Subaru Crosstrek - pierwsza jazda

Jest spora szansa, że przez ostatnie lata nie śledziliście losów Subaru zbyt uważnie. Japońska marka w Polsce wciąż kojarzy się z Imprezami WRX STI i lakierem Blue Mica, choć ani jednego ani drugiego nie znajdziemy już w ofercie. Zamiast tego, trzon gamy modelowej stanowią crossovery, SUV-y i podwyższone kombi. Nie oznacza to wcale nudy, co udowadnia Subaru Crosstrek - następca nieźle sprzedającego się Subaru XV. Podczas pierwszych jazd, w których wzięliśmy udział, najnowszy model Plejad zaskoczył uniwersalnymi zaletami. Subaru wreszcie zaprezentowało kompaktowe auto, które spodoba się nie tylko fanom rajdów czy leśnikom potrzebujących porządnego napędu na 4 koła.

Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Reklama

Subaru Crosstrek - wymiary i pojemność bagażnika

Reklama

Zalety, o których mowa współgrają tu ze świetnymi właściwościami terenowymi, ale o nich za chwilę. Zacznijmy od tego, co w Crosstreku najważniejsze i najbardziej zaskakujące - tak oceniamy bowiem przestrzeń w kabinie, której przybyło względem poprzednika. Miejsca z przodu nie brakuje, a nawet wysocy pasażerowie usiądą tu bardzo wygodnie w drugim rzędzie siedzeń. Z długością 4495 mm i rozstawem osi 2670 mm, Crosstrek jest typowym przedstawicielem klasy kompaktowej, jednak z tyłu miejsca jest niemal tyle, co w aucie klasy średniej! Szerokość (1800 mm) nie zmieniła się w porównaniu do XV, ale to będzie odczuwalne dopiero przy podróży w 5-osobowym komplecie. Wysokość auta to słuszne 1600 mm - ta wartość bierze się po części z ogromnego, jak na tę klasę, prześwitu. Wynosi on aż 220 mm. Typowa wartość w segmencie crossoverów to raczej 170-190 mm. Subaru zrobiło to w swoim stylu i wynika z tego sporo zalet. Nim ruszymy, warto jeszcze rzucić okiem do bagażnika - tu niestety bez miłego zaskoczenia. Pojemność 315 litrów nie robi wrażenia ani na papierze, ani na żywo.

Wzrost 190 cm nie przeszkadza usiąść wygodnie i z zapasem miejsca / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Reklama

Nowy Crosstrek świetnie czuje się poza asfaltem

Kolejna niespodzianka? Układ jezdny auta z dala od asfaltu lub na dziurawych drogach czyni prawdziwe cuda. Nowe Subaru szalenie lubi jazdę szutrowymi drogami, betonowymi jezdniami, wyboistymi szlakami i innymi odcinkami, które najczęściej u kierowców budzą raczej obawy niż entuzjazm. Zawieszenie zasługuje na najwyższe noty, bo wybiera wszystkie te niedogodności z zadziwiającą skutecznością. Przedstawiciele marki chwalą się również podwyższoną sztywnością nadwozia. Faktycznie, nawet skręcane i zginane na torze off-roadowym nie wydaje niepokojących dźwięków. Na asfalcie Crosstrek też poradzi sobie z ambicjami kierowcy - nisko umieszczony środek ciężkości pozwala czerpać przyjemność z jazdy po zakrętach. Szkoda, że układ kierowniczy jest tak mocno wspomagany, ale nazwać to wadę - nie jest to wóz o sportowych aspiracjach. A najlepiej świadczy o tym silnik pracujący pod maską.

Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Subaru Crosstrek ma silnik z miękką hybrydą

Japońska marka słynie z jednostek typu bokser i taki też został zastosowany w najnowszym modelu. Zapomnijcie jednak o turbinie - tu mamy do czynienia z e-Boxerem, w którym rolę "wspomagacza" pełni mały motor elektryczny. Problem w tym, że jest on zaledwie 16,7-konny, a główny, 136-konny silnik benzynowy ma w sobie tyle charakteru co nieprzyprawiony rosół. O 2-litrowym bokserze można napisać co najwyżej, że "istnieje" i ma optymalny dla rozłożenia masy kształt. Osiągi? 10,8 sekundy do setki nie jest powodem do wstydu, ale nie budzi też dumy. Akustyka? Słychać tu nutkę brzmienia charakterystycznego dla boksera, ale całość jest wyciszona tak, że trudno jest "na słuch" stwierdzić, że mamy do czynienia z Subaru. Skrzynia to typowe dla marki CVT. Niektórzy kierowcy średnio przepadają za tym typem przekładni, ale moim zdaniem jest to jedna z zalet auta. Lineartronic to brak szarpania, niskie obroty w trasie i brak irytujących opóźnień przy ruszaniu.

Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

We wnętrzu sporo się dzieje

Kokpit Crosstreka to interesująca mieszanka. Z jednej strony mamy udany, całkiem ładny projekt. Ekran jest ogromny, ale fizyczne przyciski i pokrętła ułatwiają obsługę. Fotele są bajecznie wygodne i choć ich siedzisko jest odrobinę za krótkie, łatwo uwierzyć, że siedzenia faktycznie zostały opracowane we współpracy z fizjoterapeutami i ortopedami. Kierownica również zasługuje na wysokie noty i dobrze leży w dłoniach. No dobrze, co w takim razie nie do końca zagrało? Po pierwsze - dobór niektórych materiałów. Twardych tworzyw jest nieco zbyt dużo, a zastosowanie piano black w pobliżu wybieraka skrzyni biegów to po prostu kiepski pomysł. Po drugie - menu systemu multimedialnego, które przenosi nas do wczesnych lat 2000. Jasne, do dyspozycji mamy tu bezprzewodowy Apple CarPlay i Android Auto, ale skoro inni potrafią zrobić ładne menu, to dlaczego Subaru serwuje nam interfejs o tak przestarzałym wyglądzie? Więcej wad nie stwierdzono. Warto odnotować z kolei sporą pojemność schowków oraz gniazda USB-A i USB-C z przodu i z tyłu. Jest uczciwie, praktycznie i solidnie co koniec końców daje wysokie noty.

Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

EyeSight w nowej odsłonie - z tego Subaru jest szczególnie dumne

Nowy model oznacza również garść usprawnień technologicznych, z najświeższą odsłoną systemu EyeSight na czele. Autorskie rozwiązanie Subaru wykorzystuje kamery, by pilnować bezpieczeństwa jazdy i, w miarę możliwości, unikać kolizji. W porównaniu do poprzedniej wersji systemu, rozwiązanie, które trafiło do Crosstreka ma m.in. unikać również wypadków na lewoskrętach (gdy kierowca zagapi się i spróbuje ruszyć na nadjeżdżający z naprzeciwka pojazd) i centrować samochód na pasie ruchu. Działanie EyeSight sprawdzaliśmy na torze, pozostawiając w gestii auta zahamowanie przed stojącą przeszkodą. Po pierwsze - zadziałało za każdym razem. Po drugie - hamowanie jest podzielone na etapy (ostrzeżenie, hamowanie wstępne i mocniejsze hamowanie awaryjne) dzięki czemu daje kierowcy możliwość przejęcia kontroli w każdej chwili. Poza tym, działanie systemu znamy z poprzednich modeli. Samochód da nam znać, że poprzedzający pojazd ruszył z miejsca, zadba o to, by nie uderzyć w inny samochód lub ścianę, gdy pomylimy przełożenia D i R, a także ostrzeże przed opuszczeniem pasa ruchu. Alerty bywają natarczywe, ale ich częstotliwość i czułość układu można ustawiać w komputerze pokładowym.

Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Subaru Crosstrek - kiedy w salonach?

Auto dopiero co zadebiutowało w Europie, ale jeszcze w tym roku powinniśmy zobaczyć je w polskich salonach. Ceny nie zostały jeszcze ogłoszone, ale możemy być pewni, że będą wyższe, niż w przypadku schodzącego z rynku XV. Model, który widnieje jeszcze na stronie internetowej, z silnikiem 2.0 kosztuje 31 900 euro czyli około 147 000 zł. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że nowy model zostanie wyceniony na grubo ponad 150 000 zł. Póki co są to jedynie dywagacje. Bez wróżenia można za to stwierdzić, że Subaru Crosstrek to solidny kompan podróży. Wygodny, przestronny, nieźle wyciszony, z trochę za małym bagażnikiem, ale za to gotowy na każdą drogę. Drobne wady najłatwiej wybaczyć mu wtedy, gdy zjedziemy w dziurawą, szutrową ścieżkę i nie poczujemy nawet najmniejszej potrzeby, by zwolnić.

Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Subaru Crosstrek - pierwsza jazda / dziennik.pl / Maciej Lubczyński