Omoda 5 - co to za samochód?

Historia koncernu Chery zaczęła się stosunkowo niedawno, bo w drugiej połowie lat 90. XX. wieku. Państwowa firma zaczynała typowo - od tworzenia mniej lub bardziej udanych kopii aut europejskich. Portfolio modeli było jednak rozbudowywane błyskawicznie, a sprzedaż na rodzimym rynku na tyle satysfakcjonująca, że w 2012 roku spółka nawiązała współpracę joint-venture z koncernem Jaguar Land Rover, a kilka miesięcy później zatrudniła pierwszego zagranicznego stylistę. Cel tych operacji był oczywisty - gdy w Polsce i Ukrainie rozgrywano pierwsze mecze piłkarskich mistrzostw Europy, w Chinach nakreślone były już dość konkretne plany ekspansji.

Reklama

Przenieśmy się do 2025 roku. Chery jest już obecne na Starym Kontynencie, choć jeszcze do niedawna była to obecność "utajona". Modele z serii SUV-ów Tiggo od dobrych kilku lat dystrybuowane są we Włoszech przez firmę DR Automobiles, a przedstawicielstwa marek Jaecoo i Omoda zaczynają działalność w wybranych krajach. Jednym z kluczowych rynków jest Polska - dlatego właśnie Omoda w 2024 roku ruszyła do ofensywy i przedstawiła bardzo ambitne cele. Chińczycy chcieliby sprzedawać nad Wisłą kilkanaście tysięcy samochodów rocznie.

Osiągnięcie wyniku z ligi Volvo, Lexusa czy Forda wymagałoby od marek koncernu Chery oferowania rewelacyjnego samochodu za niewielkie pieniądze. Aspekt ceny nie pozostawia wątpliwości, bo Omoda z obecną metką naprawdę może powalczyć o względy "Kowalskiego". A co z jakością, właściwościami jezdnymi, spalaniem i dynamiką? Czy w tych kategoriach chiński SUV może powalczyć z europejskimi rywalami jak równy z równym?

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Reklama

Omoda 5 - test

Omoda to jedna z "lifestyle'owych" marek w portfolio koncernu. Co to oznacza dla kierowcy? Teoretycznie - styl, na którym warto zawiesić oko, starannie wykończone wnętrze i wyposażenie z górnej półki. Mierząca 4,4 m Omoda 5 gra przy tym w segmencie, w którym urządziły się już Toyota C-HR, Hyundai Kona i Mazda CX-30.

Chiński crossover, w kompaktowym nadwoziu zamyka wnętrze pełne sprzeczności. Z jednej strony, w drugim rzędzie siedzeń jest całkiem wygodnie. Miejsca na nogi nie brakuje, a kanapa pozwala zasiąść komfortowo. Z drugiej zaś, z przodu siedzi się tak wysoko, że kierowcy o wzroście powyżej 185 cm będą dotykać podsufitki czubkiem głowy. Posiadacze czapek będą musieli zdjąć je przed zajęciem miejsca we wnętrzu, co tworzy nieco klaustrofobiczne wrażenie. Bagażnik nie zachwyca pojemnością (378 l), ale oparcia kanapy składają się na płasko, a pod podłogą kufra znalazło się miejsce na dojazdowe koło zapasowe. Klapa bagażnika jest otwierana i zamykana elektrycznie.

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Omoda 5 - wnętrze

Wnętrze Omody sprawia dobre pierwsze wrażenie. Minimalistyczna deska rozdzielcza, ekrany skryte pod modną taflą, niezłe i w większości miękkie materiały wykończeniowe tworzą pożądany efekt. Jest nawet bezprzewodowa obsługa Apple CarPlay i Android Auto, co w chińskich modelach nie jest wcale takie oczywiste. Entuzjazm mija jednak po krótkiej chwili spędzonej z samochodem. Po pierwsze - nie ma tu niemal żadnych fizycznych przycisków i guzików, które ułatwiałyby obsługę. Po lewej stronie od kierownicy umieszczono np. dotykowe przyciski do ustawiania jasności podświetlenia ekranów. To świetna sprawa, ale co z obsługą klimatyzacji, radia czy systemów wsparcia kierowcy? Żeby włączyć podgrzewanie fotela, trzeba przynajmniej kilka razy dotknąć ekranu. Gdy wyświetla się na nim CarPlay, trzeba najpierw opuścić jeden interfejs, by zaraz zagłębić się w drugi - nie przewidziano tu choćby dotykowych skrótów do najważniejszych funkcji. Gdyby uzupełniono konsolę środkową o kilka pokręteł lub guzików, byłoby znacznie lepiej - zwłaszcza, że system multimedialny jest dość skomplikowany, słabo przetłumaczony, kapryśny i wygląda, jakby stworzony został z myślą o większym i pionowym ekranie - takim, jaki oferuje np. Jaecoo 7.

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Kilka chwil spędzonych w menu jest wręcz obowiązkowe, bowiem systemy wspierające kierowcę stanowią tu wyjątkowe utrapienie. Zdarzało się, że system ostrzegający o zmęczeniu interweniował 5 minut po ruszeniu w drogę, głośnymi alertami próbując zachęcić do "postoju w bezpiecznym miejscu". Odgłosy pikania i brzęczenia rozlegają się we wnętrzu niemal non stop, informując o fantomowych zagrożeniach, nieistniejących liniach na drodze czy po prostu pikając "dla sportu". A przynajmniej takie wrażenie można odnieść nawet po krótkiej przejażdżce.

