- Co z zakazem aut spalinowych? Jest zwrot akcji w sprawie 2035 roku
- Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku do likwidacji
- Chińska ekspansja zagrożeniem. Europa stawia wielki mur
- Polska, Francja i Niemcy - koalicja przeciwko zakazowi aut spalinowych
- Kierowcy odetchną już w marcu?
Co z zakazem aut spalinowych? Jest zwrot akcji w sprawie 2035 roku
Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku wisi nad kierowcami niczym miecz Demoklesa. Silnik Diesla i benzynowy na paliwa kopalne (m.in. benzynę 95, olej napędowy) za 10 lat mają zniknąć z oferty producentów. W ich miejsce w salonach sprzedaży masowo pojawią się auta elektryczne – zasilane prądem z akumulatorów lub energią powstałą w wyniku przetworzenia wodoru w ogniwach paliwowych – zakładają przepisy przejęte decyzją Rady UE. Założenia założeniami, a rzeczywistość pisze inny scenariusz.
Samochody elektryczne nie sprzedają się tak jakby chcieli tego niektórzy producenci oraz przyklaskujące im frakcje polityczne czy lobbyści. Spowolnienie w tej części rynku motoryzacyjnego przerodziło się w falę pesymizmu, a ta wreszcie uderzyła w mury Parlamentu Europejskiego. I wygląda na to, że czeka nas sensacyjny zwrot akcji ws. zakazu sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku. Posłowie PE szykują rezolucję, która ma zmienić los kierowców.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku do likwidacji
Nowa uchwała PE wezwie Komisję Europejską do szybszej rewizji przepisów i rezygnacji z roku 2035 jako terminu, od którego ma obowiązywać zakaz produkcji i sprzedaży samochodów spalinowych. – W moim przekonaniu jest większość do tego, żeby taką rezolucję przegłosować. Uważam, że marzec będzie decydującym miesiącem w tej sprawie – powiedział w Radiu Zet Dariusz Joński, europoseł Koalicji Obywatelskiej. –2035 rok. Tak, ja uważam, że powinniśmy odejść i zlikwidować ten zakaz sprzedaży samochodów spalinowych – podkreślił.
Chińska ekspansja zagrożeniem. Europa stawia wielki mur
Joński wylicza, że w europejskiej motoryzacji pracuje 14 mln ludzi. Tylko w Polsce jest to niemal 200 000 osób, a fabryki międzynarodowych koncernów produkują u nas 800 000 samochodów. Jego zdaniem biznes ten jest zagrożony przez ekspansję chińskich samochodów, które są sprzedawane bo po dumpingowych cenach.
– Rząd chiński dopłaca po to, żeby wejść oczywiście na ten rynek i żeby wykosić europejskie firmy motoryzacyjne, które są można powiedzieć takim głównym spoiwem gospodarki europejskie. Więc musimy ochronić, zainwestować – stwierdził europoseł.
Polska, Francja i Niemcy - koalicja przeciwko zakazowi aut spalinowych
– Od pół roku, między innymi w delegacji i francuskiej, ale też i niemieckiej, która jest podzielona w tej w sprawie i innych szukałem kompromisu i poparcia dla rewizji zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. Wydaje mi się, że udało nam się zdobyć takie poparcie i taką koalicję zbudować, żeby samochody spalinowe móc kupić po 2035 roku, ale żebyśmy jednocześnie właśnie mogli promować i hybrydy i elektryki– stwierdził Joński.
Kierowcy odetchną już w marcu?
Polityk jest przekonany o zdobyciu większości potrzebnej do przegłosowania rezolucji dotyczącej zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku. – W Komisji Europejskiej już przygotowują się do tego, żeby wprowadzić pewne zmiany, ale oczywiście musi być to w konsultacji z Parlamentem Europejskim, więc ta rezolucja i propozycje, które zostaną na nowo ogłoszone w marcu myślę, że wychodzą naprzeciw temu, o czym rozmawiamy – stwierdził.
