Ceny AdBlue w ostatnim czasie mocno wzrosły. Jeszcze wiosną ubiegłego roku można było zatankować z dystrybutora litr płynu za ok. 1,50 zł, a w ostatnich tygodniach ceny najpierw przebiły barierę 5 zł za litr, a teraz nieuchronnie zbliżają się do 7 zł za litr. Pakowany w plastikowe butelki dostępne na stacjach benzynowych kosztuje nawet 15-20 zł za litr.

Reklama

Ceny AdBlue jeszcze do niedawna były tak niskie, że praktycznie niezauważalne. Większość kierowców nie zastanawiała się, tylko tankowała do pełna. W przypadku samochodów osobowych koszt tankowania nie jest wysoki nawet po podwyżkach, ponieważ typowy zbiornik ma pojemność ok. 10-12 litrów, ale w samochodach ciężarowych i maszynach rolniczych jedno tankowanie może kosztować nawet kilkaset złotych. Jednak dużo większym problemem może się okazać brak dostępności produktu.

Tankowanie AdBlue na stacjach jest coraz droższe. Jeszcze niedawno kosztowało poniżej 2 zł za litr, teraz nieuchronnie ceny zbliżają się nawet do 7 zł/litr / Sebastian Kościółek / fot. Sebastian Kościółek

Dlaczego AdBlue drożeje?

Reklama

Podwyżki cen AdBlue są spowodowane gwałtownymi wzrostami cen gazu, który jest jednym z podstawowych surowców, którymi operują zakłady chemiczne. Dlatego największe zakłady chemiczne wstrzymują lub mocno ograniczają produkcję nawozów i chemikaliów.

W ubiegłym tygodniu w Polsce pojawiły się niepokojące komunikaty największych zakładów chemicznych o ograniczeniu produkcji wielu produktów. Jeden z największych graczy na rynku - Grupa Azoty - przekazał w komunikacie, że AdBlue jest produkowane na dotychczasowych poziomach.

Podobnie wygląda sytuacja za naszą zachodnią granicą. Niemiecki dziennik "Handelsblatt" donosi, że od końca czerwca do połowy sierpnia cena AdBlue w Niemczech wzrosła o 30 proc. Eksperci za zachodnią granicą oceniają, że "istnieje ryzyko powstania wąskich gardeł i gwałtownego wzrostu cen AdBlue".

Przed kryzysem roztwór mocznika kosztował 17 eurocentów za litr, a teraz cena zbliża się już do 2 euro za litr. W jednym z niemieckich zakładów zapowiedziano już wstrzymanie produkcji. Od połowy sierpnia słowackie zakłady chemiczne Duslo (jeden z największych graczy w regionie) również zatrzymały produkcję.

Większość nowych samochodów z silnikiem Diesla jest wyposażona w technologię SCR wykorzystującą AdBlue / Sebastian Kościółek
Reklama

Co to jest AdBlue i do czego jest potrzebne w samochodzie?

Właściciele większości nowych samochodów z silnikami Diesla muszą regularnie uzupełniać poziom płynu AdBlue. Wlew do uzupełniania tego płynu znajduje się pod tą samą klapką, co wlew paliwa. Różni się tylko korkiem w jaskrawym, niebieskim kolorze. AdBlue to 32,5 proc. roztwór mocznika w wodzie demineralizowanej, który podczas jazdy jest wtryskiwany do układu tzw. selektywnej redukcji katalitycznej (SCR).

Celem jest reakcja ze szkodliwymi tlenkami azotu zawartymi w spalinach. Środek jest wtryskiwany do wydechu, gdzie pod wpływem temperatury zamienia się w amoniak i dwutlenek węgla. W katalizatorze amoniak reaguje z tlenkami azotu, w wyniku czego powstaje nietoksyczny azot i para wodna.

Jeszcze do niedawna AdBlue kosztował grosze, a ze względu na jego prosty skład chemiczny nikt raczej nie przejmował się, że może go zabraknąć. Teraz przed branżą transportową rysuje się widmo dużego kryzysu.

