Mandaty, którymi policja karała kierowców w latach 2016-2018 trafiły pod lupę Najwyższej Izby Kontroli. Wnioski przedstawione przez NIK w najnowszych wynikach badań mogą szokować. Ale po kolei…

Reklama

Kontrolerzy NIK przypominają, że już w 2013 r. alarmowali w swoim raporcie o kiepskiej ściągalności kar – wtedy w Polsce tylko blisko połowa ukaranych (47 proc.) płaciła dobrowolnie mandaty. W przypadku ok. 23 proc. spraw kary grzywny zostały wyegzekwowane, pomimo uchylania się ukaranych od dokonania płatności. Natomiast w przypadku ok. 30 proc. spraw nie udało się wyegzekwować kar i istotna ich część po upływie trzech lat od daty ich nałożenia ulegała przedawnieniu.

– Unikanie zapłaty grzywny nałożonej w drodze mandatu karnego, nie wiązało się dla ukaranego kierowcy z jakąkolwiek dotkliwą inną sankcją o charakterze finansowym bądź niefinansowym, stanowiąc tym samym zachętę do odłożenia w czasie dokonania należnej płatności. Znacząca skala przypadków, w których pomimo zaangażowania organów państwa, nie doszło do wyegzekwowania nałożonych kar, utrwalała w części społeczeństwa przekonanie o braku nieuchronności wykonania kary– twierdzą przedstawiciele NIK.

Z ustaleń tamtej kontroli wynikało, że w latach 2011-2012 Skarb Państwa tracił ponad 100 mln zł rocznie z powodu przedawnienia się należności z tytułu mandatów.

Punkty znikną, jak zapłacisz? Pomysł NIK na biurku ministra

NIK przypomina, że wtedy rekomendowała sposób na kierowców-dłużników. Miał on poprawić skuteczności wykonywania kar grzywny, nałożonych w drodze mandatów za naruszenia przepisów ruchu drogowego. A byłoby to uzależnienie możliwości usunięcia punktów karnych zgromadzonych w centralnej ewidencji kierowców, od wcześniejszego zapłacenia mandatu.

Teraz NIK podpierając się wynikami nowego raportu zwróciła się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji o podjęcie działań, które pozwoliłby na wprowadzenie zaproponowanego rozwiązania.

policja.pl
Reklama

Bezskuteczna i kosztowna zmiana

Sytuację miała uzdrowić wprowadzona od 1 stycznia 2016 r. zmiana systemu dochodzenia należności z tytułu mandatów karnych, której celem było usprawnienie procesu obsługi mandatów i poprawa skuteczności egzekwowania takich kar.

– Reorganizacja polegała na scentralizowaniu obsługi mandatów karnych. Do 31 grudnia 2015 r. wojewodowie byli uprawnieni do poboru należności z tytułu mandatów karnych, a wpływy z tego tytułu trafiały do Skarbu Państwa za ich pośrednictwem. Od 2016 r. windykację powierzono Naczelnikowi Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu, a wpłaty z tytułu mandatów nie trafiają już na konta poszczególnych urzędów wojewódzkich, lecz na rachunek bankowy wskazany przez ministra właściwego ds. finansów publicznych – wyjaśnia NIK.

Z przeprowadzonej kontroli (obejmującej lata 2016-2018) wynika jednakże, że powyższa zmiana nic nie dała – nie nastąpiło zwiększenie skuteczności ściągania należności z tytułu mandatów karnych. Jednocześnie wzrosły koszty funkcjonowania tego systemu o blisko 6 mln zł rocznie czyli o ponad 30 proc. Tym samym NIK krytycznie oceniła dochodzenie w latach 2016-2018 należności Skarbu Państwa z tytułu mandatów karnych.

– Minister Finansów nie zapewnił takiej funkcjonalności dedykowanego do obsługi mandatów systemu informatycznego, która umożliwiałaby wierzycielowi (tj. Naczelnikowi Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu) sprawny i skuteczny pobór zaległości z tytułu grzywien – czytamy w raporcie.

NIK negatywnie oceniła również pobór należności z tytułu mandatów przez opolski urząd skarbowy.

– Skuteczność dochodzenia należności z tytułu mandatów w całym badanym okresie (lata 2016-2018) wyniosła mniej niż 63,7 proc. (z mandatów na kwotę blisko 2,1 mld zł do budżetu państwa wpłynęło nieco ponad 1,3 mld zł) i była niższa niż w poprzedniej kontroli NIK, gdzie poziom realizacji tego zadania w latach 2011-2012 umożliwiał uzyskanie przez Skarb Państwa dochodów stanowiących ok. 70 proc. zaewidencjonowanych należności – wyliczają kontrolerzy.

Rośnie sterta niezapłaconych mandatów

Z ustaleń kontroli wynika, że po pierwszym roku od reorganizacji niezapłaconych zostało 2,8 mln z 5,4 mln mandatów wystawionych w 2016 r., a kwota zaległości z tego tytułu sięgnęła ponad 378 mln zł. Po trzech latach od reorganizacji liczba niezapłaconych mandatów wzrosła do blisko 6,7 mln na koniec 2018 r., a zaległości z tego tytułu wynosiły blisko 757 mln zł. Oznacza to wzrost zaległości z tytułu nieopłaconych mandatów o ponad 148 mln zł w porównaniu do roku 2011, objętego poprzednią kontrolą NIK (na koniec 2011 r. zaległości wynosiły 609 mln zł).

