Przez ostatnie lata Polska zajęta była głównie budowaniem nowych dróg – zwłaszcza autostrad i tras ekspresowych. Teraz, gdy znaczną część niezbędnej infrastruktury już mamy, pora skupić się na bezpieczeństwie osób, które z niej korzystają. Jednym z największych drogowych problemów, jest bezpieczeństwo pieszych. A raczej jego brak. Według policyjnych raportów w 2014 roku na polskich drogach zginęło 1116 pieszych, a przez ostatnie lata – ok. 2 tys. pieszych rocznie. Dopiero w 2008 roku zaznaczyła się tendencja spadkowa. Jak z kolei wskazuje Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, częściej giną mężczyźni niż kobiety (te są największą grupą wśród rannych). Najczęściej są to osoby powyżej 70. roku życia – stanowią one 16 proc. ogółu rannych i 23 proc. ofiar śmiertelnych.

Dlaczego tak się dzieje? – Piesi to najsłabsza grupa użytkowników dróg, dodatkowo zróżnicowana pod względem wieku. Fakt ten nie przekłada się na podejmowane działania (inicjatywy), bo w głównej mierze uwzględniane są potrzeby ruchu kołowego – zwraca uwagę Mikołaj Krupiński z Instytutu Transportu Samochodowego. – Pomimo rozbudowy nowoczesnej infrastruktury drogowej, stosowane rozwiązania są nieprzyjazne dla pieszych (kładki, przejścia podziemne, brak sygnalizacji świetlnej itp.). Osoby starsze i dzieci mogą czuć się zagubione i przytłoczone intensywnym ruchem samochodowym i popełniają błędy, za które zbyt często płacą utratą zdrowia bądź życia – dodaje.

Rząd zapewnia, że zdaje sobie sprawę z wagi problemu, dlatego od 2014 r. ochrona pieszych i zarządzanie prędkością to priorytety przyjęte przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego działającą przy resorcie infrastruktury i rozwoju. – Działania mające na celu redukowanie prędkości pojazdów jak np. uspokajanie ruchu na drogach krajowych m.in. za pomocą urządzeń rejestrujących prędkość czy opracowanie przez sekretariat KRBRD wytycznych dotyczących zarządzania prędkością na drogach samorządowych, przekładają się na wzrost bezpieczeństwa pieszych. W razie zderzenia z pojazdem ich przeżycie w ogromnej mierze zależy przecież od prędkości z jaką auto się porusza – mówi Agata Foks, sekretarz Krajowej Rady BRD.

Aby statystyki wypadkowe Polski uległy poprawie, potrzebne są nie tylko zmiany w infrastrukturze (więcej oznakowanych przejść, kładek dla pieszych czy wyodrębnionych chodników), ale także w mentalności uczestników ruchu drogowego – zarówno kierowców, jak i pieszych.

Kilka cennych wskazówek w tym zakresie daje najnowsze badanie opinii publicznej zrealizowane na zlecenie Fundacji PZU, która niedawno rozpoczęła drugą edycję kampanii „Kochasz? Powiedz STOP wariatom drogowym” (badanie przeprowadzone w czerwcu 2015 roku przez TNS Polska, metodą wywiadów telefonicznych CATI, na reprezentatywnej próbie 500 kierowców i 500 pieszych w wieku 18 lat i więcej). Wynika z niego, że tylko 18 proc. kierowców zawsze przestrzega przepisów drogowych w pobliżu przejścia dla pieszych. Aż trzy czwarte ankietowanych twierdzi, że nie zatrzymuje się, kiedy pieszy oczekuje przy przejściu. Co więcej, ponad jednej trzeciej badanych zdarza się nawet przyspieszać, żeby tylko przejechać przed oczekującym pieszym. Z kolei 61 proc. zmotoryzowanych przyznało, że hamuje w ostatniej chwili. Trzeba jednak przyznać, że i piesi nie są bez winy. Aż 74 proc. z nich przyznaje, że zdarza im się przechodzić przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Aż 28 proc. wychodzi przed nadjeżdżający samochód i wymusza pierwszeństwo. Tak ryzykowne zachowania pieszych znajdują swoje odzwierciedlenie w danych Komendy Głównej Policji. Według nich, w 2014 r. piesi przyczynili się do powstania 3050 wypadków (niemal 9 proc. ogólnej liczby). Najczęstsze przyczyny to: nieostrożne wejście na jezdnię, przekraczanie jezdni w miejscu niedozwolonym oraz wejście na jezdnię przy czerwonym świetle.

Interesujący – także z socjologicznego punktu widzenia – jest jeszcze jeden wniosek płynący z danych. Okazuje się, że kierowcy „wybierają sobie”, kogo przepuszczą na pasach, a kogo nie. Z przebadanych czterech grup pieszych najczęściej przepuszczane były: grupa młodzieży i kobieta z wózkiem. Rzadziej kierowcy decydowali się ustąpić osobom starszym i młodym kobietom.

Jak tłumaczy Sylwia Milewska , psycholog transportu, to dowód na to, że na co dzień kierujemy się pewnymi schematami. – Kierowcy mają ulubione trasy, godziny wyjazdów, styl prowadzenia pojazdu itp. Badania pokazują, że wolą się zatrzymać widząc „grupę energicznej młodzieży”. Wynikać to może stąd, iż społecznie jest przyjęte, że grupa młodych ludzi jest spontaniczna, pewna siebie i odważna. Zatem kierowca ocenia, że może się stać coś nieprzewidzianego i ktoś nagle wtargnie na jezdnię – wyjaśnia psycholog. Dodaje, że ważne jest również to, czy między pieszym a kierowcą jest pewna relacja związana z ich sytuacją życiową. – Generalnie kierowca jest bardziej skłonny przepuścić przez pasy kogoś podobnego do siebie, tak jak np. bardziej lubimy osoby podobne do nas. Przykładowo, jeśli ma w najbliższej rodzinie osobę starszą lub częściej się kontaktuje z takimi osobami niż zwykle, to jest bardziej prawdopodobne, że na pasach przepuści starszą osobę – przekonuje Sylwia Milewska.

Widać to również w badaniach zleconych przez Fundację PZU. Nawet 15 proc. kierowców jeździ bezpieczniej w pobliżu miejsc, w których mogą spotkać swoich bliskich. – Sukces ubiegłorocznej edycji kampanii „Kochasz? Powiedz STOP wariatom drogowym” utwierdził nas w przekonaniu, że warto oprzeć działania na pozytywnym przekazie. Również i w tym roku będziemy zachęcać bliskich kierowców do angażowania się w poprawę bezpieczeństwa na drodze. Rodzina, przyjaciele czy znajomi mogą uświadomić im, że każdy z nich jest także pieszym. Wierzymy, że może to w znaczący sposób wpłynąć na zmianę zachowań kierowców wobec przechodniów – mówi Andrzej Klesyk, prezes zarządu PZU SA.

Materiał powstał przy współpracy z

Zobacz serwis Stop Wariatom Drogowym