Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk odniósł się niedawno do kłopotów z rejestracją pojazdów. – To samorządy powiatowe podjęły decyzję o zamknięciu w większości wydziałów komunikacji, co spowodowało, że nie można dokonać prostej czynności, jaką jest rejestracja samochodu, często samochodu niezbędnego do prowadzenia działalności gospodarczej, zakupionego lub leasingowanego – stwierdził szef resortu. – Musimy wyciągnąć z tego crash testu wnioski, musimy pracować nad rozwiązaniami, które w przyszłości, gdyby zaszły podobne okoliczności, nie doprowadzą do wielotygodniowego paraliżu operacji związanych z rejestracją pojazdów – zaznaczył Adamczyk.
Dziennik.pl poprosił Związek Powiatów Polskich o komentarz do rządowej oceny sytuacji.
– Związek Powiatów Polskich kategorycznie protestuje przeciwko bezkrytycznemu zrzucaniu na starostów odpowiedzialności za aktualne trudności w rejestracji pojazdów. Jest to idealny przykład poszukiwania winnych wszędzie – poza podległym sobie resortem – stwierdził Andrzej Płonka, prezes ZPP. – Warto zatem przypomnieć tak panu ministrowi, jak i opinii publicznej, elementarne fakty, które złożyły się na obecną sytuację – dodał.
Szef ZPP wypunktował zaniedbania resortu. W jego ocenie jako pierwsze do obecnej sytuacji przyczyniło się wprowadzenie kar za przekroczenie 30-dniowego terminu na rejestrację auta.
– Przyjęta 4 lipca ubiegłego roku ustawa o zmianie ustawy o odpadach i niektórych innych ustaw bezrefleksyjnie wprowadziła mechanizm nakładania kar administracyjnych za niezarejestrowanie w terminie 30 dni pojazdu używanego sprowadzonego z innego kraju członkowskiego UE i niezgłoszenie w tym samym terminie nabycia bądź zbycia pojazdu zarejestrowanego w kraju. Od jesieni ubiegłego roku Ministerstwo Infrastruktury ignorowało ostrzeżenia Związku Powiatów Polskich, że przepisy te doprowadzą do paraliżu funkcjonowania wydziałów komunikacji – przypomniał.
Prezes ZPP wskazał, że ministerstwo nie zadbało o to, by funkcjonujące wspólnie systemy: Centralnej Ewidencji Pojazdów i SI Pojazd zostały skutecznie dostosowane do nowych przepisów.
– W konsekwencji realizacja zgodnie z obowiązującymi przepisami np. rejestracji pojazdu wydłużyła się prawie dwukrotnie ze względu na konieczność dwukrotnego wprowadzania do systemu tych samych danych – wyjaśnił.
Płonka wskazał, że już od okresu świątecznego pod koniec ubiegłego roku wydziały komunikacji przeżywały oblężenie klientów.
– Oblężenie, któremu nie można było w żaden sposób zaradzić chociażby poprzez zwiększenie liczby osób pracujących w wydziałach komunikacji – ze względu na brak wolnych terminali podpiętych do CEPiK – wyjaśnił samorządowiec i wskazał, że to ministerstwo jest stroną umowy z PWPW, i to resort miał nie zabezpieczyć odpowiedniego zasobu sprzętowego w związku z dokonanymi zmianami prawnymi.
– 11 marca, gdy wprowadzane były przez Radę Ministrów pierwsze poważniejsze restrykcje w związku z przeciwdziałaniem epidemii Covid-19 pod wieloma wydziałami komunikacji ustawiały się – bez winy starostów i prezydentów miast na prawach – kolejki liczące nawet kilkadziesiąt osób. Sytuację mogłaby poprawić szybka interwencja prawodawcy, albo przynajmniej komunikat z racjonalną interpretacją przepisów prawa w wykonaniu Ministerstwa Infrastruktury. Nic takiego nie nastąpiło – stwierdził prezes ZPP i przypomniał, że to samorządowcy we własnym zakresie rozesłali opinię prawną umożliwiającą uchronienie obywateli przez grożącymi im karami.
– Dopiero w ustawie z dnia 31 marca (...) nastąpiło przedłużenie terminów na dokonanie rejestracji pojazdu, czy zgłoszenie jego nabycia/zbycia, przy czym zostało to zrobione niezbyt udolnie – stwierdził.
Prezes ZPP podkreślił też, że po wystąpieniu ministra, w którym jako winnych paraliżu określił samorządy, sprawdzono sytuację w poszczególnych powiatach. Rozeznanie miało wykazaż, że w wielu miejscach np. liczba zarejestrowanych w marcu 2020 pojazdów leasingowanych jest porównywalna z analogiczną liczbą z marca roku ubiegłego. – Oznacza to, że występujący problem ma charakter punktowy i bezzasadne jest dokonane przez pana ministra uogólnienie winy na wszystkich starostów – skwitował Płonka.