Silnik Diesla czy benzynowy nie jest szkodnikiem
Producenci początkowo różnie podchodzili do zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. Część już całkowicie przestawiła produkcję na auta elektryczne, a teraz przyszło otrzeźwienie – rewidują plany i wracają do tradycyjnych jednostek napędowych. Inni w oczekiwaniu na rozwój wypadków postanowili zachować zimną krew i robić swoje do "godziny zero". W drugim obozie jest np. Mazda, która racjonalnie podchodzi do sprawy napędów.
– Do 2035 roku należy kontynuować dyskusje z Komisją Europejską, z rządami różnych krajów. To nie jest kwestia technologii – powiedział dziennik.pl Wojciech Halarewicz, wiceprezes Mazda Europe. – Założenie zawsze było takie, że wyznaczcie nam cele emisji CO2, ale nie mówcie nam jaką technologią to osiągnąć. Wolność technologiczna była podstawą wszelkich rozmów. Biorąc pod uwagę paliwa ekologiczne, dlaczego silnik spalinowy miałby być przekreślony? Politykom łatwo sięgać po uproszczenia. Mazda będzie gotowa na wszelkie legislacje, dlatego inwestujemy w nową skalowalną platformę elektryczną. Jednak jeśli będzie bardziej rozsądne podejście do neutralności technologicznej, to sądzę, że jest przyszłość dla silnika spalinowego. (...) Dzisiaj jesteśmy w okresie przejściowym, a w okresie przejściowym są turbulencje. Dlatego musimy podejść do tego na spokojnie, na chłodno. Wierzymy, że silnik spalinowy ma przyszłość. To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem, tylko problemem jest to co wlejemy do zbiornika samochodu – ocenił.
1,3 mld samochodów z silnikami spalinowymi dostanie nowe życie
Czym więc tankować samochody? Inżynierowie Mazdy wskazują na biopaliwa i e-paliwa. Jednak tu różnica także jest ważna. Ekologicznym paliwem nie będzie to wytwarzane z roślin wyhodowanych na polach, na których można wyprodukować żywność. Mazda eksperymentuje z pozyskaniem biopaliwa z masy biologicznej np. biodiesla z alg morskich. Tego typu paliwa można również wytworzyć z niepotrzebnych materiałów po uprawie lub wycince lasów. Drugi temat to e-paliwa, czyli paliwa syntetyczne na bazie czystego wodoru. Zdaniem Mazdy, jeżeli prześledzimy szeroki wachlarz dostępnych rozwiązań i sposób użytkowania samochodów, to w roku 2050 świat nie będzie wyłącznie elektryczny. Technologie będą zróżnicowane.
Z kolei Porsche wierzy w paliwa syntetyczne. Firma rozpoczęła już przemysłową produkcję e-paliwa, które powstaje z wody, dwutlenku węgla i energii wiatrowej. W ocenie inżynierów z Zuffenhausen takie paliwo pozwala na niemal neutralną pod względem emisji CO2 pracę silników benzynowych. W efekcie ponad 1,3 mld samochodów z silnikami spalinowymi może zyskać nowe życie na całe dekady.
Szef BMW ostrzega przed wykluczeniem i wycięciem aut przystępnych cenowo
Do uśmiercenia aut na benzynę i olej napędowy odniósł się także prezes BMW Oliver Zipse. Szef niemieckiego koncernu nie owijał w bawełnę. Jego zdaniem nieprzemyślane przejście w 100 proc. na elektromobilność sprawi, że z oferty producentów znikną auta przystępne cenowo. A to może przynieść daleko idące skutki polityczne i społeczne.
– Gdy nagle stajesz się właścicielem auta tylko dla bogatych, to super niebezpieczna rzecz – powiedział Zipse cytowany przez Automotive News Europe. – Odbierając samochody na mocy prawa, na miejscu polityków byłbym bardzo ostrożny – przestrzegł szef BMW.