Jelcz zwiększa produkcję i zatrudnia. Bank zamówień pęka w szwach

Jelcz świętuje sukces. Dolnośląski producent zamknął 2024 rok długą listą lukratywnych kontraktów dla polskiego wojska i szykuje się do uruchomienia produkcji samochodów nowej generacji. Ale po kolei…

Bank zamówień obejmuje m.in. dostawę zestawów do transportu czołgów i ciężkiego sprzętu gąsienicowego (m.in. czołgów i armatohaubic Krab). Pod kryptonimem "JAK" kryją się zespoły składające się z ciągników siodłowych Jelcz oraz naczep niskopodwoziowych. Firma do końca 2027 roku za blisko 837 mln zł ma też wyprodukować dla wojskowych logistyków aż 200 modeli Jelcz 862 z hakowym system załadowczym Multilift Mk IV. Udźwig urządzenia umożliwia podnoszenie towarów o maksymalnej masie około 16 ton. Do tego będą też przyczepy do transportu kontenerów PK-2-24t; przyczepy te przystosowano do transportu materiałów niebezpiecznych. Samochody stanowiące bazę pod taką zabudowę są wyposażone w układ napędowy 8x6. Dopuszczalna masa całkowita to 32 tony, a ładowność pojazdu wynosi 16,5 tony. Pojazd może rozpędzić się do 85 km/h. Z kolei w latach 2025-2028 producent zapewni polskiej armii 90 sztuk żurawi dużego udźwigu zbudowanych modelu Jelcz 862D.43. Ten kontrakt opiewa na ok. 384 mln zł.

Reklama

Autosan już produkuje nowe samochody Jelcz

Reklama

Przy tym potrzeby polskiej armii ciągle rosną. Dlatego Jelcz przejął wielu pracowników z zamkniętej fabryki autobusów Volvo pod Wrocławiem i zwiększa moce produkcyjne głównego zakładu w Jelczu-Laskowicach.

W 2025 roku firma planuje wyprodukować 700 wozów (500 aut dotychczas), a do 2028 roku bramy powinno opuszczać już 1000 samochodów rocznie. Stąd też współpraca z Autosanem, dzięki której w Sanoku uruchomiono dodatkową linię montażową wojskowych ciężarówek. Pierwsza partia 20 modeli S02 442.32 już zjechała z taśmy.

Autosan już produkuje nowe samochody Jelcz / Jelcz

Taki ruch pozwoli dolnośląskiej fabryce zwolnić przestrzeń pod produkcję zupełnie nowej 3. generacji rodziny samochodów Jelcz. Czego mogą spodziewać się polscy żołnierze?

Jelcz 3. generacji w układzie 8x8 / Jelcz

Jelcz 3. generacji jedzie do produkcji seryjnej. Nowe samochody do amerykańskich wyrzutni HIMARS

Trzecia generacja samochodów Jelcz z niezależnym zawieszeniem została stworzona od podstaw przez polskich inżynierów. Powstały dwa typy tych kolosów – trzyosiowy o oznaczeniu 663.45 oraz czteroosiowy wóz 883.57. Model 663.45 ma być nośnikiem dla systemu rakietowego Homar-A, czyli amerykańskiej wyrzutni HIMARS. Drugi pojazd w układzie napędowym 8×8 przewidziano m.in. do przewozu kontenerów 20 stopowych. Pierwsze partie zostały zamówione przez Agencję Uzbrojenia w konsorcjum PGZ-WWR.

Jelcz 3. generacji / Targi Kielce / jan bandura take a pic

Tak wygląda Jelcz 3. generacji. Opancerzona kabina i łatwiejszy serwis silnika

W Jelczach 3. generacji kabina jest niższa. Bardziej wysunięty przód z podcięciem zamiast zderzaków ułatwi przeprawę w terenie. Szyby oraz wykonana ze stali Armox 500 skorupa kabiny zapewniają 1. poziom ochrony balistycznej według normy STANAG 4569 (przewidziano montaż dodatkowego opancerzenia). Silnik Diesla razem z przekładnią automatyczną ZF przysunięto za przedział pasażerski. Takie rozwiązanie ma m.in. przyspieszyć wymianę zespołu napędowego w warunkach polowych.

Jelcz 3. generacji w układzie 8x8 / Targi Kielce

Nowe samochody Jelcza z silnikiem od Maybacha

Jelcz w samochodach 3. generacji stosuje jednostki wysokoprężne niemieckiej firmy MTU, której założycielem był sam Wilhelm Maybach. Model 663.45 skrywa silnik o pojemności 12,8 l i mocy 450 KM (2000 Nm). Większy Jelcz 883.57 z układem 8x8 dostał 15.6-litrowego diesla o mocy niemal 580 KM (2850 Nm).

