Po wrzawie jaką wywołało nagranie umieszczone na kanale "Stop Cham" w serwisie YouTube, mamy ciąg dalszy całego zamieszania. Otóż podejrzewana o spanie za kierownicą pani Marta postanowiła się sama z administracją kanału skontaktować, poza tym redakcji portalu wysokienapiecie.pl udało się dotrzeć zarówno do niej, jak i do pana Kazimierza, autora słynnego nagrania. Oto, co miały do powiedzenia obie strony.

Reklama

Zacznijmy od wyjaśnień pani Marty, które w całości, na swoim fanpage'u w serwisie Facebook, opublikował kanał Stop Cham (pisownia oryginalna).

Kierująca Teslą: nie spałam!

1. Nie spałam, tylko unikałam kontaktu wzrokowego widząc, że mnie nagrywa z kierowcą, który przesłał powyższy filmik. Dlaczego? Ponieważ chwilę wcześniej ten sam kierowca dojeżdżał do zderzaka, świecił długimi, wyprzedzał jak wariat, po czym gwałtownie hamował, otwierał szybę kazał otwierać swoją i wyzywał mnie od najgorszych. Ostatecznie dał się wyprzedzić i nagrał filmik...

Kobieta spała za kierownicą Tesli na S5? / YouTube

2. Sytuacja miała miejsce na trasie S5 między Bydgoszczą a Poznaniem, a nie między Poznaniem a Wrocławiem.

3. Nie jechałam cały czas lewym pasem, jechałam w sytuacji kiedy widziałam, że następuje manewr wyprzedzania. W trakcie minutowego filmiku wyprzedziłam trzy tiry. Widząc TIR W bliskiej odległości nie widziałam sensu zjeżdżać na prawy pas jadąc maksymalną prędkością.

Uporczywe zajmowanie lewego pasa, czy jednak drzemka?

I tu na chwilę pani Marcie przerwiemy, bo stawiając sprawę w ten sposób, sama kręci na siebie bat. No bo tak: nie widziała sensu zjeżdżać na prawo, bo jechała z maksymalną dozwoloną prędkością? Nie tędy droga. Niestety, to typowe i niewłaściwe zachowanie użytkowników polskich dróg ekspresowych i autostrad, o czym zresztą pisaliśmy TUTAJ.

Chodzi, z grubsza o to, by nie bawić się w szeryfa i nikogo nie wychowywać – jeśli ktoś chce jechać szybciej, niech jedzie. I niech złapie go policja. Pani Marta, mając możliwość zjechania na prawo, powinna była to zrobić w pierwszym nadarzającym się momencie. Tymczasem przez większą część czasu (patrz film poniżej) kierowana przez nią Tesla jedzie lewym pasem, i to mimo, iż na horyzoncie nie widać żadnego pojazdu.

Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak przyznać, że pani Marta, występująca w serwisie YouTube jako "nieŚpiąca Królewna" w końcu przyznała się błędu, gdyż na komentarze zarzucające jej nieznajomość przepisów, zareagowała tak (pisownia oryginalna): "Przyznaję się do naduzywyania lewego pasa. Byłam przekonana, że jadąc z maksymalną prędkością mogę z niego korzystać. Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania, dlatego też przyznaję się do błędu i przepraszam."

Reklama

Kierująca Teslą: "kto tu jest chamem?"

No i kwestia "wyprzedzania jak wariat"? Cóż, mimo najlepszych chęci, nie jesteśmy w stanie na nagraniu dostrzec nic, co kazałoby autora pierwszego nagrania (czyli kierowcę Mazdy) nazwać wariatem. Owszem, chwilami jedzie nieco szybciej niż 120 km/h, jednak po pierwsze, to już zadanie dla służb, a po drugie - migania światłami też raczej nie widać. Oddajmy jednak znów głos autorce.

4. Zastanawiam się kto tu jest chamem, czy cham obrażający mnie, wyprzedzający i stwarzający niebezpieczeństwo na drodze, czy ja, która nie reagowałam, unikałam kontaktu wzrokowego i nie nagrałam sytuacji. Sprawdzę jednak, czy moja Tesla nie zapisała sytuacji w swojej pamięci i niewątpliwie skieruję sprawę na drogę sądową. A policji zgłoszę kwestie przekroczenia prędkości i używania telefonu.

5. Maksymalna dozwolona prędkość na S5, to 120 km/h.

Tak, owszem, wynosi 120 km/h, ale od egzekwowania przepisów są służby mundurowe. Niemniej jednak, oto film nagrany przez Teslę, z którego może wynikać, że kierująca nie spała. Czemu? Na przykład z tego względu, że przynajmniej w kilku sytuacjach, pani Marta jednak na prawy pas zjeżdża. Ale z drugiej strony - gdy dojeżdża do niej autor nagrania, Tesla od dłuższej chwili faktycznie porusza się już lewym pasem. A zatem, spała, czy nie?

Trwa ładowanie wpisu

Nagranie z Tesli: jakie wnioski?

Po pierwsze, nagrywanie zapewne zostało aktywowane ręcznie (jak podaje serwis Wysokie Napięcie, w teorii dałoby się je odzyskać nawet, gdyby kierująca spała, ale wymagałoby to dużo zachodu), po drugie - auto musiało mieć włączony (aktywny) tempomat, którego zresztą też tak łatwo oszukać się w Tesli nie da (m.in. monitorowanie zachowania kierowcy). Choć i takie przypadki są znane.

Oddajmy teraz głos kierowcy Mazdy, od którego całe zamieszanie się zaczęło. Portal wysokienapiecie.pl przytacza jego wypowiedź:

– Nie zwykłem okazywać agresji na drodze, wiec gdy dojechałem do Tesli, a po kilkuset metrach, gdy nie zjechała, pierwszy wyprzedziłem ją prawym pasem. Oczywiście, że nie zatrąbiłem, bo to jest właśnie agresja. Wyprzedzając spojrzałem w lewo, Tesla miała uchylone okno, a kierowca był oddalony o 4-5 m, więc tak mi się zdawało, że śpi. (…) Pojechałem kawałek dalej i w lusterku widziałem, że 4-5 aut za mną też wyprzedza prawym pasem. Jeden gość coś tam kiwał i trąbił. Ja zwolniłem i wtedy nagrałem filmik – opisuje sytuację kierowca Mazdy.

Kierowca Mazdy: "nie okazuję agresji"

Na łamach portalu wysokienapiecie.pl pan Kazimierz twierdzi też, że według niego Tesla jechała bardzo płynnie i dopasowywała swą prędkość i odległość od poprzedzających pojazdów. Na tej podstawie pan Kazimierz twierdzi, że to niemożliwe, bo przecież tempomat tak nie umie. I tu pan Kazimierz się myli, bo aktywne tempomaty, same hamujące przed poprzedzającym autem, to technologia znana już od dawna. A nawet od bardzo dawna.

Trwa ładowanie wpisu

Wnioski? Pani Marta, jadąc uporczywie lewym pasem, faktycznie mogła sprawiać wrażenie nieco sennej. Czy faktycznie spała? Sporo poszlak wskazuje na to, że chyba jednak nie. Z kolei Pan Kazimierz, zamiast robić szum w internecie, powinien był jednak w pierwszej kolejności zawiadomić służby.