Wszystko dlatego, że samochód bez zatankowanego AdBlue nie pojedzie w dalszą drogę. Choć z punktu widzenia silnika, wodny roztwór mocznika nie jest w ogóle potrzebny do jego pracy. Oczyszczanie spalin odbywa się przecież totalnie poza silnikiem.

Komputer pokładowy w samochodzie często informuje o kończącym się AdBlue w zbiorniku. W autach osobowych zbiornik tego płynu ma pojemność około 10 litrów / Sebastian Kościółek

Koniec AdBlue w samochodzie. Co się stanie?

Gdy stan płynu nieubłaganie zbliża się do zera, komputer pokładowy w samochodzie będzie notorycznie upominać kierowcę o uzupełnienie. Wraz z ostrzeżeniem często pojawia się też licznik, który odmierza szacowany przebieg przed opróżnieniem zbiornika. Co się stanie po całkowitym wyczerpaniu AdBlue?

Oczywiście silnik nie wyłączy się w czasie jazdy, ale po zatrzymaniu kierowca może mieć problem. Komputer może uniemożliwić ponowne uruchomienie silnika lub włączy tryb awaryjny. Wszystko po to, żeby kierowca uzupełnił płyn, a samochód nadal spełniał restrykcyjne normy spalin.

AdBlue w samochodzie to problemy i wydatki?

Wielu kierowców narzeka na AdBlue, ponieważ już w kilkuletnich autach mogą się pojawić problemy z tym systemem. Układy wtryskujące mocznik potrafią się zepsuć, sama substancja jest dość trudna w przechowywaniu, krystalizuje się i zamarza w temperaturze -11 st. C., a upały powyżej 30 st. C. powodują rozkład tego czynnika.

Jeśli stężenie roztworu mocznika spada, to idzie za tym również skuteczność działania całego systemu. W takiej sytuacji na desce rozdzielczej pojawi się komunikat o wystąpieniu usterki, a silnik przejdzie w stan awaryjny. Wymiana całego układu AdBlue w samochodzie osobowym może kosztować nawet kilka tys. zł.

AdBlue, jak wyłączyć system w samochodzie, ile kosztuje taka usługa?

Oczywiście rynek nie znosi próżni, dlatego od kilku lat z funkcjonują firmy specjalizujące się w "dezaktywowaniu" układu AdBlue. Sytuacja wygląda bardzo podobnie jak z filtrami cząstek stałych. Często są to właśnie zakłady specjalizujące się w wyłączaniu różnych ekologicznych rozwiązań w samochodach. Zwłaszcza tych, które przysparzają najwięcej problemów w eksploatacji.

Wystarczy kilkanaście sekund, żeby znaleźć w okolicy specjalistów w od "usuwania/wyłączania systemu AdBlue NOx SCR”. Koszt takiej operacji dla samochodu osobowego wynosi od 1 tys. zł. W przypadku samochodu dostawczego trzeba zapłacić 1,3 tys. zł, a w ciągniku czy maszynie rolniczej 1,8 tys. zł. Do powyższych cen trzeba jeszcze doliczyć podatek VAT.

Producenci samochodów ostrzegają, że takie modyfikacje mogą doprowadzić do uszkodzenia silnika, ale przedstawiciele warsztatów zapewniają, że nic złego się nie stanie. Niektórzy przekonują nawet, że po wyłączeniu systemu AdBlue„zmniejsza się zużycie paliwa”. W dobie rosnących cen oleju napędowego, u wielu Polaków może to być koronny argument ku temu, żeby zamiast dbania o neutralizację tlenków azotu po prostu "unicestwić" ekologiczną technologię w samochodzie.

Rosnące ceny AdBlue z pewnością uderzą w branżę transportową, która już teraz zmaga się z wieloma problemami. Jednak brak dostępności tego produktu w krótkoterminowej perspektywie może wywołać dużo gorsze skutki niż nadmierna emisja tlenków azotu do atmosfery.