Poseł Piotr Liroy-Marzec z Kukiz’15 jako konik wybrał sobie zmiany w prawie dotyczące kierowców. Po tym jak rząd przychylił się do jego prośby dotyczącej wprowadzenia czasowego wyrejestrowania pojazdów (CZYTAJ WIĘCEJ o zwycięstwie nad Morawieckim>>), chce, by wdrożyć dwie inne nowości. A nazywa je roboczo "jedna tablica, wiele pojazdów" i "jedna tablica, jeden pojazd". Złożył już nawet w tej sprawie interpelację do ministra transportu i budownictwa. Zapytaliśmy parlamentarzystę, o co chodzi w tych pomysłach i skąd się one wzięły.

Reklama

- Po mojej inicjatywie dotyczącej wprowadzenia możliwości czasowej rejestracji pojazdu, która spotkała się z pozytywną odpowiedzią rządu, kierowcy a nawet urzędnicy z wydziałów komunikacji dosłownie zasypali moje biuro prośbami o kolejne działania - mówi dziennik.pl Piotr Liroy-Marzec i podkreśla, że wśród tych wniosków stale pojawiają się dwie potrzeby.

Jedna tablica, wiele pojazdów

Pierwsza tytułowana jako "jedna tablica, wiele pojazdów" dotyczy wprowadzenia, wzorem innych krajów, ułatwień dla kolekcjonerów samochodów zabytkowych, producentów i dilerów.

- Taka profesjonalna rejestracja montowana jest w jednym, w danej chwili użytkowanym pojeździe do jazdy próbnej, testowej lub rajdu. Potwierdza ona dopuszczenie do ruchu całego zbioru pojazdów. Ubezpieczeniu OC podlega najdroższy pojazd, a pozostałe korzystają z niego w ramach pakietu - wyjaśnia nam Liroy-Marzec. Jego zdaniem takie rozwiązanie oznaczałoby spore oszczędności dla branży motoryzacyjnej.

Jedna tablica rejestracyjna na zawsze

Z punktu widzenia zwykłych kierowców ważniejsze jest drugie z postulowanych rozwiązań określane przez posła jako "jedna tablica, jeden pojazd". Chodzi o to, by również wzorem niektórych krajów europejskich jednemu pojazdowi na cały okres jego eksploatacji (życia) przypisać na stałe jeden numer rejestracyjny.

- W dobie elektronicznych baz danych nie ma potrzeby utrzymywania symboli oznaczających miejsce rejestracji pojazdu. Wystarczy, że tablica identyfikuje dany pojazd i jego właściciela. Rezygnacja z konieczności zmiany tablic rejestracyjnych w ciągu całej eksploatacji pojazdu to ogromne oszczędności finansowe i ułatwienie dla obywateli - wyjaśnia Liroy-Marzec. - Skoro nie zmienia się numeru VIN przy rejestracji, to jaki jest sens wymiany tablic? - pyta retorycznie.

W myśl obecnych przepisów każda zmiana właściciela pojazdu wymaga nie tylko zmiany dokumentów, ale także tablic rejestracyjnych. Wyjątkiem jest ponowna rejestracja pojazdu przez nabywcę w tym samym powiecie. Wtedy można pozostawić dotychczasowe tablice.

Reklama

Nowy wzór dowodu rejestracyjnego

Wreszcie sprawa samego dowodu rejestracyjnego. W ocenie Liroya-Marca sześć miejsc na pieczątki potwierdzające obowiązkowy przegląd techniczny to za mało. Szczególnie, że samochód jest kosztownym dobrem i użytkowanym często nawet kilkanaście lat - zwłaszcza przez osoby mniej zamożne.

- W blankietach dowodów jest za to sporo miejsca na adnotacje urzędowe, które praktycznie nie jest wykorzystywane. Można by kosztem tej rubryki zwiększyć ilość miejsca na wpisy potwierdzające badania techniczne. Chodzi o prostą zmianę druku - tłumaczy parlamentarzysta, który w swej interpelacji apeluje do ministra o wnikliwą analizę przedstawionych rozwiązań.

A co jeśli szef resortu transportu nie spojrzy łaskawym okiem na te pomysły? - To nie jest sprawa polityczna, tylko techniczna. I oczekiwana przez obywateli. Dlatego liczę na pozytywną odpowiedź ministra, który pokazał już wolę dokonywania zmian na lepsze. Zresztą bez pozytywnego stosunku rządzącej większości takie zmiany musiały będą poczekać - kwituje Liroy-Marzec.

Z informacji uzyskanych w jednym z wydziałów komunikacji wynika, że obecnie rejestracja pojazdu z zagranicy kosztuje ok. 256 zł. Przerejestrowanie auta z innego powiatu to wydatek 180 zł, a rejestracja w granicach powiatu - 80 zł (zostają te same tablice). Wydanie nowego dowodu rejestracyjnego kosztuje ponad 73 zł.