- Audi S e-tron GT - test
- Nowe Audi e-tron GT jest jeszcze szybsze
- Audi S e-tron GT - ładowanie
- Tak jeździ nowy S e-tron GT
- Wnętrze bez rewolucji
Audi S e-tron GT - test
Elektryczne gran turismo od Audi doczekało się modernizacji. Styliści zostawili w spokoju udany projekt nadwozia (lekko zmienił się przedni zderzak), ale inżynierowie pracowali z kolei w pocie czoła. Nowa "S" jest niemal tak szybka, jak odmiana RS sprzed liftingu. Zmian jest jednak więcej, a większość z nich docenimy "dopiero" na drodze.
Nie ma tego złego - nowym S e-tron GT aż chce się podróżować. Jeśli określenie "gran turismo" nie do końca pasuje Waszym zdaniem do samochodu elektrycznego, jest spora szansa, że po przejażdżce Audi zmienicie zdanie. Kombinacja zasięgu, maksymalnej mocy ładowania, oraz przebiegu jego krzywej sprawia, że elektryczny napęd nie sprawia już wrażenia kuli u nogi.
Nowe Audi e-tron GT jest jeszcze szybsze
W modelu przed modernizacją takie odczucia towarzyszyły jeździe autostradowej, szczególnie zimą. Ogrzewanie potężnego akumulatora sprawiało, że zużycie szybuje, a mimo fantastycznych właściwości aerodynamicznych, jazda w trasę wiązała się z częstszymi postojami. Teraz, podzespoły nowej generacji sprawiają, że ładowanie jest nie tylko rzadsze, ale i wyraźnie szybsze.
Po liftingu, bazowa wersja modelu zyskała oznaczenie "S". Model, który otwiera ofertę jest niemal tak szybki jak RS przed liftingiem - przyspiesza do setki w zaledwie 3,4 s. Audi S e-tron GT dysponuje mocą 680 KM, a prędkość maksymalna wynosi 245 km/h. Zasięg? 609 km wg WLTP, czyli wartość nie rekordowa, ale bardzo dobra. Dla porównania, przed modernizacją w żadnej wersji zasięg nie przekraczał nawet 500 km. Podstawowy wariant niezmiennie jest tym, który może pochwalić się najniższym zużyciem energii. Większy, ale za to lżejszy akumulator o pojemności 105 kWh brutto gwarantuje komfortowe podróżowanie w trasie i potrafi ładować się z potężną mocą.
Audi S e-tron GT - ładowanie
Audi robi pożytek z 800-woltowej architektury. Mimo ogromnej pojemności akumulatora, S e-tron GT błyskawicznie uzupełnia energię w zakresie 10-80% SoC. Doładowanie baterii w tym przedziale trwa 18 minut, a 10-minutowy postój zapewnia 280 km dodatkowego zasięgu. Wystarczy więc wypić kawkę i na stacji, by ruszyć dalej na kolejne dwie godziny trasy. Warunek jest oczywiście taki, by na trasie znalazły się ładowarki, z których e-tron będzie mógł pić przez wystarczająco grubą słomkę, a więc urządzenia zgodne z 800-woltową instalacją i mocne na minimum 320 kW - tyle wynosi bowiem maksymalna moc ładowania, a Audi dodaje, że do jej osiągnięcia wystarczy, że bateria będzie miała 15 stopni Celsjusza. W poprzedniku, który przyjmował do 270 kW, ogniwa musiały być rozgrzane do 35 stopni. Za zachodnią granicą znalezienie odpowiednio mocnych ładowarek nie stanowi większego problemu, ale i w Polsce infrastruktura ładowania pozwala już całkiem wygodnie przemieszczać się po uczęszczanych trasach.
Tak jeździ nowy S e-tron GT
Do elektrycznego napędu w tym samochodzie nie trzeba się przekonywać na siłę - dwa silniki o potężnej mocy zapewniają doskonałe osiągi i wrażenia z jazdy, a zasięg nie jest już utrapieniem. S e-tron GT jest jednak świetnym gran turismo również w kwestii komfortu, prowadzenia i wyciszenia. Nowe Audi ma komplet cech, których oczekuje się od samochodu tej klasy.
