Mimo że na najtańszego Lotusa trzeba wydać ponad 100 tys. zł, właściciele salonu nie boją się braku popytu. – W pierwszych dwóch latach chcemy sprzedawać 20 – 30 egzemplarzy rocznie – zapowiada Andrzej Nizio, szef Marvipolu. Od 2013 r. liczy na zwiększenie sprzedaży do 60 sztuk rocznie. Według niego szacunki wcale nie są przesadzone. – Nawet jeżeli polska gospodarka popadnie w stagnację podobną do tej w latach 2008 i 2009, to segment samochodów luksusowych wyjdzie z tego obronną ręką – mówi Nizio. Jego zdaniem trudno o lepszy czas na zakupy takich pojazdów. Wtedy to właśnie producenci stają się bardziej elastyczni w negocjacjach z klientami.

Reklama

Opinię szefa Marvipolu potwierdzają statystyki Instytutu Samar. Wynika z nich, że w I półroczu 2011 r. sprzedaż samochodów klasy wyższej (np. BMW serii 5) wzrosła o 18 proc. w porównaniu z 2010 r., aut luksusowych o 27 proc., a superluksusowych o jedną trzecią. Od początku roku zarejestrowano w naszym kraju 14 nowych ferrari, 11 bentleyów, 10 aston martinów, a nawet jednego rolls-royce’a. Tylko producent tej ostatniej marki nie doczekał się jeszcze salonu sprzedaży w Warszawie.

Rosnące zainteresowanie droższymi samochodami to w dużym stopniu zasługa firm. Z raportu Instytutu Samar wynika, że aż 75,4 proc. aut z najwyższego segmentu kupują właśnie przedsiębiorstwa. W tym roku sprzedaż aut klasyfikowanych w tej grupie wzrosła o 3,2 proc., podczas gdy sprzedaż aut marek popularnych dla klientów firmowych zmniejszyła się o ponad 6 proc.

– Rozwój tego segmentu jest nieodłącznie związany ze wzrostem zamożności polskiego społeczeństwa – mówi Arkadiusz Nowiński, prezes Volvo Auto Polska. Według niego możliwy jest wzrost sprzedaży od 2 do 10 proc. rocznie. Jedyną niewiadomą jest 2012 r. Jeżeli Ministerstwo Finansów zdecyduje się na odwieszenie pełnego odpisu VAT dla samochodów z kratką od 2013 r., sprzedaż w 2012 r. dla firm może wyhamować. Przedsiębiorcy wydłużą bowiem eksploatację samochodów o kilka miesięcy, by od stycznia 2013 r. kupić je o 23 proc. taniej.