Leapmotor C10. Oto nowy SUV dla Kowalskiego

To pierwszy tak duży model marki Leapmotor. Producent z Chin, który w Państwie Środka sprzedaje już małe, miejskie auta wypływa teraz na szerokie wody, a wszystko dzięki kontraktowi podpisanemu w 2023 roku. Marką, która szybko rozwijaja swoje portfolio modele zainteresował się bowiem prawdziwy gigant - jesienią ubiegłego roku Chińczycy podpisali porozumienie ze Stallantisem.

Opiewająca na 1,5 miliarda euro transakcja powołała do życia nową spółkę, a europejsko-amerykańskiemu koncernowi dała wyłączność na sprzedaż i produkcję nowych oraz przyszłych modeli Leapmotor. Gracz, który ma w swoim portfolio marki takie jak Peugeot, Fiat, Alfa Romeo czy Citroen, nie zamierza tracić czasu - w styczniu 2025 roku na polskim rynku wystartuje sprzedaż dwóch modeli - T03 i C10. Ten pierwszy to miejski, tani konkurent elektrycznej Dacii Spring. Ten drugi mierzy ponad 4,7 m, ma mocny, elektryczny napęd i wnętrze inspirowane amerykańskim bestsellerem. Konkurenci powinni zwrócić uwagę na nowego gracza - rodzinny Leapmotor C10 ma kilka mankamentów, ale miło zaskakuje podczas jazdy.

Reklama

Leapmotor C10 - dane techniczne

Reklama

Bezpośrednia przesiadka z testowanego wcześniej T03 jest jak wejście do całkiem innego świata. Z wąskiego wnętrza wkraczamy do przestronnej, wygodnej kabiny. C10 to duży, mierzący ponad 4,7 m samochód, w którym przestrzeni nie zabraknie nawet dla rodziny 2+2. Samochód jest zgrabnie narysowany i na próżno szukać tu kiczu czy tanich, designerskich sztuczek. Bryłę nakreślono w stonowany sposób, a efekt końcowy jest miły dla oka. Detale, takie jak zlicowane z drzwiami klamki czy LED-owe lampy nie budzą skojarzeń z typowymi, chińskimi autami. Oprócz niezbyt pojemnego bagażnika (ma on 435 l), wewnętrzne wymiary samochodu budzą uznanie. Mimo zastosowania dużego okna dachowego, nad głowami także pozostaje sporo miejsca.

Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Pod dostatkiem jest również przestrzeni na nogi - zarówno z przodu jak i w drugim rzędzie siedzeń nie sposób narzekać. Klimatyzacja jest dwustrefowa, ale dla pasażerów tylnej kanapy przygotowano nawiewy i uchwyty na kubki. Miłym dodatkiem jest również schowek pod maską z przodu. Frunk ma solidne 32 litry pojemności. Przedstawiciele marki podkreślają również uciąg 1500 kg - Leapmotor C10, w porównaniu do konkurentów, ma więc przyzwoite zdolności holownicze.

Wnętrze nowego SUV-a nie zaskakuje raczej jakością materiałów - w kluczowych miejscach tworzywa są miękkie w dotyku. Montaż również nie budzi zastrzeżeń, a podczas jazdy nie słychać trzeszczenia i innych irytujących odgłosów. Co wymaga przyzwyczajenia? Obszerny system multimedialny odpowiada za obsługę większości funkcji. Klikania w menu wymaga nawet ustawienie lusterek bocznych. Fani fizycznych przycisków i pokręteł raczej nie mają tutaj czego szukać. Do dyspozycji mamy tylko guziki na kierownicy, dźwigienkę kierunkowskazów, a także fizyczny selektor PRND umieszczony na kolumnie kierowniczej i ewidentnie wzorowany na tym z Mercedesa. Na minus można zaliczyć również brak obsługi Apple CarPlay i Android Auto. Stellantis pracuje nad dodaniem tej opcji, ale pierwsze sztuki, które po nowym roku trafią do klientów, raczej nie będą jeszcze wyposażone w odpowiednie interfejsy.

Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Taki jest Leapmotor C10 - tani SUV dla ludu

Wiele dobrego można powiedzieć również o tym, jak Leapmotor C10 zachowuje się na drodze. Gdy przebrniemy przez nieco skomplikowany system multimedialny i uśpimy irytujące alerty systemów asystujących oraz ostrzegawczych, możemy poruszać się w ciszy i spokoju. C10 jest dobrze wyciszony, a jak na chińskie auto elektryczne, szczególnie komfortowy. Przejazd przez tory czy większe nierówności owocuje miłą niespodzianką - wstrząsy są dobrze odfiltrowane, a praca zawieszenia całkiem cicha. Układ jezdny nie zachęca do szaleństw, ale pozostaje stabilny nawet gdy jedziemy dynamicznie. Elektryczny napęd proponuje 218 KM, zasięg na poziomie 424 km i możliwość doładowania 210 km zasięgu w czasie 30 minut.

Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Trudno też przyczepić się do oprogramowania, które steruje pracą napędu - jazda z użyciem wyłącznie pedału przyspieszenia jest tu intuicyjna, a samochód potrafi wyhamować do zera nawet wtedy, gdy kierowca nie używa pedału hamulca. Układ kierowniczy nie przekazuje zbyt wielu informacji, ale nie jest też przesadnie mocno wspomagany. W przypadku tego segmentu i tej ceny, "nijakość" Leapmotor C10 nie jest wcale wadą. To zupełnie zwyczajny, rodzinny SUV o całkiem praktycznym wnętrzu i miłej dla oka stylistyce.

Leapmotor C10 - cena

O jakiej kwocie mówimy w przypadku SUV-a nowej marki? Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od przedstawicieli marki, Leapmotor C10 ma kosztować nieco ponad 160 000 zł. Jak na samochód tego segmentu, cena wydaje się być rozsądna. Stellantis bierze na celownik przede wszystkim Teslę Model Y oraz nieco droższe, ale równie rodzinne Renault Scenic. W ofercie znajdą się dwie wersje wyposażenia. W podstawowej "Style" standardem są m.in. dwustrefowa klimatyzacja, pompa ciepła, LED-owe reflektory, klucz NFC w smartfonie, kamery 360 stopni, 14,6-calowy ekran systemu multimedialnego (odpowiada on, podobnie jak w Tesli, za większość funkcji auta) 18-calowe felgi aluminiowe, przyciemniane szyby oraz szklany dach z roletą.

Większy z pary modeli oferowanych na start sprzedaży, objęty jest 4-letnią gwarancją z limitem przebiegu 100 000 km. Na akumulator, ochrona została wydłużona do 8 lat i 160 000 km przebiegu. Stellantis chce oferować oba modele w korzystnie skalkulowanym wynajmie długoterminowym. To rozwiązanie ma przekonać tych kierowców, którzy obawiają się zakupu chińskiego SUV-a m.in. z uwagi na utratę wartości i słabą dostępność części. Sprzedaż ma zostać uruchomiona w styczniu 2025 roku. Wtedy też poznamy oficjalne ceny poszczególnych wersji wyposażenia.

Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Leapmotor C10 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński