Ford Mustang Mach-E, czyli pierwszy SUV na prąd z logo znanym od ponad 55 lat, ma być elektryczną lokomotywą przemian w biznesie amerykańskiego producenta. Pojawi się do wyboru z dwoma pojemnościami akumulatorów litowo-jonowych chłodzonych i podgrzewanych cieczą. Bazowy model auta to ukryty w podłodze pakiet 75,7 kWh (silnik: 258 KM, 415 Nm), taki zestaw według producenta powinien zapewniać zasięg od 420 km (wersja 4x4) do 450 km (napęd tylny).
Topowy akumulator to 98,8 kWh oraz silniki o mocy 285 KM z napędem napęd na tył i 337 KM z układem 4x4 (w obu przypadkach 565 Nm). Tak uzbrojony Mustang Mach-E 4x4 ma pokonać do 540 km, a wersja tylnonapędowa to imponujące 600 km zasięgu. Producent obiecuje też mocniejszą wersję – Mustang Mach-E GT ma katapultować do setki w czasie poniżej 5 s, przy mocy 465 KM i momencie obrotowym 830 Nm. Szacowany zasięg to ok. 500 km. Elektrycznego Mustanga dostosowano do ładowania maksymalnie 115 kW (mniejsza bateria) i 150 kW (prąd stały; większe akumulatory). A czas "tankownia" prądu?
Tu okazuje się, że Mustang Mach-E zaskoczył swoich twórców. e-Ford ma ładować się znacznie wydajniej niż początkowo zapowiadał producent. Najnowsze testy pokazują, że po 10 minutach pod kablem na stacji szybkiego ładowania prądem stałym elektryczny SUV z napędem na tył i wyposażony w topowy akumulator o pojemności 98,8 kWh zwiększy zasięg o kolejne 119 km. To o 26 km (prawie 30 proc.) lepiej niż zakładano w czasie premiery.
Z kolei Mustang Mach-E 4x4 z identycznym akumulatorem po 10 minutach ładowania zwiększa zasięg o 107 km. A odmiany z napędem na obie osie jak i na tył ładują się od 10 proc. do 80 proc. pojemności w 45 minut.
Tańszy Mustang Mach-E wyposażony podstawowy akumulator 75,7 kWh po 10 minutach ładowania ma zapewnić średnio 91 km zasięgu (napęd na tył) i 85 km (4x4). Doładowanie z poziomu 10 proc. pojemności do 80 proc. ma trwać 38 min.
Jednak to nie wszystko czym ma zaskakiwać Mustang Mach-E. Producent twierdzi, że samochód przez całe życie będzie zdalnie aktualizowany, a kierowca nawet nie będzie musiał ruszać się z domu. Co ważne, w przeciwieństwie do niektórych innych aut, które wymagają od właściciela czekania na zakończenie wgrywania nowszego oprogramowania, Ford opracował metodę pozwalającą na bezpieczne pobieranie aktualizacji w tle, co w niektórych przypadkach zajmuje mniej niż 2 minuty.
Ford spodziewa się, że pierwsze aktualizacje zostaną dostarczone w ciągu 6 miesięcy po tym, jak pierwsze Mustangi Mach-E znajdą się u klientów. Właściciele będą otrzymywali powiadomienia o aktualizacjach oprogramowania, gdy będą one dostępne i możliwe do zainstalowania za pomocą łączności Wi-Fi lub połączeń komórkowych, zależnie od rodzaju aktualizacji.
Pierwsze samochody w Polsce dostępne mają być pod koniec roku w wersji First Edition, która ma napęd na cztery koła, o największej możliwej mocy i z większą baterią.