- Renault Austral już nie jest "biedniejszym" kuzynem Qashqaia
- Renault Austral komplikuje życie nowymi oznaczeniami
- Renault Austral oferuje komfort jak w klasie biznes
- Renault Austral przedawkowało poziom luksusu
- Renault Austral, pojemność bagażnika zależy od silnika
Renault Austral to kolejny model, który wzmacnia szturm francuskiej marki na segmenty, w których jest już bardzo ciasno. Ofensywę rozpoczęła Arkana, która ulokowała się w niszy zdobywającej coraz większe udziały, później do akcji wkroczyło nowe, elektryczne Megane E-Tech, a teraz przyszedł czas na zupełnie nowy samochód, który zamazuje wspomnienia po modelu Kadjar.
Francuzom znów zachciało się rewolucji, ale tym razem proklamowanym hasłem jest "Renaulution", które zakłada czerpanie pełnymi garściami z technologii dostępnych w ramach sojuszu Renault-Nissan-Mitsubishi, ale przy zachowaniu własnej tożsamości. W najbliższym czasie francuska marka pokaże kilkanaście nowych modeli, z których połowa będzie zasilana elektrycznie. Jednak zanim dostąpimy tego zaszczytu, mamy przed sobą premierę, która jeszcze jest gorąca niczym bagietka kupiona na placu Jean-Marais.
Renault Austral już nie jest "biedniejszym" kuzynem Qashqaia
Renault Austral to zupełnie nowa epoka w dziejach Renault. Kompaktowy SUV z segmentu C w końcu nie wygląda jak uboższy kuzyn Nissana Qashqaia. Ma zupełnie nowy styl i zaskakuje jakością. Auto powstało na nowoczesnej platformie CMF-CD trzeciej generacji. Jedną z zalet jest pełne przygotowanie do elektromobilności, która akurat nie będzie dostępna w tym modelu. Pozwala jednak skutecznie ukryć akumulatory w wersji hybrydowej.
Wymiary nowego modelu to 4510 mm długości, 1825 mm szerokości oraz 1618 mm wysokości. Rozstaw osi w kompaktowym SUV-ie to 2667 mm. Muskularna sylwetka nadwozia z wysokim prześwitem (180 mm) i przetłoczeniami przyciąga wzrok przechodniów, a do tego wygląda bardzo oryginalnie. W stylizacji modelu Austral znajdziemy bardzo dyskretne akcenty nawiązujące do innych modeli Renault, ale żadnych konotacji z Kadjarem.
Topową wersję wyposażono w matrycowe reflektory składające z dwunastu paneli LED. Całość układa się w charakterystyczny kształt litery "C", kojarzony już od jakiegoś czasu z marką Renault. Tylne lampy o zaostrzonych kształtach zachodzą głęboko na pokrywę bagażnika. I w tym momencie warto się na chwilę zatrzymać.
Renault Austral komplikuje życie nowymi oznaczeniami
Renault wprowadza niezłe zamieszanie z oznakowaniem swoich nowych technologii. Średnio wprawione osoby pomyślą, że nowy model tak naprawdę nazywa się "Australe". W tym przypadku literka "E" przy nazwie oznacza napęd "E-Tech full hybrid", którego pierwszy człon "E-Tech" jeszcze do niedawna symbolizował elektryczny napęd (w nowym Megane). Gdyby zamieszania było mało, to po prawej stronie znajduje się dodatkowa naklejka "E-Tech Hybrid".
Jakby tego było mało, topowa wersja wyposażenia zaprezentowana podczas premiery to Esprit Alpine. Nowa odmiana wypiera z gamy dobrze znane R.S. Line. Logo sportowej submarki Renault pojawia się jeszcze na progach i przednich dywanikach. Sęk w tym, że sportowych emocji w tym samochodzie jest akurat jak na lekarstwo.
Renault Austral oferuje komfort jak w klasie biznes
Mocną stroną Renault Austral jest wysoki komfort podróżowania. Przekonamy się o tym już w kilka chwil po zajęciu miejsca w za kierownicą. Pod względem wielkości samochód plasuje się wśród największych modeli z segmentu SUV C.
