Kierowcy szaleją na autostradach
Głośny wypadek, w którym zginęła rodzina, list gończy za kierowcą BMW, a następnie schwytanie sprawcy. Tragedia na A1 wstrząsnęła opinią publiczną - Sebastian M. pędził ponad 300 km/h, gdy zauważył jadącą lewym pasem Kię. Nie wyhamował i nie ominął auta - doprowadził do zderzenia, po którym Kia stanęła w płomieniach. Czy te wydarzenia zmieniły cokolwiek w mentalności i zachowaniu kierowców w Polsce?
Kierowca Audi chciał dać nauczkę
Wygląda na to, że nie. W sieci co chwilę pojawiają się filmy dokumentujące lekkomyślną jazdę tych, którzy traktują autostrady jak drogi pozbawione limitu prędkości. Problem w tym, że nie są to niemieckie odcinki trzypasmowych dróg, a dwupasmowe trasy szybkiego ruchu, nieprzystosowane do takich różnic prędkości.
Parę dni temu w internecie został udostępniony film, na którym widać, jak Mercedes na centymetry wyprzedza zjeżdżający z lewego pasa samochód. Tym razem popis dał kierowca Audi A7, który wcielił się w rolę drogowego szeryfa. Niewykluczone, że za swoje manewry zapłaci karę.
Nagranie z kamerki może być dowodem w sprawie
Na filmie widać, jak auto z wideorejestratorem zjeżdża na lewy pas, by wyprzedzić ciężarówki poruszające się prawą stroną drogi. Nie widzimy sytuacji za pojazdem, ale z relacji nagrywającego wynika, że Audi A7 błyskawicznie dojechało do zderzaka wyprzedzającego samochodu. Opis sytuacji wskazuje na to, że prędkość Audi była tak duża, że samochód parę sekund wcześniej nie był nawet widoczny w lusterku. Czy tak było faktycznie - nie wiemy. Nie trzeba jednak wierzyć autorowi nagrania, ani analizować, czy przedstawia on sytuację obiektywnie, by stwierdzić, że to co kierowca Audi zrobił chwilę później, zasługuje na srogi mandat.
Samozwańczy szeryf z Audi
Kierowca wyprzedza auto z kamerką, a następnie hamuje przed jego maską, a wszystko to przy prędkości około 130 km/h. O ile miganie długimi i poganianie kierowcy z przodu to w większości przypadków niegroźne oznaki braku drogowej kultury, tak manewr Audi można już zakwalifikować jako stwarzający zagrożenie.
Ciekawe, czy tę opinię podzieli policja. Ze słów nagrywającego wynika, że nagranie trafi do mundurowych w celu oceny, czy kierujący Audi zasłużył na karę. Widoczne tablice rejestracyjne pozwolą bez trudu namierzyć właściciela samochodu. W czasach, w których wideorejestratory są tak powszechne, manewry zaprezentowane na filmie są jeszcze większą głupotą niż kiedyś.