Od początku 2015 roku kierowcy popełnili niemal 70 tys. naruszeń przepisów "o zachowaniu się wobec pieszych" - wynika z najnowszych danych Komendy Głównej Policji, do których dotarł dziennik.pl. To trzy razy więcej niż w tym samym czasie 2014 roku. Piesi to nadal trzecia część wszystkich tych, którzy ponieśli śmierć na drogach. Tendencja jest spadkowa, ale nadal dużo jest do zrobienia.
- Sądzę, że jesteśmy w połowie drogi między dzikim wschodem, czyli np. Rosją, gdzie po prostu strach być pieszym, a cywilizowanym zachodem, w stronę którego zmierzamy - mówi w rozmowie z dziennik.pl Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. I dodaje: - Polska na tle krajów Unii Europejskiej ciągle jest na szarym końcu.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź może dać specjalny eksperyment Fundacji PZU przeprowadzony w ramach akcji „Stop wariatom drogowym”. Na potrzeby badania wyposażono kierowców w specjalne okulary - pozwalają badać, gdzie człowiek kieruje wzrok podczas jazdy.
Po analizie zebranych informacji okazało się, że kierowcy nie zawsze koncentrowali się na pieszych tak jak powinni - tylko 3 na 10 poświęcało im pełną uwagę. Co ciekawe, wzrok na pieszych skupiali dopiero wtedy, gdy zachowanie przechodniów stwarzało zagrożenie.
A kogo najbardziej się obawiali? Grup młodzieży (55 proc. przypadków) i kobiet z dzieckiem w wózku (53 proc.).
– Kierowcy znacznie chętniej ustąpią tym, którzy mogą im zagrozić i są nieprzewidywalni. Grupa młodych osób może nagle i niespodziewanie „wskoczyć” na jezdnię. Kobieta z wózkiem jest kimś, kto wymaga naszej opieki, dlatego należy ją przepuścić - mówi dziennik.pl Andrzej Markowski, psycholog ruchu drogowego. - Natomiast nie ustąpimy tym, nad którymi mamy przewagę. Osoba starsza może poczekać, przecież i tak nigdzie się nie spieszy. Młoda kobieta się boi, dlatego możemy wymusić pierwszeństwo i przejechać - dodaje, komentując fakt, że tym dwóm grupom ustępowało pierwszeństwa odpowiednio 40 proc. i 38 proc. kierowców.
Eksperyment pokazał również, że ponad 75 proc. kierowców nie zatrzymuje się przed przejściami dla pieszych, na których oczekują przechodnie. Aż 62 proc. badanych w takiej sytuacji nie zdejmowało nogi z gazu lub nawet przyspieszało , aby zdążyć przejechać przed pieszymi.
Inne analizy pokazały, że kiedy na jednym pasie ruchu kierowca zatrzymywał auto przed przejściem, ponad 20 proc. kierowców przejeżdżało - i to nawet wtedy, kiedy samochody na sąsiednim pasie już zahamowały by przepuścić ludzi. Tymczasem jest to jedna z najczęstszych przyczyn wypadków z udziałem pieszych.
- O ile poprawiło się zachowanie kierowców wobec kierowców aut i motocyklistów, to wobec pieszych jest najgorzej. W tych relacjach panuje przeświadczenie, że kierowcy rządzą na drodze czy ulicy - zauważa Furgalski.
Jak przekonuje, w efekcie najniebezpieczniejsza jest sytuacja, której najbardziej się obawia: - Zatrzymuję się przed przejściem, by kogoś przepuścić i patrzę w lusterko wsteczne, czy sąsiednim pasem nie jedzie jakiś wariat i nie doprowadzi do tragedii. Niestety tu jest sporo do zrobienia.
Ekspert uważa, że należy wprowadzić zapis o bezwzględnym pierwszeństwie pieszego. Ale nie w pośpiechu „w ciągu tygodnia”, bo zakończyłoby się to wzrostem liczby wypadków, ale tak jak jest to w ustawie. - Vacatio legis i przez rok bardzo duża rządowa kampania informująca o tym jak kierowca powinien się zachowywać dojeżdżając do przejścia dla pieszych - kwituje przedstawiciel Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Materiał powstał przy współpracy z
Zobacz serwis Stop Wariatom Drogowym