Jelcz / Jelcz

Niezależne zawieszenie to także całkowicie nowa konstrukcja stworzona z komponentów sprowadzonych z USA. Zamiast tradycyjnych sztywnych mostów i resorów piórowych inżynierowie postawili na układ z podwójnymi wahaczami poprzecznymi, amortyzatorami teleskopowymi, sprężynami śrubowymi oraz stabilizatorami. – Wozy docelowo zostaną podstawowymi pojazdami terenowymi Wojska Polskiego. Architektura tych pojazdów jest o wiele nowocześniejsza od dotychczasowej, a przy tym zapewnia pokaźny potencjał rozwojowy – zapewniają przedstawiciele spółki Jelcz.

Samobieżna armata kal. 35 mm SA-35 na podwoziu Jelcz 6x6 / Targi Kielce / jan bandura take a pic

Jelcz 3. generacji z samobieżną armatą do niszczenia samolotów, dronów i rakiet

Właśnie taki Jelcz 3. generacji o oznaczeniu 663.45 posłużył za trzyosiową platformę samobieżnej armaty SA-35 kalibru 35 mm. Czym wyróżnia się najnowsza broń opracowana przez należącą do PGZ spółkę PIT-RADWAR?

Do stworzenia tego zabójczego kolosa wykorzystano armatę morską OSU-35K, którą już dostał polski niszczyciel min ORP Mewa. Na lądzie samobieżna armata SA-35 ma niszczyć wrogie samoloty, helikoptery, pociski manewrujące oraz bezzałogowe statki powietrzne różnej wielkości (np. drony wykorzystywane do misji zwiadowczych czy ataków kamikadze). Dzięki napędowi 6x6 może przemieszczać się w bardzo trudnym terenie i szybko zmieniać pozycję bojową.

Samobieżna armata kal. 35 mm SA-35 na podwoziu Jelcz 6x6 / Targi Kielce / jan bandura take a pic

Zdaniem konstruktorów o sile polskiej broni stanowi wykorzystanie amunicji programowalnej, niezależnego optoelektronicznego systemu śledzenia celów ZGS-35, hybrydowego systemu kierowania ogniem z radarem TUGA oraz sensorami optoelektronicznymi. Eksperci zauważają, że system artyleryjski opracowany przez PIT-RADWAR jest znacznie lepszy od rosyjskiego Pancyra i to mimo tego, że sprzęt moskali wykorzystuje dwie dwulufowe armaty kalibru 30 mm oraz zestaw nawet 12 rakiet przeciwlotniczych.

Za pracę wieży SA-35 odpowiadają elektryczne siłowniki i napędy. O przeładowanie dba elektrohydrauliczny siłownik. Całością można sterować zdalnie z przenośnego pulpitu operatorskiego. Kompozytowa wieża z armatą waży 2,6 tony, a sam Jelcz z osprzętem to przynajmniej 5 t. Konstruktorzy z polskiej spółki wskazują, że obok armaty SA-35 na podwoziu Jelcza 6x6 można dołożyć radar, rakiety przeciwlotnicze Piorun i system zakłóceń radioelektronicznych.

Jelcz 3. generacji / Targi Kielce
Samobieżna armata kal. 35 mm SA-35 na podwoziu Jelcz 6x6 / Targi Kielce / jan bandura take a pic

Polska superbroń zniszczy wroga bez pudła

Armata SA-35 zamontowana na Jelczu do zestrzelania np. niewielkiego drona ma wykorzystać kilka pocisków polskiej amunicji programowalnej (dwustronne dosyłanie amunicji, dwa magazyny mieszczą po 100 nabojów). Jej szybkostrzelność wynosi 550 strz./min. Do tego za naprowadzanie na cel odpowiada systemem nowszej generacji oparty na głowicy optoelektronicznej zamocowany tuż za kabiną auta na wysięgniku (integruje cyfrowy kanał dzienny, kanał laserowy, kanał termowizyjny oraz system swój–obcy). W przyszłości w tej broni zastosowanie znajdzie radar TUGA także opracowany przez PIT-Radwar.

Samobieżna armata kal. 35 mm SA-35 na podwoziu Jelcz 6x6 / Targi Kielce / jan bandura take a pic
Jelcz / Jelcz