Po wejściu do kabiny od razu można zauważyć ekosystem dobrze znany z modelu Megane E-Tech. Dwa wielkie ekrany ułożone w kształcie odwróconej litery "L" łączą w sobie tablicę przyrządów oraz urządzenie multimedialne. Na szczęście, w tym całym szaleństwie i feerii barw wydobywających się z ogromnych wyświetlaczy HD, ktoś w biurze projektowym opanował się i zostawił kilka najważniejszych przycisków pod ekranem. Dzięki temu można szybko wyregulować temperaturę klimatyzacji, siłę nawiewu lub włączyć szybkie odparowywanie szyb.
Co do samego urządzenia multimedialnego nie można mieć zastrzeżeń. Jest bardzo intuicyjne, a do tego połączone z internetem i mapami Google, które zastępują klasyczną nawigację. W tej całej rewolucji jeden element pozostał niezmieniony od lat. To pilot do sterowania głośnością i przełączaniem stacji radiowych lub utworów. Renault z jakiegoś powodu chyba nie zamierza najbliższym dziesięcioleciu przenosić obsługi na kierownicę. Natomiast udało się przemieścić lewarek skrzyni biegów tuż za kierownicę.
Renault Austral przedawkowało poziom luksusu
Kolejną rzeczą, która od razu rzuca się w oczy to bardzo wysoka jakość materiałów. W kabinie Australa trudno znaleźć choć jeden punkt styczny z modelem Kadjar. Boczki drzwi, podsufitka oraz słupek A są pokryte materiałem przyjemnym w dotyku, a wszystkie plastikowe elementy znajdujące się w zasięgu wzroku mają miłą fakturę, a do tego są miękkie. Całość uzupełnia tapicerka na fotelach oraz bardzo dobre spasowanie wszystkich części. W pewnej chwili można odnieść wrażenie, że projektanci Renault postanowili przedawkować poziom luksusu w samochodzie, który ma być jednym z koni pociągowych sprzedaży.
Przestrzeni nad głowami z przodu i z tyłu jest wystarczająco dużo nawet dla wysokich (ok. 190 cm) pasażerów. To samo można powiedzieć na temat miejsca na nogi w tylnym rzędzie foteli. Ze względu na ograniczoną szerokość komfortową ilość miejsca przewidziano dla dwóch osób. Opcjonalna, przesuwana tylna kanapa (w zakresie 16 cm) pozwala wykorzystać nadmiar przestrzeni na dodatkową pojemność bagażową lub na odwrót.
Renault Austral, pojemność bagażnika zależy od silnika
Pojemność bagażnika zależy od silnika pod maską. Jeśli zamontowano jednostkę z układem mild hybrid, pasażerowie mają do dyspozycji nawet 575 l, a po złożeniu tylnej kanapy 1525 l. W wersji hybrydowej miejsca jest zauważalnie mniej – 430 l (wersja bez przesuwanej kanapy) lub 555 l (wersja z przesuwaną kanapą). Maksymalna pojemność bagażnika to 1455 l. Powodem takiej różnicy w wielkości kufra są zupełnie dwa różne układy tylnego zawieszenia. Mniej skomplikowana belka skrętna jest montowana w słabszych wersjach, a wariant hybrydowy wykorzystuje układ wielowahaczowy.
Renault Austral bez silników Diesla pod maską, ale z hybrydami
W Renault Austral na próżno szukać silników Diesla. Zamiast tego będzie gama zelektryfikowanych silników benzynowych. Na początek SUV z segmentu C będzie oferowany z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1.3, połączonym z układem mild hybrid. Czterocylindrowy motor zaoferuje dwa warianty mocy: 140 lub 158 KM. Renault jeszcze w listopadzie ujawni cenniki oraz rozpocznie przyjmowanie zamówień na powyższe wersje. Samochody pojawią w salonach w pierwszym kwartale 2023 roku.
Podczas europejskiej premiery mieliśmy okazję sprawdzić wersję hybrydową, która pojawi się w sprzedaży dopiero kilka miesięcy po tym, jak pierwsze egzemplarze rozgoszczą się w polskich salonach oraz garażach klientów. Pod maską pracuje 3-cylindrowy silnik 1.2 z turbodoładowaniem. Nie jest tytanem mocy (130 KM), ale oferuje przyzwoity moment obrotowy (205 Nm), a do tego jest wspomagany przez silnik elektryczny (50 KM, 205 Nm) oraz rozrusznik z funkcją alternatora (25 KM, 50 Nm). Do tego zestawu dołączono jeszcze akumulator litowo-jonowy o pojemności 2 kWh.