Choć odmiana "S" nie jest wyposażona w topowe zawieszenie adaptacyjne, które niezależnie steruje tłumieniem na każdym kole z osobna, "zwykła" pneumatyka robi tu nieziemską robotę. Elektryczne coupe jest komfortowe jak limuzyna, a w zakrętach dynamiczne i sztywne jak rasowy samochód sportowy. Prowadzenie S e-trona GT jest bajecznie łatwe i satysfakcjonujące. Niebagatelna masa własna 2695 kg jest zamaskowana tak zgrabnie, że tylko nieliczni kierowcy wyczują nadwagę.
W trasie łatwo docenić też pozycję za kierownicą. Ta jest wzorowa, a po przesiadce z SUV-a kierowca ma wrażenie, że siedzi w bolidzie. Pionowo umieszczona kierownica, krawędzie szyb podchodzące niemal pod brodę i pedały umieszczone daleko z przodu - tu nie ma mowy o wyższej pozycji do jazdy znanej z elektryków. W trasie cieszy też niezłe wyciszenie. W 4-drzwiowym coupe jest nieco głośniej niż w A6 czy Q8, ale podróżowanie z większymi prędkościami nadal nie jest uciążliwe.
Wnętrze bez rewolucji
Co nowego znajdziemy w kokpicie e-trona GT po liftingu? We wnętrzu obyło się bez rewolucji. Wzrok przyciąga nowa kierownica, która w odmianach RS i RS performance jest wyposażona w dodatkowe przyciski. Audi chwali się, że poprawiło montaż niektórych elementów i zostawiło w spokoju ergonomię - do dyspozycji nadal mamy sporo przycisków i przełączników. Guzików jest nawet więcej niż przed liftingiem - drobną zmianą jest np. to, że teraz zarówno w podgrzewanej jak i niepodgrzewanej kierownicy wygospodarowano miejsce na przycisk z gwiazdką czyli ten, którego działanie można przypisać do wybranej przez siebie funkcji. Tak, można użyć go do wyłączenia alertu o przekroczeniu prędkości. W nowej gamie pojawiły się także szerokie możliwości personalizacji. Widoczna na zdjęciu skórzana tapicerka jest częścią takiego opcjonalnego pakietu.
Audi S e-tron GT - cena
Ile kosztują nowe Audi S e-tron GT? Cennik odmiany S otwiera kwota 559 000 zł. RS e-tron GT wyceniony jest na 699 900 zł, a RS e-tron GT performance to wydatek przynajmniej 768 100 zł. Najnowsze technologie kosztują swoje, ale już testowana, najtańsza odmiana może pochwalić się niezłą relacją osiągów do ceny. Przynajmniej w tej kwestii, e-tron GT nie wydaje się być droższy od swoich spalinowych odpowiedników. Do setki, przyspiesza bowiem tak szybko, jak wycenione na 687 300 zł Audi RS 7 performance.
Elektryczny Grand Tourer w wydaniu Audi to świetny samochód. Szybki, komfortowy, pięknie zaprojektowany i starannie wykończony. Gdzie szukać zatem wspomnianego na wstępie "ale"? W świecie SUV-ów, które rozpędzają się do setki w czasie poniżej 4 sekund i praktycznych aut rodzinnych zdolnych pokonać 650 km na jednym ładowaniu, e-tron GT ze swoim małym bagażnikiem, ciasnym wnętrzem i naprawdę niewielkim prześwitem jest skazany na bycie pojazdem absolutnie niszowym. Jak na ironię, jego parametry, takie jak zużycie energii czy zasięg sprawiłyby, że czysto teoretycznie mógłby być jedynym autem w domu. W praktyce, e-tron GT jest po prostu ekstrawaganckim wyborem i musi przy tym rywalizować o względy klienta z bliskim krewnym - Porsche Taycanem. Ten drugi jest z pewnością bardziej pożądany, ale czy ładniejszy i obiektywnie lepszy? Tego nie byłbym już taki pewien...