Kolizja na DK 17
Zdarzenie na drodze krajowej nr 17 wyglądało groźnie, ale na szczęście żaden z kierowców nie ucierpiał, a zderzenie zakwalifikowano jako kolizję. Mundurowi pracujący na miejscu ustalili, że 63-letni kierowca Skody poruszający się w kierunku Lublina, chwilowo zasłabł za kierownicą i zjechał na przeciwległy pas ruchu. Pech chciał, że wycieczka poza linię ciągłą skończyła się czołowym zderzeniem z poruszającym się prawidłowo Volvo.
Auta praktycznie otarły się o siebie - od tragedii dzieliło więc zaledwie kilka centymetrów, bo gdyby Skoda nieco bardziej zjechała w kierunku Volvo, mielibyśmy do czynienia z bardzo niebezpiecznym rodzajem "czołówki" - takim, w którym pojazdy nachodzą na siebie niewielką częścią frontu. Duża siła skupia się wówczas na małej powierzchni, doprowadzając do groźnej deformacji słupka A.
Zderzenie dwóch pojazdów. Mandat za zasłabnięcie
Jak wykazało badanie alkomatem, obaj kierowcy byli trzeźwi. Mężczyźni jechali sami. Na szczęście żaden z nich nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Nim kierowcy rozjechali się do domów, policjanci orzekli, że 63-letni kierowca Skody nie odjedzie z miejsca kolizji bez mandatu. Mężczyzna, który zasłabł za kierownicą został ukarany mandatem karnym za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jak powiedziała w rozmowie z dziennik.pl st. sierż. Anna Chuszcza, kwota wyniosła 1500 zł.
Zasłabnięcie za kierownicą
Podstawą prawną stał się w tej sytuacji Art. 86 Kodeksu wykroczeń:
Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.
Mandatem w takiej sytuacji zostałby ukarany m.in. kierowca, który zasypia za kierownicą i powoduje wypadek wskutek błędnej oceny zdolności do jazdy, a w konsekwencji - spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. W przypadku zmęczenia i senności, mówimy jednak o świadomej decyzji o kontynuowaniu jazdy. Co jednak dzieje się w przypadku, w którym problem zdrowotny powoduje utratę przytomności, a w konsekwencji kolizję bądź wypadek?
Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi - jest ona zależna od tego, z jaką sytuacją mamy do czynienia. Jeśli zasłabnięcie jest wynikiem znanego wcześniej problemu zdrowotnego i wynika ze schorzeń, o których kierujący wie, można powiedzieć, że zagrożenie bezpieczeństwa powodowane jest świadomie i w takiej sytuacji trudno bronić się przed mandatem.
Utrata przytomności podczas jazdy pociąga za sobą również inne konsekwencje. Jak powiedział w rozmowie z dziennik.pl policjant z biura ruchu drogowego KGP, zasłabnięcie ze względu na stan zdrowia wymaga sporządzenia notatki do starostwa. Takie przypadki często wymagają bowiem badań, w trakcie których lekarz orzeka, czy kierowca może bezpiecznie prowadzić pojazdy. Te kwestie reguluje Art. 122. Ustawy o kierujących pojazdami. Punkt 1. podpunkt 4. mówi:Badaniu lekarskiemu przeprowadzanemu w celu stwierdzenia istnienia lub braku przeciwwskazań zdrowotnych do kierowania pojazdem podlega (…) kierujący pojazdem skierowany decyzją starosty w przypadkach nasuwających zastrzeżenia co do stanu zdrowia.
Powyższy zapis w praktyce oznacza, że każde odnotowane zasłabnięcie za kierownicą wymaga prześwietlenia stanu zdrowia podczas badania lekarskiego. To od jego wyniku zależy możliwość powrotu na drogi w roli kierującego.