Podczas wystąpienia przewodniczącego rady nadzorczej Hansa Dietera Poetscha, ktoś rzucił na podium jakiś przedmiot. Miało to najwyraźniej na celu trafienie przedstawiciela rodzin właścicielskich Wolfganga Porsche. To się jednak nie udało. Poetsch przerwał na krótko wystąpienie i kontynuował je po interwencji ochrony. "Niektórzy obserwatorzy mówili o rzuconym torcie" - pisał w środę portal n-tv.

Reklama

Później aktywistka topless zakłóciła wystąpienie szefa firmy Olivera Blume'a głośnymi okrzykami i plakatem z napisem "Zakończyć pracę przymusową Ujgurów w VW". Kobieta została wyprowadzona z sali przez ochronę, a Blume kontynuował swoje wystąpienie. Jeszcze później nastąpiła krótka przerwa w spotkaniu z powodu głośnych okrzyków. Poetsch kilkakrotnie prosił protestujących o powstrzymanie się od takich działań, ale nie odpowiedział na ich zarzuty - relacjonuje portal.

Fabryka jest krytykowana od dawna

Fabryka VW w Sinciangu jest krytykowana od dawna - przypomina n-tv. W fabryce Volkswagena wykorzystuje się niewolniczą pracę Ujgurów - powiedziała w marcu w rozmowie z PAP Rushan Abbas, szefowa działającej w USA organizacji Campaign for Uyghurs (CFU). Chiny dokonują ludobójstwa naszego narodu, 3-5 mln Ujgurów wtrącono do obozów koncentracyjnych, kolejne miliony są wykorzystywane do przymusowej pracy - dodała.

Koncern Volkswagen nie zamierza jednak zamykać swojej fabryki. Zdaniem przedstawicieli niemieckiej firmy, nie ma dowodów na naruszenia praw człowieka.