Zakres cofnięcia licznika wynosi od 10 do 40 proc. faktycznie przejechanych kilometrów.

Nawet zdaniem przedstawicieli Ministerstwa Cyfryzacji i firmy PiLab - która badała dane, skala tego zjawiska jest zaskakująco mała. Podane wyniki mogą być jednak obarczone ryzykiem błędu. - Stacje kontroli pojazdów przekazują dane po kilku dniach w trybie offline. Wpisują je do CEPiK i nikt nie weryfikuje tych danych. System nawet nie przewiduje opcji blokowania wpisu, który zakładałby niższy stan licznika niż przy poprzednim badaniu - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Reklama

Podane dane są dość zaskakujące. Gdy w lutym o to samo pytaliśmy Centralny Ośrodek Informatyki, jego szefowa Monika Jakubiak stwierdziła, że skala zjawiska jest dużo większa. - Okazało się, że ponad 20 proc. aut tajemniczo młodnieje, to znaczy między kolejnymi kontrolami spadają ich przebiegi - powiedziała nam Jakubiak.

Jak dodała, to ewidentny dowód na to, że liczniki są w Polsce cofane masowo. - To prawda, że naszą analizę przeprowadziliśmy tylko na pewnej próbie stacji kontroli, ale skali zjawiska nie da się zaprzeczyć. Zastanawiający jest przy tym fakt, że w jednych stacjach takie sytuacje mają miejsce sporadycznie, podczas gdy w innych zdarzają się nagminnie - wskazała.

O tę rozbieżność zapytaliśmy przedstawicieli PiLab i Ministerstwa Cyfryzacji. Różnica może wynikać stąd, że COI wziął pod uwagę tylko wybraną próbę stacji, podczas gdy PiLab badał dane całego CEPiK (kilkanaście milionów pojazdów) i nałożył na nie odpowiednie filtry (np. ilość samochodów, w których przyrost liczby przejechanych kilometrów był ujemny, co wskazywałoby na cofnięcie licznika). - Te 240 tys. pojazdów to także wynik odrzucenia danych "brudnych", które kilkukrotnie podwyższały skalę tego zjawiska - przekonywał prezes PiLab Paweł Wieczyński.

Niewykluczone jednak, że żaden z tych szacunków - ani 1,27 proc., ani 20 proc. - nie jest wiarygodny. Przede wszystkim dlatego, że mowa o badaniach wykonanych na terytorium RP. To znaczy, że nie wiemy, co działo się z pojazdem przed jego sprowadzeniem. A licznik mógł być cofnięty jeszcze przed przekroczeniem granicy i wykonaniem pierwszych badań na terytorium Polski.

Reklama

Tego aspektu nie można bagatelizować. Według danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, w minionym roku wyjechało na nie dodatkowe 1,5 mln samochodów, co było najlepszym wynikiem od 2008 roku. Ponad milion z nich to sprowadzone z zagranicy używane auta (średni wiek sprowadzonego samochodu wyniósł 11 lat i 10 miesięcy). Kolejne pół miliona to egzemplarze prosto z salonów. Choć zdaniem Jakuba Farysia z Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego realnie przybyło nam tylko pół miliona aut. - W tym czasie legalnie zezłomowano ok. 450 tys. pojazdów, a drugie tyle zapewne nielegalnie - przyznaje Faryś.

Mandatu na razie nie opłacisz

Rząd pokazał też, jak wyglądać będzie szykowana e-usługa "Sprawdź punkty karne". Prezentacja przez Centralny Ośrodek Informatyki (COI) potwierdza nasze informacje sprzed kilku tygodni. Od kwietnia kierowca (wyposażony w profil zaufany) dowie się m.in. o sumie przypisanych punktów karnych, dacie popełnienia wykroczenia, podejrzy informacje o pojeździe, miejsce popełnienia wykroczenia, dane kierowcy oraz informację o liczbie tzw. punktów tymczasowych.

Niestety, na razie nie przewidziano funkcjonalności pozwalającej od razu opłacić mandat, mimo że taka możliwość była przewidziana w pierwotnej wersji usługi. To byłoby spore ułatwienie dla obywateli - w ubiegłym roku policja wystawiła ok. 4 mln mandatów.

Jagiełło jechał nim bić się pod Grunwaldem

Przedstawienie dziennikarzom sposobu funkcjonowania nowej e-usługi było okazją do zaprezentowania postępów prac nad nową wersją Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). - Jednym z największych wyzwań będzie migracja danych ze starej bazy CEPiK do nowego CEPiK 2.0. Do tego dochodzi pytanie o jakość tych danych, które przez lata były "brudzone" - przyznał wiceminister cyfryzacji Piotr Woźny.

Eksperci obecni na spotkaniu szacują, że skala błędów w dotychczasowym rejestrze wynosi od 0,1 do 14,5 proc. - w zależności od zbioru. Chodzi np. o brak daty rejestracji pojazdu, braki numerów PESEL kierowców czy nawet tak absurdalne dane jak: "pojazdy elektryczne sprzed 2010 roku", do których zaliczono takie okazy jak… Trabant czy Moskwicz.

Mankamentów systemu CEPiK w obecnej formule jest więcej. – Dla przykładu w Polsce jest zarejestrowanych siedem samochodów amerykańskiej marki DeLorean znanej głównie z filmu "Powrót do przyszłości". Każdy z egzemplarzy widnieje w rejestrze pod inną nazwą, będącą wariacją tej oryginalnej. Mamy też w systemie auto, którego rok pierwszej rejestracji to 1410. Jeszcze się okaże, że król Jagiełło jechał nim bić się pod Grunwaldem – opowiadała nam dyrektor COI Monika Jakubiak.

Takie zabawne przypadki są smutną prawdą o niskiej jakości danych w CEPiK. Jak temu zaradzić? Zgodnie z zapowiadanymi zmianami stacje kontroli pojazdów na koniec każdego badania technicznego pojazdu mają obowiązkowo wpisywać dane do centralnej bazy. Przy kolejnej kontroli mechanicy (także ci z innej stacji) rozpoczną pracę od pobrania kompletu informacji o pojeździe, w tym danych z poprzedniego badania (także o przebiegu). W ten sposób przekręcanie liczników zostanie znacznie utrudnione.