Zaczęło się w 1928 roku, pierwszym pullmanem był przedłużany model nurburg. Teraz specjaliści ze Stuttgartu zdecydowali zbudować legendarną limuzynę na obecnej klasie S.
W jaki sposób? Do tego celu postanowili jeszcze bardziej rozciągnąć przedłużaną wersję "eski". Prawdopodobnie dołożą ekstrametr do długości. W efekcie urodzi się przeszło sześciometrowa karoseria. I to nie byle jaka!
Autentyczna twierdza z oponami run-flat, które - mimo przebicia - dadzą możliwość ucieczki. W pancernym kokonie notable mają podróżować twarzami do siebie na czterech oddzielnych fotelach.
Całe nadwozie i okna zostaną tak wzmocnione, że wytrzymają atak bombowy, a seria z automatu tylko zarysuje lakier. Mało tego, samochód automatycznie ugasi pożar na pokładzie, a zbiornik paliwa po przestrzeleniu sam potrafi się załatać.
Słusznych rozmiarów kolumbrynę poruszy 517 koni i 830 Nm imponującego momentu obrotowego. Wszystko przez gigantyczny, bo 5.5 litrowy, 12-cylindrowy motor poganiany przez biturbo. Producent nie zdradza osiągów, ale uspokaja, że w razie kłopotów będzie czym wiać.
Nowy pullman pojawi się pod koniec 2008 roku. Do tego czasu władcy naszego świata są "skazani" na plebejską klasę S w wersji pancernej.
Mercedes pullman wraca na królewskie salony. Kilkutonowe cielsko napędza ponad pół tysiąca koni. Za kuloodpornymi szybami przywiezie megaluksus i system podtrzymywania życia. Podobno nie wystraszy się niczego i nikogo...
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama