Z tak prostego przepisu skorzystali Hiszpanie. Karoseria przypominająca rasowego mini coopera została przymocowana taśmami do nadmuchanego pontonu.

Pod maską nie ma żadnych zaworów czy wtrysku benzyny. Napęd daje silnik od motorówki podczepiony z tyłu.

W kabinie próżno szukać nawet śladu po stylowym wnętrzu miniaka. O klimatyzacji także trzeba zapomnieć. Właściwie jest zbędna - chłodzenie daje bryzgająca do środka morska woda.

Tak podrasowany czerwony mini cooper szaleje od jakiegoś czasu po falach obmywających słoneczne plaże Półwyspu Iberyjskiego. Fotograf złapał go w hiszpańskim porcie jachtowym Puerto Sotogrande.





Reklama