Układ hybrydowy połączono ze skrzynią biegów, która nie jest automatem ani CVT. Wielotrybowa skrzynia ze sprzęgłem kłowym oferuje dwa przełożenia dla silnika elektrycznego oraz cztery dla spalinowego. Wbrew pozorom i skomplikowaniu całość działa bardzo sprawnie i płynnie, dopóki nie oczekujemy od tego samochodu przyspieszenia rodem z Alpine.
Renault Austral z silnikiem 200 KM, wrażenia z jazdy i zużycie paliwa
Maksymalna moc systemowa "na papierze" to 200 KM, ale hybrydę od Renault docenimy tylko podczas spokojnej jazdy. Auto uruchamia się i rusza korzystając z napędu elektrycznego, a dopiero później do akcji wkracza warkoczący trzycylindrowiec. Wciskanie pedału gazu w podłogę mija się z celem, ale spokojne operowanie przepustnicą sprawia, że możemy się rozkoszować płynną i cichą jazdą. W tym miejscu warto docenić bardzo dobrą izolację akustyczną kabiny. Komputer sterujący napędem hybrydowym zadba o właściwą dystrybucję zasilania elektrycznego oraz rekuperację energii, którą w razie potrzeby można sterować za pomocą łopatek przy kierownicy.
Układ hybrydowy potrafi utrzymać w ryzach apetyt niewielkiego silnika spalinowego. Podczas jazd testowych przejechaliśmy 320 km po autostradach i lokalnych drogach międzymiastowych, żeby na koniec wspinać się przez kilkanaście kilometrów po górskich serpentynach. Średnie zużycie paliwa na tym odcinku wyniosło 5,7 l/100 km, a 140 km pokonaliśmy korzystając wyłącznie z napędu elektrycznego. Dla porównania, katalogowe zużycie paliwa podawane przez producenta wynosi 4,6-5,0 l/100 km.
Choć Austral dość ospale rozpędza się do "setki” (8,4 s) i z takim samym entuzjazmem reaguje na polecenie "kickdown" – nie można mu odmówić dobrych właściwości jezdnych. Samochód prowadzi się stabilnie i pewnie. Układ kierowniczy bardzo sprawnie przekazuje intencje kierowcy na asfalt. Nawet w dynamicznych zakrętach kierownica nie ma poczucia, że za chwilę doprowadzi do granicy przyczepności.
Zawieszenie czuwa nad tym, żeby nie doprowadzić do niepotrzebnych przechyłów, ale swoje robią tez 20-calowe koła, które przypominają o sobie w dość łagodny sposób na poprzecznych nierównościach i progach zwalniających.
Renault Austral ma cztery koła skrętne
Ciekawostką w wersji hybrydowej jest tylna oś skrętna, czyli system 4Control, oferujący aż 13 poziomów działania. Rozwiązanie sprawia, że na początku trzeba się przyzwyczaić do tego, żeby podczas pokonywania zakrętów nie "zacieśniać" ich zbyt mocno. Prawdziwą przewagę pokazuje dopiero podczas manewrów w wąskich. miejskich uliczkach. Odchylane o 5 stopni tylne koła sprawiają, że potężny Austral porusza się z gracją i lekkością Clio – średnica zawracania wynosi 10,1 m.
Renault Austral, ceny i dostępność w Polsce
Renault Austral ma wszelkie predyspozycje do tego, żeby zostać jednym z najciekawszych samochodów w wymagającym segmencie SUV C. Auto przeszło totalną metamorfozę pod każdym względem, ale jednocześnie pociągnęła ona za sobą pewne, daleko idące konsekwencje. O ile ostatnie cenniki Kadjara prezentowały ceny startujące poniżej 100 tys. zł, to w przypadku nowego modelu możemy o tym całkowicie zapomnieć.
Francuzi pozycjonują model Austral na zupełnie innej, wyższej półce. Potwierdzają to wrażenia po kilkuset kilometrach jazd testowych. Dlatego dość optymistyczne i zarazem rozsądne będzie założenie, że cennik nowej wersji otworzy kwota w okolicach 140-150 tys. zł, która będzie wędrować aż do 180-200 tys. zł w przypadku prezentowanej na zdjęciach wersji Esprit Alpine.
Dlatego awans o kilka poziomów może w tym przypadku stać się problemem nie do przeskoczenia dla wielu klientów.