Główny Inspektorat Transportu Drogowego powołano do tego, by czuwał nad bezpieczeństwem na drogach. Jego ostatnia aktywność nie ma jednak z kontrolowaniem prędkości nic wspólnego. Chyba że chodzi o prędkość, z jaką urzędnicy wydają publiczne pieniądze, dbając o to, by w czasie pracy siedziało im się wygodnie.
Na początek nowe meble
Przetarg na zakup nowych mebli do urzędniczych gabinetów GITD wraz z montażem i ustawieniem w pomieszczeniach ogłoszono na początku października. To kolejna wymiana mebli w inspekcji w ostatnich latach. W latach 2011–2013 na nowe wyposażenie do biur wydano prawie 2,1 mln zł. Uzasadnienie jest standardowe. Meble, na których pracują między innymi inspektorzy zwani przez kierowców "krokodylkami", są stare i wysłużone. Ale uwaga: GITD stosuje dość specyficzne kryterium starości:- Niektóre mają nawet cztery lata, choć są też i takie, które pochodzą ze starej siedziby inspekcji przy ulicy Chałubińskiego, skąd wyprowadziliśmy się sześć lat temu - mówi DGP rzecznik inspekcji Alvin Gajadhur.
Dla byłego ministra transportu Jerzego Polaczka planowany wydatek jest "niebywały". - Jak można w administracji wyrzucać meble zaledwie po czterech latach. Czy to jest gospodarne? – pyta retorycznie.
Inspekcja odpiera te zarzuty. Rzecznik Gajadhur tłumaczy, że GITD musi kupić specjalne szafy aktowe na liczne dokumenty prowadzonych postępowań administracyjnych i wykroczeniowych dotyczących kierowców. Jego zdaniem kolejnym ważnym argumentem jest konieczność umeblowania specjalnej sali obsługi klientów w Biurze Transportu Międzynarodowego.
W specyfikacji zamówienia można odnaleźć 13 zestawów mebli gabinetowych, sześć wieszaków na garnitury i osiem dwuosobowych kanap. Komu mają służyć? GITD zapewnia, że nie są przeznaczone na wyposażenie gabinetów kierownictwa instytucji, i dokładnie wymienia, gdzie meble nie będą wymieniane: u głównego inspektora, zastępcy głównego inspektora i dyrektora generalnego. Nowe meble mają trafić do innych komórek w centrali GITD, ale też do 10 delegatur, 30 zespołów pozamiejscowych w całej Polsce, Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym oraz Biura ds. Transportu Międzynarodowego. W zamówieniu znajduje się także wyposażenie biurowe dla szeregowych pracowników GITD: 60 biurek, 50 kontenerów biurkowych czy 60 krzeseł konferencyjnych.
Pod nowym dachem
W Warszawie najważniejsze komórki inspekcji rozsiane są po trzech wynajmowanych budynkach przy ulicy Postępu, Prostej i Przyczółkowej. GITD nie myśli na razie o budowie własnej siedziby. Wybrano wariant dalszego wynajmowania powierzchni, choć tym razem w jednym miejscu. GITD wynajął ponad 7 tys. metrów w nowym wieżowcu w Alejach Jerozolimskich. Umowa została podpisana na najbliższe trzy lata. Koszt roczny wynajmu - 3,3 mln zł - ma być niższy niż płacone do tej pory rachunki za trzy lokalizacje.
- Wynegocjowaliśmy 50-proc. upust cenowy na 44 miesiące - chwali się Alvin Gajadhur. Przeprowadzka planowana jest na czerwiec 2015 r. Tymczasem meble za ponad milion mają być dostarczone do końca tego roku. Czy kupowane teraz i używane w starych pomieszczeniach meble będą pasować do nowych biur w Alejach Jerozolimskich? Tego pytania na razie nikt sobie w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego nie zadaje.
Roczny budżet GITD wynosi 140 mln zł. Instytucja zatrudnia ponad 700 osób. I jest nieustannie krytykowana za niskie osiągnięcia w stosunku do nakładów. – Od 2011 r. budżet GITD wzrósł siedmiokrotnie, a wyników nie ma. System fotoradarowy, który obsługuje, miał przynieść miliard złotych wpływów budżetowych, ale na razie daje zaledwie 1/13 tej kwoty - wylicza były minister transportu Jerzy Polaczek.