Nowe unijne regulacje. Ceny nowych aut mocno w górę

Zostały jeszcze 2 miesiące. Później, w ofertach popularnych marek zaczną się roszady, ceny poszybują, a dostępność wybranych wersji silnikowych całkowicie się zmieni. Wszystko za sprawą nowych regulacji CAFE czyli Clean Air For Europe.Pakiet zmian wymusi na producentach płacenie wysokich kar za każdy ponadnormatywny gram dwutlenku węgla. Kara za samochód spalinowy? Można tak to nazwać, szczególnie że karnymi opłatami zostaną objęte nie tylko duże, paliwożerne SUV-y, ale i masowo wybierane przez klientów modele hybrydowe i te z małymi, oszczędnymi jednostkami benzynowymi. Segmenty A i B dostaną mocno w kość, ale wzrost cen spodziewany jest również wśród modeli najchętniej wybieranych przez kierowców.

Jak to właściwie ma działać i o ile zdrożeją nowe samochody? Już dziś średnia cena nowego auta w Polsce wynosi 180 tys. zł. Eksperci oceniają, że od stycznia trzeba przygotować się na mocne podwyżki i przebicie bariery 200 tys. zł.

Reklama

Norma Euro 7 poczeka, ale CAFE i tak namiesza

Reklama

Czym są regulacje, o których mowa i jak to możliwe, że za ich sprawą wszystkie samochody (nie tylko nowe) staną się droższe? Nowe prawo wprowadza ostrzejsze kary za przekroczenia norm emisji. Przekroczenie limitu 94 g CO2 na każdy sprzedany samochód będzie wiązało się z koniecznością zapłacenia kary na poziomie 95 euro… za każdy gram! Nietrudno policzyć, że za średni spalinowy samochód rodzinny, który emituje 140–150 g/km, kara wyniesie około 5 tys. euro (ok. 21 000 zł). Do jej uiszczenia zobowiązany będzie oczywiście producent, ale oczywistym jest, że koniec końców zapłacą za to kierowcy. Żeby pokazać, o jak ogromnych karach mowa, wystarczy przytoczyć przykład Toyoty, która sprzedaje w Europie rocznie ok. 1 mln aut rocznie. W przypadku tak dużych koncernów daje to nawet 100 mln euro kary za każdy gram ponad limit.

Test silnika spalinowego / Mercedes / Daimler AG - Global Communicatio

Taki obrót spraw pociągnie za sobą również inne konsekwencje. Łatwiej będzie "zamaskować" karę i wliczyć ją w cenę dużego, drogiego samochodu. Auta miejskie, nierzadko pozbawione hybrydowych technologii obniżających zużycie paliwa i emisje CO2 staną się jeszcze mniej opłacalne i zwyczajnie wypadną z ofert wielu producentów. Klienci nie będą ich kupować ze względu na zbyt wysokie ceny, a dealerzy nie będą chcieli ich sprzedawać przez praktycznie nieistniejące marże.

Kolejną kwestią, w której CAFE namiesza jest oferta silników spalinowych. U niektórych producentów paleta jednostek zmniejszy się po wprowadzeniu nowych regulacji. Dla kierowców oznacza to mniejszy wybór, a w niektórych przypadkach konieczność wyboru zelektryfikowanych układów napędowych - hybryd bądź hybryd plug-in. Obecny wybór wariantów napędowych zmniejszył się w porównaniu do dawnych lat, ale wciąż pozwala wybierać, zazwyczaj spośród kilku dostępnych silników w danym modelu. Wszystko wskazuje na to, że za taką różnorodnością kierowcy zatęsknią w 2025 roku.

Skoda Kodiaq iV / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Tak podrożeją auta w 2025

O ile podrożeją popularne samochody? Po dziewięciu miesiącach roku na szczycie rankingu sprzedaży w Polsce królują Toyota Corolla, Toyota C-HR, Skoda Octavia, Toyota Yaris i Kia Sportage. Corolla w hybrydowych odmianach emituje około 100 g CO2 na kilometr, co sprawia, że w przypadku tego modelu podwyżki cen mogą być "niewielkie" czyli o parę tysięcy złotych. Podobnie wygląda kwestia C-HR czy Yarisa. A co z Octavią? Tu sprawa wygląda zupełnie inaczej, bowiem według danych homologacyjnych spalinowe warianty modelu (zaliczają się do nich miękkie hybrydy) emitują od 112 do 161 g CO2 na każdy kilometr. Wielotysięczne podwyżki z pewnością dadzą się we znaki. Kia Sportage, czyli auto numer 5. w zestawieniach sprzedaży w Polsce jest dostępna jako hybryda typu plug-in, która wyróżnia się skromną emisją 26-29 g CO2/km. W ofercie jest jednak również odmiana 1.6 T-GDI z napędem na obie osie. Emisja na poziomie 167-182 gramów jest praktycznie gwarancją mocnych, kilkunastotysięcznych wzrostów cen modelu w przyszłym roku.

Toyota Corolla 1.8 Hybrid / Tomasz Sewastianowicz

Konkretne kwoty zależą oczywiście od tego, z jaką marżą sprzedają auta poszczególni importerzy i od tego, jaka jest całkowita cena auta. Nie ma jednak się co łudzić - od stycznia większość aut błyskawicznie podrożeje. Jakie samochody należą do wyjątków? Są to oczywiście "elektryki". Samochody z zielonymi tablicami w świetle prawa są bezemisyjne i faktycznie, jazda nimi nie generuje żadnych lokalnych emisji. W przypadku tych modeli kary wynikające z regulacji CAFE nie będą nakładane. "Furtką" nadal pozostają również wspomniane już hybrydy typu plug-in. Najnowsze modele proponują szybkie ładowanie DC oraz zasięgi przekraczające 100 km.

Eksperci ostrzegają o jeszcze jednym zjawisku. Wzrost cen na rynku samochodów z pewnością nie ograniczy się do segmentu aut nowych. "Rykoszetem" dostaną pojazdy z drugiej ręki. Zadziałają tu proste rynkowe prawa - jeśli nowe regulacje emisyjne doprowadzą do spadku popytu na nowe auta, w efekcie wzrosną ceny używanych, które stanowią naturalną alternatywę dla samochodów z pierwszej ręki. Zakup nowego samochodu jeszcze w 2024 roku jest więc dobrym pomysłem - czające się już za rogiem podwyżki sprawią, że wartość rezydualna nowych czterech kółek ma szansę przekroczyć oczekiwania, a późniejsza odsprzedaż powinna być łatwiejsza.

Polacy kupują nowe samochody. Padnie rekord?

Wynikające z powyższych prognoz nastroje dość dobrze widać w statystykach sprzedaży nowych aut w Polsce. Jak pokazuje najnowsze zestawienie IBRM Samar, przez pierwsze 9 miesięcy 2024 roku sprzedało się już ponad 446,6 tys. aut osobowych i dostawczych, czyli o 12 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Eksperci szacują, że w całym 2024 roku Polacy zarejestrują aż 540 tys. nowych aut, a końcówka roku może przynieść jeszcze jeden, skokowy wzrost liczby rejestracji.

Skoda Octavia / dziennik.pl / Maciej Lubczyński