ak wynika z informacji przekazanej przez prokuraturę, czynności z udziałem podejrzanego zakończyły się w poniedziałek około południa. Mężczyzna nie potrafił odnieść się do przedstawionego mu zarzutu. Stwierdził, że nie widział jadącego z naprzeciwka pojazdu. Nie pamięta samego przebiegu zdarzenia. Usłyszał tylko huk i nie wie, jak do tego zdarzenia doszło - wskazała prok. Spruś. Mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób, której skutkiem była śmierć 9 osób, a także spowodowanie obrażeń ciała u kolejnych siedmiu. Prokurator zapowiedziała też, że do sądu trafi wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztu. Mężczyźnie grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Reklama

W sobotę wieczorem na dk 88 w Gliwicach, w pobliżu węzła Kleszczów (Śląskie) renault trafic, jadący od Gliwic w stronę Wrocławia, przewrócił się na jezdnię i sunąc po niej znalazł się na przeciwległym pasie ruchu. Wtedy w dach renault wjechał autokar. Siła uderzenia była tak duża, że bus został całkowicie zmiażdżony. Zginęły wszystkie jadące tym samochodem osoby.

Wszystkie ofiary zostały zidentyfikowane. Wśród nich jest pięciu mężczyzn i cztery kobiety. Siedem z nich to mieszkańcy woj. podkarpackiego, jedna osoba z woj. lubuskiego oraz obywatel Słowenii, który prowadził samochód. Ofiary to osoby w urodzone w latach od 1961 do 1974 r. Policja przypuszcza, że mogli jechać do pracy.

Jak zauważa Fakt, wśród ofiar była para zakochanych z Lubaczowa i okolic. –Byli razem od 6 lat. Dziewczyna kończyła studia w Rzeszowie i tam oboje ostatnio mieszkali. Za miesiąc mieli się pobrać. Młodzi chcieli uzbierać trochę własnych pieniędzy – relacjonuje tabloid.

Karolina i Patryk mieli busem szybko i bezpiecznie dojechać do Holandii. Tam czekała na nich "nagrana" sezonowa praca przy zbiorach. Razem z nimi pojechał krewny dziewczyny oraz ich koleżanka. Z małej wsi pod Lubaczowem do Holandii wybrała się też 53-letnia matka dwójki dzieci czytamy w Fakcie.

Trwa ładowanie wpisu

Jak już wcześniej informowała policja, kierowca busa prawdopodobnie próbował uniknąć zderzenia z innym autem i wykonał manewr, w wyniku którego stracił panowanie nad pojazdem. Policja informowała o trwających przesłuchaniach m.in. kierowcy trzeciego pojazdu – volkswagena - który był w pobliżu miejsca wypadku. Krótko później gliwicka prokuratura przekazała, że mężczyzna został zatrzymany i zostanie przesłuchany w poniedziałek .

– Z dotychczasowych ustaleń możemy domniemywać, że kierujący samochodem renault trafic z nieustalonych jeszcze do końca przyczyn zjechał do krawędzi jezdni, zjechał na pobocze, w wyniku czego przewrócił się na bok. Sunąc bokiem po jezdni uderzył w autobus setra. Niestety uderzenie było tak silne i tak nieszczęśliwe, bo nastąpiło w kierunku dachu tego pojazdu – opisywał Nowakowski podczas konferencji prasowej przed gliwicką komendą.

W wypadku zostało rannych siedem osób jadących autokarem, to głównie mieszkańcy Rudy Śląskiej. Wojewoda poinformował, że informacje ze szpitali są "dość optymistyczne" nikomu z poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo utraty życia. Wieczorek złożył kondolencje wszystkim rodzinom zmarłych oraz podziękował osobom zaangażowanym w akcję ratowniczą. Zaznaczył, że służby bardzo szybko pojawiły się na miejscu.

Reklama

– Ja nie pamiętam takiego wypadku drogowego, gdzie w jednym momencie i w jednym pojeździe śmierć poniosło aż dziewięciu podróżujących (…) Wypadek rzeczywiście był w skutkach tragiczny, trudno się nawet odnaleźć, otrząsnąć – podkreślił wojewoda, który po otrzymaniu informacji o wypadku pojechał na miejsce. – Ten obraz, który tam zastałem, był naprawdę bardzo trudny do takiego emocjonalnego przeżycia – dodał.

Szef gliwickiej straży pożarnej starszy brygadier Roman Klecha relacjonował, że po informacji o wypadku, ok. 22.30, na miejscu w pierwszej fazie akcji ratowniczej pojawiło się sześć zastępów straży pożarnej. Ok. 300 m od autokaru i busa jeden z nich zatrzymał się przy volkswagenie, który wjechał do przydrożnego rowu. Jechały nim dwie osoby, żadna z nich nie została ranna.

Jak mówił Klecha, strażacy uwolnili zakleszczonego w autobusie kierowcę, pasażerowie autokaru byli już na zewnątrz. Równocześnie zastępy strażackie odcięły dach renault. – W międzyczasie dojechały zespoły ratownictwa medycznego i koordynator medycznych działań ratunkowych stwierdził zgon wszystkich osób podróżujących busem – powiedział komendant.