W niedzielę w Warszawie premier Mateusz Morawiecki mówił o konieczności zaostrzenia przepisów ruchu drogowego. - W bardzo krótkim tempie wprowadzamy trzy dodatkowe ograniczenia: po pierwsze jest to pierwszeństwo pieszego przed wejściem na pasy. Po drugie jest to ograniczenie do 50 km/h jazdy pojazdów w terenie zabudowanym przez całą dobę (...). Również wdrażamy zasadę, że w sytuacji przekroczenia (prędkości) powyżej 50 km/h poza terenem zabudowanym, to również będzie można odebrać prawo jazdy - poinformował szef rządu.
W środę do tych propozycji odniósł się poseł Sośnierz, który jest inicjatorem zespołu parlamentarnego do spraw obrony praw kierowców. Podczas konferencji prasowej w Sejmie przekonywał, że pomysł o pierwszeństwie pieszych przed wejściem na pasy jest "zupełnie nieuzasadniony", gdyż - jak mówił - "nie mamy do czynienia z rosnącym, tylko z gasnącym problemem". Przytoczył policyjne statystyki, z których wynika, że wypadków w Polsce jest coraz mniej, ale to piesi coraz częściej są odpowiedzialni za wypadki z ich udziałem.
- Kilka lat temu piesi odpowiadali za 11 proc. wypadków, teraz odpowiadają za 30 proc. wypadków - zauważył.
Sośnierz kwestionował też "konstrukcje" prawne o pierwszeństwie pieszego. - Bo pierwszeństwo (pieszego) polega na tym, że pieszy ma się zatrzymać i upewnić, że pojazd nie nadjeżdża. Czyli zachować się dokładnie tak, jak kierowca wyjeżdżający z drogi podporządkowanej. (...) A co będzie w przypadku, kiedy się pieszy nie upewni? Kto będzie wtedy odpowiedzialny? - pytał poseł.
Sośnierz uznał za "kompletnie niezrozumiały" pomysł, aby w nocy zmniejszyć dozwoloną prędkość na obszarach zabudowanych. - Nie znam żadnych statystyk, które by mówiły, że istotnym problemem w Polsce są wypadki powodowane przez kierowców jadących w nocy z prędkością między 50 a 60 km/h - zaznaczył.
- Ukryty, pełzający fiskalizm - to jest, jak można przypuścić, cel działań rządu w tej dziedzinie - ocenił poseł Braun. Według niego, efektem wprowadzenia pomysłów, które kontestował Sośnierz, może być to, że "na cmentarzach przybędzie nagrobków z inskrypcją +miał pierwszeństwo+". Za "dalece wątpliwe" uznał poprawienie bezpieczeństwa na drogach dzięki nowym przepisom. "Teraz napuszcza się pieszych na kierowców" - oświadczył.
- Są to decyzje o charakterze politycznym, arbitralnym, nieuzasadnione żadnym badaniem, które miałoby jakiekolwiek znamiona przekonującej wiarygodności. Cytując klasyka, +nie ma takiej niegodziwości, przed którą cofnąłby się rząd, który znajdzie się w nagłej potrzebie (zdobywania) pieniędzy+. Rozdawnictwo państwowe, to jest kosztowna przyjemność, i w związku z tym trzeba ratować system przez antagonizowanie grup społecznych, przez napuszczanie jednych na drugich - ocenił Braun.