Kamil Łabanowicz to projektant nadwozi pracujący dla Audi od 9 lat. Polak jest ostatnio bardzo zajęty. Po tym, jak stworzone przez niego audi e-tron quattro wzbudziło sensację na jesiennym salonie samochodowym we Frankfurcie, otrzymał nowe zadanie do realizacji.
- Samochód ujawniony w Detroit jest bezpośrednio spokrewniony z e-tron quattro concept i bazuje na naszej platformie MLB evo, która pozwoliła na zastosowanie innej, tym razem wodorowej, technologii ogniw paliwowych. Ze względów technicznych, musieliśmy przeprojektować przód samochodu, aby więcej powietrza mogło chłodzić źródło napędu - wylicza Łabanowicz.
I udało się. W czasie salonu samochodowego w amerykańskiej stolicy motoryzacji niemiecki producent pokazał prototypowego SUV-a o nawie h-tron quattro. Premierowy samochód z Ingolstadt jest wyposażony w ogniwo paliwowe wytwarzające energię elektryczną z wodoru.
"H" w skrócie nazwy h-tron to symbol wodoru
Pod względem stylistycznym SUV zaprezentowany w USA jest "spokojniejszy" w porównaniu do auta z Frankfurtu. Elektrycznie uruchamiane elementy zamontowane na bokach i z tyłu samochodu kierują przepływem powietrza tak, by opór był jak najmniejszy.
Spoiler wysuwany z progu przeciwdziała zawirowaniom powietrza w tylnych nadkolach. Zamiast lusterek bocznych ma kamery wyjeżdżające z karoserii - to rozwiązanie pochodzi ze świata wyścigowych Audi startujących w Le Mans.
- Delikatnie zmieniłem design. Mam tu na myśli przede wszystkim rozwiązania aerodynamiczne. Duże otwory chwytające powietrze zapewniają bardzo dobre chłodzenie agregatów. Przeprojektowałem maskę, grill i dolną cześć zderzaka z przodu. Nowe są też koła. Sądzę, że h-tron demonstruje duży potencjał drzemiący w technice ogniw paliwowych. Dwa elektryczne silniki przy osi przedniej i tylnej to kolejny stopień ewolucji napędu quattro. Zelektryfikowane quattro - opowiada nam Łabanowicz.
Mgła z wydechu i 600 km zasięgu
Audi h-tron quattro bazuje w 99 procentach na e-tron quattro. Jednak w aucie prezentowanym w Detroit zupełnie inny jest sposób zasilania baterii. Decydujące różnice kryją się pod maską. Ogniwo paliwowe, podobnie jak w aucie z jednostką spalinową, zamontowano z przodu.
Silnik elektryczny przy przedniej osi generuje moc 90 kW, a przy tylnej - 140 kW. W efekcie nowy SUV przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie krótszym niż 7 sekund. Konstruktorzy zapewniają, że jego zbiorniki można w bezpieczny sposób napełnić wodorem zaledwie w 4 minuty. Zasięg samochodu wynosi maksymalnie 600 km.
Jedynym produktem reakcji chemicznej, podczas której z wodoru powstaje energia elektryczna, jest para wodna. Dlatego układ wydechowy wykonano z tworzywa sztucznego, co wpłynęło też na zmniejszenie wagi pojazdu.
- Audi h-tron quattro concept pokazuje ponadto, jak będą funkcjonować systemy autonomicznej jazdy i zdalnego parkowania, które już w roku 2017 trafią do seryjnej produkcji i znajdą się w luksusowej limuzynie klasy wyższej audi A8 - zapowiada Łabanowicz.
Jak wyjaśnia, sercem tego systemu jest centralny komputer zwany w skrócie zFAS. Ten sztuczny mózg "przelicza" w czasie rzeczywistym obraz otoczenia auta, a następnie udostępnia te informacje systemom wsparcia kierowcy, systemowi autonomicznej jazdy oraz zdalnego parkowania.
Sztuczna inteligencja do produkcji seryjnej
- Dwa ostatnie systemy mogą przejąć kontrolę nad pojazdem podczas parkowania i podczas poruszania się w spowolnionym ruchu na autostradach, wymagającym częstego zatrzymywania się i ruszania. Warunkiem jest jedynie nieprzekraczanie przy takich manewrach prędkości 60 km/h - precyzuje projektant.
Czy wodorowe audi trafi do produkcji? W Detroit przedstawiciele koncernu z Ingolstadt stwierdzili, że są gotowi na rewolucję i "gdy tylko rynek oraz infrastruktura będą gotowe, rozpoczniemy produkcję seryjną".
Pewne jest natomiast to, że w 2018 roku na rynek wejdzie pierwsze seryjne elektryczne auto marki Audi, bazujące na koncepcyjnym audi e-tron quattro concept stworzonym przez Kamila Łabanowicza i jego zespół. A do roku 2020, koncern chce poszerzyć paletę modelową do 60 różnych samochodów.