Mandat za znakiem B-20
Wygląd poszczególnych znaków drogowych różni się w zależności od kraju, ale znak "stop" wygląda tak samo w każdym miejscu na ziemi. Ośmiokątna tablica to zdecydowanie najbardziej rozpoznawalny komunikat, którego przesłanie znają nawet dzieci. Kierowcy często ignorują jednak obowiązki, które wynikają z jego obecności. Mandaty nakładane są stosunkowo rzadko, ale mundurowi mają w zanadrzu całkiem szeroki wachlarz kar. W pewnych sytuacjach, mandat może być znacznie wyższt niż na pierwszy rzut oka wynika to z taryfikatora. Gdzie umieszcza się znak B-20 i jakie mogą być konsekwencje przejechania bez wymaganego przez przepisy zatrzymania?
Znak B-20 ma kilka znaczeń. Czerwona tablica z białą obwódką pojawia się w miejscach szczególnie niebezpiecznych - na drogach, na których widoczność pozostawia wiele do życzenia, a ogląd na jezdnię z pierwszeństwem jest niedostateczny. Kolizyjne przecięcie kierunku ruchów plus specyficzny kształt drogi to kolejna recepta na znak "stop". Najczęściej oprócz znaku pionowego, na jezdni występuje także znak poziomy P-12 - ciągła, biegnąca w poprzek drogi linia wskazująca kierowcy miejsce zatrzymania.
Co o znaku "stop" mówią przepisy?
Nieco więcej światła na znak B-20 rzuca Rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych. W § 21. rozdziału 2. czytamy:
Znak B-20 „stop” oznacza:
- zakaz wjazdu na skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem,
- obowiązek ustąpienia pierwszeństwa kierującym poruszającym się tą drogą.
W dalszych punktach opisany jest sposób stawiania znaku "stop" i wymagane miejsce zatrzymania
- Zatrzymanie powinno nastąpić w wyznaczonym w tym celu miejscu, a w razie jego braku - w takim miejscu, w którym kierujący może upewnić się, że nie utrudni ruchu na drodze z pierwszeństwem.
- Znak B-20 umieszczony w obrębie skrzyżowania dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został ustawiony.
Kiedy mandat za znakiem "stop"?
W większości przypadków niezatrzymanie się za znakiem "stop" uchodzi kierowcom na sucho. Policjanci rzadko przymykają oko na to wykroczenie, ale zdarza się to gdy kierowca zwolni do prędkości rzędu 1-2 km/h i faktycznie dokładnie rozejrzy się, czy manewr może być wykonany w bezpieczny sposób.
Czasami kara spotka nas jednak nawet wtedy, gdy nie widzimy patrolu w pobliżu. Mundurowi, walczą dziś z kierowcami ignorującymi zasady za znakiem B-20 wykorzystując do tego coraz szerszy arsenał nowoczesnych urządzeń. To m.in. drony - sprzęt, który pozwala obserwować okolicę i nadzorować ruch z lotu ptaka pozwala ujawniać wykroczenia niezwykle skutecznie. Wyposażone w kamerę BSP umożliwiają rejestrację przewinień, a kierowcy najczęściej są zaskoczeni, gdy po chwili zatrzymuje ich funkcjonariusz z gotowym materiałem dowodowym w zanadrzu.
Jaki mandat za znakiem "stop" w 2025 roku?
Niezatrzymanie pojazdu przed znakiem „stop” wiąże się z konkretnymi konsekwencjami przewidzianymi w taryfikatorze. Kierowca musi liczyć się z mandatem w wysokości 300 zł oraz 6 punktami karnymi. Choć kara nie jest aż tak dotkliwa jak w przypadku poważnego przekroczenia prędkości czy przewinień na przejazdach kolejowych, to w niektórych przypadkach grzywna może być dużo wyższa.
Jeśli zlekceważymy znak „stop” przy skrzyżowaniu i swoim zachowaniem stworzymy zagrożenie — na przykład wymusimy pierwszeństwo, zmusimy innych do nagłego hamowania albo naruszymy przepisy dotyczące pieszych — policjant może zdecydować o znacznie surowszej karze. Wszystkie powyższe przewinienia mogą zostać zinterpretowane jako spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa, za co grozi kara nakładana na podstawie art. 86 Kodeksu wykroczeń:
§ 1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.
W określonych sytuacjach mandat może więc być znacznie wyższy i wynosi nawet 1500 zł.
Obowiązkowe zatrzymanie nie tylko za znakiem "stop"
Przepisy zobowiązujące do zatrzymania pojazdu sprawiają kierowcom jeszcze więcej trudności, gdy mówimy o popularnej zielonej strzałce w prawo. Znak sygnalizacji świetlnej pozwala na warunkowy skręt w prawo, ale możliwość ta jest obwarowana pewnymi zasadami. Większość uczestników ruchu zapomina, że zielona strzałka S-2 działa tak jak znak B-20.
Rozporządzenie reguluje kwestię korzystania z możliwości skrętu. Zgodnie z przepisami, kierowca który chce wykonać manewr musi:
- ustąpić pierwszeństwa wszystkim innym uczestnikom ruchu (w tym pieszym)
- upewnić się, że przejazd będzie bezpieczny dla innych osób znajdujących się na drodze
- przed wjazdem na skrzyżowanie zatrzymać pojazd całkowicie - do momentu unieruchomienia kół
Od pewnego czasu, kara za niezatrzymanie na zielonej strzałce jest surowsza. Choć kwota mandatu wynosi stosunkowo niewielkie 100 zł, od września 2022 roku (po zmianach w taryfikatorze mandatów) oprócz grzywny przewidziane są również punkty karne. Za przewinienie, o którym mowa, do konta kierowcy dopisywane jest 6 punktów.
W gorszej sytuacji są kierowcy, którzy wjadą na skrzyżowanie po tym, jak zielona strzałka na sygnalizatorze zgaśnie. W takim wypadku, przewinienie traktowane jest jako wjazd na czerwonym świetle. Grozi za to mandat w wysokości 500 zł, a na konto trafia 6 punktów karnych.