Dla formalności warto wspomnieć również o elementach kokpitu żywcem wyjętych z modeli europejskich marek. Określenie "inspiracja" byłoby sporym niedoszacowaniem. Wystarczy porównać np. panel przycisków do otwierania szyb do tego z Mercedesów, albo zestawić wygląd przycisku rozruchu silnika z tym z Mercedesa W213. Znajomo wygląda nawet selektor do zmiany trybu skrzyni biegów...

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Tak jeździ Omoda 5 - dane techniczne

Pod maską Omody 5 pracuje czterocylindrowy silnik benzynowy 1.6 T-GDI, połączony z 7-biegową skrzynią dwusprzęgłową DCT. Jednostka rozwija 147 KM mocy i 275 Nm momentu obrotowego. Producent chwali się wysoką sprawnością cieplną i średnim zużyciem paliwa, który wg WLTP wynosi 7,4 l/100 km. Przyspieszenie od 0 do 100 ma zająć ok. 10 sekund.

Co do mocy i osiągów nie ma wątpliwości - Omoda potrafi przyspieszyć do setki we wskazanym przez producenta czasie. W korzystnych warunkach jest nawet nieco szybsza. Zużycie paliwa? Do tego warto podchodzić z rezerwą. Omoda 5 jest wyjątkowo paliwożerna - w mieście bez trudu "łyknie" ponad 10 l/100 km. W trasie możemy osiągnąć wartość na poziomie 8,0 l/100 km, ale tylko jeśli jedziemy spokojnie i poniżej autostradowych, czy nawet ekspresowych limitów. Na autostradzie, przy 140 km/h, auto spala średnio 9,3 l/100 km, ale mocniejsze przyspieszenia potrafią podnieść zużycie do około 10 l/100 km. Omoda korzysta z tego samego oprogramowania co Jaecoo i także tutaj zastosowano nieczyste zagranie - komputer po resecie lub rozruchu silnika zaczyna "liczyć" zużycie paliwa z poziomu 7,5 l/100 km.

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Układ napędowy nie zachwyca również jeśli chodzi o płynność jazdy. Dwusprzęgłowa przekładnia działa powoli, ale auto z miejsca startuje jak z procy, co przy niezbyt ostrożnym obchodzeniu się z pedałem gazu owocuje poślizgami. Spokojne ruszanie jest tu znacznie trudniejsze niż w innych autach. Skrzynia gubi się również, gdy podczas jazdy na tempomacie auto napotka wzniesienie. Potrafi na przemian wrzucać wyższy bieg i zrzucać przełożenie co kilka sekund. Reakcja na kickdown trwa bardzo długo, a silnik niechętnie wskakuje na wyższe obroty.

Omoda 5 - układ jezdny, zawieszenie

Podwozie chińskiego SUV-a zestrojono w sposób typowy dla aut z Państwa Środka. Postawiono tu zdecydowanie na komfort, a to sprawia, że szybkie manewry nie będą tak pewne jak u konkurentów. Plus za dobre wyciszenie pracy zawieszenia - wyboje, studzienki czy progi zwalniające potrafią dać się we znaki, ale nie burzą spokoju we wnętrzu.

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

O dynamicznej jeździe można zapomnieć - za sprawą mocno wspomaganego układu kierowniczego i miękkich ustawień podwozia, zdolności Omody na krętych drogach pozostawiają wiele do życzenia, a szybsza jazda nie sprawia przyjemności. Nie ma tu również możliwości ręcznej zmiany przełożeń - nie da się nawet manualnie zredukować biegu, co stanowi potencjalny problem np. podczas jazdy w górach. W tym aucie należy się toczyć raczej powoli i spokojnie.

Wyposażenie i cena. Omoda 5 - test

Dla wielu kierowców właśnie ten aspekt będzie kluczowy. Kilka miłych zaskoczeń i całkiem pokaźna lista wad nie zmieniają faktu, że stosunek wyposażenia do ceny jest w Omodzie bardzo korzystny. Omoda 5 w wersji Comfort kosztuje w Polsce od 115 500 zł. Taki SUV oferuje m.in. 18-calowe alufelgi lakierowane na czarno, reflektory LED, automatyczne wycieraczki, komplet czujników parkowania wraz z kamerą cofania, przyciemniane szyby tylne. Do tego są elektrycznie regulowane, pokryte ekologiczną skórą fotele z funkcją podgrzewania i wentylacji. Standardem jest również adaptacyjny tempomat. Wersja Comfort dostępna jest w jednym z 7 kolorów nadwozia: Khaki white, Aviation silver, Phantom gray, Aqua green, Blood red, Midnight blue lub Carbon black. Lakiery nie wymagają dopłaty.

Bogatsza Omoda 5 w testowanej wersji Premium wyceniona została na 129 500 zł. Wyposażanie to m.in. światła przeciwmgłowe z funkcją doświetlania zakrętów, kamera 360°, otwierane okno dachowe, dynamiczne kierunkowskazy, kamera 360-stopni z aktywnym otoczeniem, dwustrefowa klimatyzacja, podgrzewanie kierownicy, system nagłośnienia Sony z 8 głośnikami oraz elektrycznie otwierany bagażnik i szyberdach.

OMODA 5 już w Polsce

W realizowaniu ambitnych planów sprzedażowych ma pomóc coraz większa sieć dealerska i atrakcyjne warunki gwarancji. Katalog producenta kusi ubezpieczeniem za 1 zł i 7-letnią ochroną wraz z pakietem Assistance. To mocne argumenty, które przynajmniej dla niektórych zamaskują istotne wady samochodu. Tych jest jeszcze całkiem sporo. Podobnie jak w przypadku Jaecoo, warto pamiętać, że Chińczycy bardzo szybko uczą się również na własnych błędach. Kto wie, jak nowa Omoda będzie wyglądała za 2, 3 czy 4 lata?

Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Omoda 5 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński