FCA i PSA podpisały umowę o fuzji. Po połączeniu oba koncerny będą miały po 50 proc. udziałów. Tym samym narodził się nowy gigant motoryzacyjny o wartości nawet 50 mld dolarów. Ze wspólnego oficjalnego oświadczenia wynika, że na czele rady nadzorczej nowego przedsiębiorstwa stanie prezes FCA John Elkann, natomiast Carlos Tavares, prezes Grupy PSA zostanie dyrektorem generalnym.
Połączenie sił ma przyczynić się do umocnienia pozycji obu koncernów na kluczowych dla nich rynkach. PSA ma dzielić i rządzić w Europie, a FCA w Ameryce Północnej i Południowej. Zarówno rynki Starego Kontynentu, jak i Nowego Świata mają być równymi graczami i przynosić nowemu koncernowi przychody na podobnym poziomie – odpowiednio 46 proc. i 43 proc. Takie rozłożenie sił powinno również zapobiec wewnętrznej konkurencji.
Fuzja przyniesie ok. 3,7 mld euro oszczędności po pierwszym roku działalności i to bez zamykania fabryk – wyliczają koncerny w komunikacie. Jednorazowy koszt połączenia oszacowano na 2,8 mld euro.
Dwie platformy, miliony aut. Kierowców czeka rewolucja
FCA i PSA planują podzielić między sobą koszty rozwoju pojazdów elektrycznych i autonomicznych. Firmy już teraz zapowiedziały, że będą korzystać ze wspólnych technologii czy jednostek napędowych. A ponad 2/3 samochodów po fuzji będzie produkowane tylko w oparciu o dwie platformy. Inżynierowie wykorzystają małą architekturę oraz płytę przeznaczona do modeli kompaktowych i klasy średniej. Przy czym na każdej ma powstawać po ok. 3 mln aut.
Globalnie nowy gigant będzie w stanie sprzedawać nawet 8-9 mln samochodów, z czego przychody wyniosą niemal 170 mld euro, a zysk operacyjny przekroczyć ma 11 mld euro.
W skali Europy po połączeniu FCA (Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Dodge, Fiat, Fiat Professional, Jeep, Lancia, Ram i Maserati) oraz Grupy PSA (Peugeot, Citroen, DS, Opel i Vauxhall) powstanie drugi co do wielkości gigant motoryzacyjny. Na rynku będzie musiał zmierzyć się z numerem jeden, czyli Grupą Volkswagen (Audi, Volkswagen, Skoda, Seat, Porsche, Lamborghini, Bentley).
Siedem fabryk w Polsce
Przypominamy, że oba koncerny mają w Polsce swoje ośrodki produkcyjne.
FCA to pięć zakładów zatrudniających łącznie ok. 6,5 tys. pracowników. Najwięcej - ok. 2,6 tys. osób - pracuje w fabryce samochodów w Tychach, gdzie wytwarzane są Fiat i Abarth 500 oraz Lancia Ypsilon. Przeszło 1000 osób zatrudnia fabryka silników FCA Powertrain w Bielsku-Białej. Ponadto FCA ma fabryki komponentów w Sosnowcu i Skoczowie.
Do Grupy PSA należą dwie przejęte ponad dwa lata temu zakłady Opla: fabryka samochodów w Gliwicach (trwają przygotowania do uruchomienia tam produkcji aut dostawczych) i silników w Tychach (od stycznia 2019 wytwarzane są tam silniki PureTech), zatrudniające w sumie ok. 3 tys. pracowników.
– W dzisiejszej rzeczywistości fuzje wielkich firm motoryzacyjnych są niezbędne. Dzięki łączeniu sił koncerny mogą zmniejszać koszty stworzenia i wyprodukowania nowych modeli aut, a dla klientów może to oznaczać wybór z szerszej gamy pojazdów. Poza tym wchodzą nowe rodzaje napędów, których opracowanie i wdrożenie do produkcji seryjnej pochłania gigantyczne kwoty liczone w dziesiątkach miliardów euro. Logiczne jest więc, że producenci łączą siły – powiedział dziennik.pl Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego i szef Liaison Committee - Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA. – Oczywiście w takiej sytuacji chodzi również o zmniejszenie kosztów produkcji i może się zdarzyć tak, że po fuzji zmniejszy się ilość zakładów. Ale spokojne mogą być te, w których koszty produkcji są stosunkowo niższe, a jakość produkowanych pojazdów, komponentów i części bardzo wysoka – ocenił ekspert.