Prawdziwy bolid poruszający się po zwykłej drodze wśród samochodów. Tę historię można w pierwszej chwili uznać za prawdziwy "czeski film". Podobne wrażenie z pewnością odnieśli kierowcy poruszający się drogą ekspresową u naszych południowych sąsiadów.
W pewnym momencie na trasie pojawił się bolid wyścigowy do złudzenia przypominający maszyny startujące w Formule 1. Za jego kierownica nie siedział jednak ani Robert Kubica, ani Lewis Hamilton. W zasadzie nie wiadomo, kto prowadził ten samochód. Z tym problemem mierzą się teraz policjanci z Czech.
Pojazd zarejestrowany na filmie nie ma tablic rejestracyjnych, a kierowca jechał w kasku. Zdarzenie zarejestrował jeden z kierowców i udostępnił na swoim profilu na Twitterze. Na filmie możemy zobaczyć, że pojazd początkowo porusza się ze stałą prędkością, ale po chwili mocno przyspiesza wprawiając w osłupienie pozostałych kierowców. Wrażenie robi niesamowity dźwięk 4-litrowego silnika V8.
Najprawdopodobniej jest to Dallara GP2/08 – maszyna z 2008 roku, która startowała w zawodach z serii GP2 (obecnie Formuła 2). Egzemplarz pomalowany w barwy przypominające bolidy Ferrari, którymi startował m.in. Michael Schumacher. Takie pojazdy nie spełniają wymagań homologacji drogowej i nadają się tylko do jazdy po torze.
To oznacza, że nie można się nimi poruszać po publicznych drogach. Uniemożliwia to brak odpowiedniego wyposażenia, a także sama konstrukcja bolidu. Wyścigówki mają z reguły ekstremalnie niski prześwit, który na nierównych drogach mógłby doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Nie mówiąc już o tym, że ogumienie w takich maszynach w połączeniu z aerodynamiką działają sprawnie dopiero przy odpowiednich temperaturach i prędkościach. Jazda z przepisowymi prędkościami to dla takiej maszyny mało optymalne warunki.
To nie pierwszy występek kierowcy wyścigowego bolidu. Trzy lata temu ten sam model widziano na drodze D4 niedaleko Przybramu. Czeska policja od tamtego czasu próbuje odnaleźć kierowcę, na którego czeka wysoka kara.