Reklama

Sceny jak z filmu: w Białymstoku pijany złodziej szalał kradzionym autem

Około północy dyżurny białostockiej komendy otrzymał w krótkim czasie trzy (!) zgłoszeniadotyczące samochodu marki Audi. Jako pierwsza napłynęła informacja o kierowcy, który miał próbować celowo spowodować kolizję podczas cofania. Kolejny meldunek dotyczył tego samego auta – tym razem kierowca poruszał się pod prąd ul. Generała Maczka w kierunku drogi S8. Równocześnie na stanowisko kierowania policji dotarła informacja o kradzieży Audi spod sklepu nocnego na ulicy Zwycięstwa. Według zgłaszającego, ktoś skorzystał z z faktu, iż właściciel pojazdu, chcąc zrobić jedynie szybkie zakupy, zostawił auto przed sklepem. Tyle że… z kluczykami w środku.

Właściciela auta o kradzieży powiadomił mężczyzna, który widział zajście, a następnie wszedł do tego samego sklepu. Razem z pokrzywdzonym wsiedli do innego auta i rozpoczęli poszukiwania skradzionego pojazdu. W tym samym czasie dyżurny powiązał wszystkie zgłoszenia i wysłał na poszukiwania patrol. Pirat-złodziej bardzo jednak ułatwił funkcjonariuszom zadanie, bo nie był w stanie ominąć prawidłowo jadącej ciężarówki i został szybko schwytany.

Tłumaczył, że jest zmęczony. Być może był, ale przy okazji miał też 2,5 promila

Okazało się, że 47-letni mieszkaniec powiatu sokólskiego miał blisko 2,5 promila alkoholu we krwi. Policjantom próbował tłumaczyć, że na jego zachowanie wpływu absolutnie nie miał alkohol, lecz zwykłe zmęczenie. Dodatkowo w bazach danych ustalono, że mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami. Może dlatego jechał pod prąd? W każdym razie 47-latek został zatrzymany i umieszczony w policyjnym areszcie, a skradzione auto trafiło na policyjny parking. Policjanci obecnie ustalają zakres odpowiedzialności sprawcy całego zamieszania – grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

Trwa ładowanie wpisu