MINI Aceman SE - test

Nowy model MINI jest aż o 36 cm krótszy od Countrymana. Choć zewnętrzne wymiary pozwolą zaparkować w znacznie ciaśniejszej luce, producent chwali się, że wnętrze nowego, miejskiego elektryka nie jest wiele ciaśniejsza od tego, które znamy już z większego crossovera. Czy MINI Aceman faktycznie tak jest? Jakie jeszcze argumenty ma w zanadrzu nowość w gamie modelowej MINI?

Reklama

Sekretem, który pozwolił wygospodarować całkiem przestronną kabinę są proporcje. Nadwozie nowego Mini mierzy zaledwie 4070 mm (czyli mniej więcej tyle co Volkswagen Polo lub Renault Clio) ale rozstaw osi wynosi całkiem pokaźne 2606 mm. Zwisy są wyjątkowo krótkie, co pomaga wydłużyć m.in. przestrzeń na nogi, a dodatkowo pozytywnie wpływa na jakość prowadzenia. Choć Mini nazywa Acemana "crossoverem", jego sylwetka zdecydowanie bardziej przypomina hatchbacka. Prześwit 152 mm to zbyt mało, by pewnie wyjechać na nieutwardzoną drogę - można co najwyżej "zaatakować" odrobinę wyższy krawężnik. Bagażnik również przywodzi na myśl typowe auto miejskie, bo 300-litrowy kufer nie należy do największych. Na tle rywali nie ma jednak powodów do wstydu - składana tylna kanapa pomaga pomieścić niezbędne bagaże.

Czy na tylnych siedzeniach Mini faktycznie można podróżować wygodnie? Pomijając niemal nieistniejącą przestrzeń na stopy, tylna kanapa prezentuje przyzwoity poziom - wygodnie usiądą tu dwie dorosłe osoby, choć dla tych wyższych, jazda na drugi koniec Europy nie będzie zbyt przyjemnym doświadczeniem. Trudno traktować to jako poważną wadę - wciąż mówimy o miejskim crossoverze segmentu B.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

MINI Aceman zaskakuje stylem

Samochód w testowanej konfiguracji zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. W oko wpada kolor lakier Rebel Red, nazwany tak chyba dla niepoznaki, bowiem jego barwa jest zdecydowanie pomarańczowa. Wrażenie robią także felgi JCW Rallye Spoke 992, inspirowane kultowymi rajdowymi obręczami. Całość wygląda naprawdę dobrze i przyczynia się do wrażenia, że MINI jest większe niż wskazuje na to metryka. Testowany egzemplarz widoczny na zdjęciach to auto w topowej linii wyposażenia John Cooper Works.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Dalszy ciąg zgrabnego stylu znajdziemy w środku. Wnętrze zostało zaprojektowane zgodnie nowym językiem stylistycznym, co oznacza pełno miłych dla oka akcentów, system multimedialny z okrągłym ekranem OLED i interfejs działający pod kontrolą MINI OS 9. Choć materiały są raczej twarde, po zastosowanych technologiach widać, że Aceman wykorzystuje nowe i zaawansowane rozwiązania. Ekran jest efektowny - ma bardzo cienką ramkę, rewelacyjne kolory, głębokie czernie i znakomitą rozdzielczość. System multimedialny, choć początkowo może wydawać się zawiły, szybko staje się wygodny i przez większość czasu działa niezawodnie. Asystent głosowy Spike nie działa jeszcze po polsku, ale to ma się wkrótce zmienić.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Detale robią wrażenie, a wśród nich można wymienić m.in. tekstylny pasek na kierownicy, który służy za trzecie ramię trójramiennej kierownicy, kontrastujące z tworzywami maskownice głośników systemu audio harman kardon czy ambientowe oświetlenie deski, sprytnie rzucane przez malutki projektor zamontowany w obudowie ekranu. Wzór i kolor podświetlenia zmienia się w zależności od trybu jazdy. Zmiana następuje również w głośnikach, bowiem stworzone na potrzeby elektrycznych modeli MINI "dźwięki silnika" różnią się w zależności od trybów, nazywanych tu "Experiences".

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

W drugim rzędzie siedzeń widać, że Aceman nie ma wiele wspólnego z Cooperem - nawet tym 5-drzwiowym. Po ustawieniu przedniego fotela pod wzrost 190 cm, na tylnej kanapie zmieści się pasażer o tym samym wzroście. Rozstawienie osi jak najszerzej dało pożądane efekty. Co prawda nie ma tu podłokietnika i brakuje już wspomnianego miejsca na stopy, ale Aceman jest naprawdę pojemny.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

MINI Aceman SE - zasięg, silnik, bateria

Mocniejszy, testowany wariant SE ma 218-konny silnik umieszczony na przedniej osi. Aceman przyspiesza do setki w 7,1 s, choć warto dodać, że osiągnięcie deklarowanego wyniku jest możliwe tylko w warunkach dobrej przyczepności. Kontrola trakcji robi co może, a warto wspomnieć, że została dostrojona tak, by samochód walczył o przyczepność płynnie i z gracją. Fizyki nie da się jednak oszukać - umieszczenie jednostki elektrycznej z przodu ma swoją cenę. Prowadzenie w zakrętach jest znakomite, a układ jezdny, choć wyraźnie sztywno zestrojony, stanowi udane połączenie znośnego komfortu ze zwinnością godną MINI.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

MINI Aceman SE ma akumulator 54,2 kWh i oferuje możliwość ładowania z maksymalną mocą 95 kW. Wartości dalekie od rekordowych, przez co uzupełnianie energii w zakresie 10-80 proc. zajmuje 31 min. Ładowanie AC możliwe jest z kolei z mocą do 11 kW. Z jednej strony - do miasta w zupełności wystarczy. Z drugiej - ładowanie prądem stałym jest w nowymi MINI po prostu wolne.

Miejskie, zimowe zużycie energii na poziomie 18,5-19,0 kWh/100 km daje zasięg około 270-300 km. W lato, z pewnością łatwiej zbliżyć się do deklarowanych wartości. MINI obiecuje bowiem, że Aceman przejedzie 406 km na jednym ładowaniu. Dobra wiadomość jest taka, że nawet przy intensywnym ogrzewaniu wnętrza i dynamicznej jeździe, MINI nie zużywa zbyt wiele prądu. Niewielka i stosunkowo lekka bateria w aucie tej klasy zdecydowanie ma sens.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Reklama

Ile kosztuje nowe MINI Aceman? Cena

Możliwości konfiguracji nowego MINI są całkiem spore - z bazowym wyposażeniem możemy zażyczyć sobie również mocniejszą wersję silnikową - 218-konny Aceman SE to wydatek przynajmniej 179 900 zł. Testowane auto w "linii" John Cooper Works kosztuje 204 000 zł, choć w przypadku tego konkretnego egzemplarza same felgi wiążą się z pokaźną dopłatą.

Da się jednak nieco taniej - Mini Aceman E w wersji Essential to wydatek 161 500 zł. To wciąż sporo, jak na auto miejskie, choć z drugiej strony - nie tak dużo, jak na auto elektryczne. Lepiej wyposażony wariant Classic wyceniony jest na minimum 181 700 zł, wersja Favoured kosztuje 191 200 zł, a za samochód w "linii" John Cooper Works musimy zapłacić przynajmniej 197 200 zł. Najdroższą pozycją w cenniku jest Mini JCW Aceman John Cooper Works w cenie 213 900 zł - w takim aucie do dyspozycji mamy 258 KM, choć napęd wciąż trafia wyłącznie na koła przednie.

MINI Aceman - czy warto?

Czy Aceman będzie sprzedawał się lepiej niż Countryman? MINI z pewnością woli skupić się na konkurencji z rywalami "z zewnątrz". Chodzi o modele takie, jak Fiat 600e czy Renault Megane E-Tech. Z ceną skalkulowaną na tym poziomie, Aceman może wzbudzić zainteresowanie klientów poszukujących elektrycznego samochodu głównie do miasta. Po uwzględnieniu dopłat, finalna kwota osiąga rozsądny pułap. W porównaniu od Coopera E, stosunek możliwości i praktyczności do ceny jest tu znacznie lepszy.

MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
MINI Aceman SE / dziennik.pl / Maciej Lubczyński