Nie da się zaprzeczyć, że Polska poczyniła w ostatnich latach ogromny postęp, jeśli chodzi o poprawę bezpieczeństwa na drogach. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, w latach 2001-2013 Polsce udało się znacznie zredukować liczbę ofiar wypadków – z ponad 5,5 tys. do niemal 3,4 tys. Mimo to nadal znajdujemy się w czołówce państw, w których tych ofiar jest najwięcej. Niemal tyle samo osób ginie we Włoszech, Francji i Niemczech. Ale np. u naszych południowych sąsiadów sytuacja wygląda o wiele lepiej – w Czechach od kilku lat na tamtejszych drogach ginie 600-700 osób rocznie, a na Słowacji – tylko 200-300.
Z ostatnich danych Komisji Europejskiej wynika, że nasz kraj – wespół z Łotwą, Rumunią, Bułgarią i Litwą – ma najwyższy w całej Unii wskaźnik śmiertelnych ofiar drogowych wynoszący ponad 80 osób na milion mieszkańców. To ponad dwuipółkrotnie więcej niż w krajach, które najlepiej sobie radzą z bezpieczeństwem na jezdniach, tj.: Holandia, Wielka Brytania i Malta.
W ostatnich latach priorytetem dla korzystającej z unijnych dotacji Polski było tzw. zasypywanie dziur cywilizacyjnych. W przypadku dróg chodziło więc o remont dróg lokalnych oraz budowę nowoczesnych autostrad i dróg ekspresowych. To się w dużej mierze udało – z końcem 2014 r. przekroczyliśmy pułap 3 tys. kilometrów dróg szybkiego ruchu (ponad 1553 km autostrad i 1472 km ekspresówek). Obecnie realizowanych jest jeszcze ponad 560 km (442 km z nowej perspektywy UE), a w przetargach jest ok. 850 km dróg.
Teraz coraz częściej mówi się o konieczności zmiany priorytetów z intensywnej budowy dróg na zagwarantowanie bezpieczeństwa uczestnikom ruchu. Tak naprawdę polscy zarządcy dróg, w połączeniu ze służbami nadzoru takimi jak policja czy inspekcja transportu drogowego, dopiero zaczynają uspokajać ruch na drogach. Jak na razie główny nacisk został położono na większą kontrolę zachowań kierowców i ostrzejsze sankcje za najbardziej radykalne przewinienia.
Jednym z kluczowych projektów jest budowa systemu fotoradarów, których jeszcze w tym roku będzie w sumie 400 (nie wliczając urządzeń mobilnych i stacjonarnych należących do gmin, które zgodnie z planami rządu, zostaną władzom lokalnym odebrane z początkiem 2016 roku). Jak przekonuje Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, montaż dotychczasowych rejestratorów prędkości przynosi oczekiwane efekty. – Porównanie danych za lata 2008–2012 [okres przed instalacją nowych stacjonarnych urządzeń pomiarowych – red.], ze statystykami na okres 2013–2014, uwidacznia prawie 52-procentowy spadek liczby osób zabitych w miejscach instalacji urządzeń stacjonarnych . W tym samym czasie liczba osób rannych w wypadkach drogowych zmniejszyła się aż o ponad jedną trzecią, a liczba samych wypadków spadła o 27 proc. – wylicza Łukasz Majchrzak. To, że Polacy jeżdżą bezpieczniej, dowodzą też statystyki dotyczące średniej liczby naruszeń rejestrowanych dobowo przez jeden fotoradar. W połowie 2012 r. (tj. na początku instalacji 300 nowych fotoradarów) jedno urządzenie wykonywało średnio ponad 60 zdjęć na dobę. W I półroczu 2013 r. wartość ta zmniejszyła się o ponad 50 proc. Obecnie wskaźnik wynosi mniej niż 20 zdjęć na dobę.
Przy naszych drogach montowane są już kolejne urządzenia, do których kierowcy również będą musieli się przyzwyczaić – mowa o systemie rejestrującym przejazdy na czerwonym świetle (na 20 wybranych skrzyżowaniach w kraju) oraz odcinkowym pomiarze prędkości (w 29 lokalizacjach) mierzącym średnią prędkość pojazdu na kilkukilometrowym fragmencie drogi. Można się spodziewać, że mimo spadającej liczby mandatów, w statystykach znów pojawi się „górka”.
W ostatnim czasie po raz pierwszy od wielu lat zaostrzone zostały też sankcje nakładane na kierowców łamiących przepisy. Zgodnie z regulacjami obowiązującymi od 18 maja br., policjant już w trakcie kontroli może zabrać kierowcy na trzy miesiące prawo jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Jak wynika z danych, jakie uzyskaliśmy od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tylko w ciągu pierwszych 10 tygodni obowiązywania nowych przepisów, policja odebrała kierowcom ponad 6 tys. praw jazdy.
Najwięcej kar posypało się w woj. mazowieckim – 1612, co stanowi ponad jedną czwartą spośród wszystkich odebranych praw jazdy. To także trzy razy więcej niż kolejne województwo w zestawieniu – świętokrzyskie z wynikiem 567 odebranych dokumentów. Najrzadziej policjantom podpadali kierowcy z woj. podlaskiego (tylko 81 zabranych uprawnień), lubuskiego (106) i zachodniopomorskiego (136).
Nowych regulacji jest więcej - podwyższono górną granicę okresu zakazu prowadzenia pojazdów z 10 do 15 lat, a także umożliwiono sądom orzekanie dożywotniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych za przyłapanie drugi raz na jeździe na podwójnym gazie.
Rząd przekonuje, że groźba dużo bardziej dotkliwych sankcji zaczyna odnosić skutek. Według danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, po zmianie przepisów, w okresie 18 maja – 30 czerwca br., liczba wypadków spadła o niemal 22 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedzającego, a liczba zabitych – o ponad jedną trzecią. To m.in. efekt tego, że kierowcy jeżdżą spokojniej. Porównując te same okresy czasu, odnotowano spadek liczby wypadków spowodowanych nadmierną prędkością o niemal 24 proc., a osób zabitych w wyniku tego rodzaju wypadków drogowych było o połowę mniej.
Autor: TŻ.
Materiał powstał przy współpracy z
Zobacz serwis Stop Wariatom Drogowym