– Stało się tak pomimo niższej liczby zaewidencjonowanych mandatów, gdyż w poprzednich latach objętych kontrolą wystawiano przeciętnie ok. 5 mln mandatów rocznie, a w latach 2016-2018 przeciętnie ok. 4,8 mln mandatów – wyjaśnia Izba.

NIK podkreśla, że na koniec 2018 r. w dalszym ciągu nieopłaconych było 1,9 mln mandatów wystawionych w 2016 r., które w znacznym stopniu były zagrożone przedawnieniem.

– Kluczowym problemem był brak automatyzacji podejmowanych przez wierzyciela czynności w ramach tzw. miękkiej egzekucji – twierdzi NIK. – Według założeń miękka egzekucja miała być bowiem prowadzona z wykorzystaniem komunikacji elektronicznej (e-mail, SMS), a z uwagi na brak technicznych możliwości prowadzona była w formie standardowej korespondencji z ukaranymi, co powodowało zarówno wzrost pracochłonności takich czynności, jak również wzrost kosztów wysyłki tej korespondencji (w 2018 r. wyniosły one ponad 10,2 mln zł) – wyjaśniają kontrolerzy.

Zdaniem NIK, zaniedbania systemowe skutkowały ograniczeniem lub zaniechaniem windykacji mandatów w kwocie nieprzekraczającej z kosztami upomnienia 116 zł. A to w ocenie Izby było działaniem nierzetelnym.

– Oznaczało bowiem zaniechanie podejmowania działań zmierzających do objęcia upomnieniem i tytułem wykonawczym zaległości z tytułu ok. 70 proc. wszystkich nieopłaconych mandatów. I tak w zaległościach na dzień 31 grudnia 2016 roku z tytułu 2,8 mln niezapłaconych mandatów 2,1 mln spraw (76 proc.) na kwotę 162,8 mln zł dotyczyło właśnie zaległości poniżej 116 zł – czytamy w raporcie.

Ponadto, upomnienia jak i tytuły wykonawcze obejmujące zaległości z mandatów nie były na bieżąco sporządzane i przekazywane do organów egzekucyjnych. W 68 proc. spraw tytuły takie były bowiem wystawiane w okresie dłuższym niż dwa lata od ujęcia mandatu w ewidencji wierzyciela. Kontrolerzy stwierdzili też zaniechanie objęcia tytułami egzekucyjnymi 45 proc. niewyegzekwowanych na koniec 2018 r. zaległości z mandatów wystawionych w 2016 r. Oznaczało to, że 746 tys. grzywien w kwocie blisko 114 mln zł nie było dochodzonych w drodze egzekucji, pomimo iż od nałożenia mandatu upłynęło nie mniej niż dwa lata. Tymczasem z ustaleń poprzedniej kontroli NK wynikało, że w latach 2011-2012 odsetek zaległości dotyczący nie objętych tytułami mandatów starszych niż 18 miesięcy wynosił 0,04 proc.

NIK grilluje policję

Kontrolerzy NIK wytyka również uchybienia w samej policji. Ujawnione w skontrolowanych komendach nieprawidłowości polegały m.in. na istotnych opóźnieniach we wprowadzaniu do systemu "PUE Mandaty" informacji o nałożonych grzywnach, a stan taki w 2016 r. był zjawiskiem powszechnym. W 2016 r. w jednostkach tych mniej niż 1 proc. mandatów wprowadzono do systemu w wymaganym terminie 7 dni, a ponad 5 proc. mandatów wprowadzono do systemu dopiero po upływie ponad 365 dni.

– Należy przy tym pamiętać, że najwięcej mandatów karnych wystawiają w Polsce właśnie funkcjonariusze policji - ponad 95 proc. mandatów karnych zaewidencjonowanych w latach 2016-2018 – przypomina NIK. Tymczasem terminowo wprowadzana informacja o wysokości nałożonej grzywny ma decydujące znaczenie dla rzetelnego ustalenia należności Skarbu Państwa oraz bezzwłocznego podjęcia działań zmierzających do ich poboru – wskazują kontrolerzy.

Również skuteczność prowadzonej przez skarbówkę egzekucji zaległości z mandatów była w latach 2016-2018 niższa niż w objętych poprzednią kontrolą NIK latach 2011-2012. W Polsce, w latach 2016-2018 skuteczność ta wynosiła bowiem 35,5 proc., a w latach 2011-2012 42,1 proc.

W dalszym ciągu problemem wpływającym na niską skuteczność egzekucji jest zjawisko wielokrotnego nakładania kar finansowych na te same osoby, które popełniając wykroczenia pospolite notorycznie lekceważą normy życia społecznego – zauważa NIK.

W latach 2016-2018 wystąpiły w Polsce przypadki nałożenia na tego samego ukaranego więcej niż 330 mandatów, a w czterech przypadkach więcej niż 500 mandatów. W jednym przypadku rekordzista otrzymał w tym okresie mandaty na kwotę przekraczającą 147 tys. zł.

Shutterstock