Unia Europejska i Niemcy osiągnęły porozumienie pozwalające na sprzedaż nowych samochodów napędzanych silnikami spalinowymi po 2035 roku, jeśli będą one wykorzystywać neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla e-paliwa. Oczekuje się, że to rozwiązanie nie zmieni długoterminowych planów producentów na przestawienie się w całości na produkcję aut elektrycznych, ale pozwoli niektórym z nich utrzymać w ofercie sportowe i najbardziej ekskluzywne modele. Przy okazji zapewni, że nowe samochody z silnikami spalinowymi będą miały zerową emisję CO2, a producenci większą kontrolę nad kosztownym wycofywaniem samochodów spalinowych. Do tego istniejąca flota pojazdów z silnikami spalinowymi może za jednym zamachem obniżyć emisję dwutlenku węgla. Czy nowe unijne regulacje to zatem dobry kompromis?
Kto zyska na e-paliwach?
Ferrari z pewnością jest jednym z tych koncernów, którym najbardziej zależało na wprowadzeniu e-paliwowych regulacji. Dobrą wiadomością dla nas jako firmy jest to, że poza samochodami elektrycznymi, będziemy mogli również iść dalej z naszymi silnikami spalinowymi – powiedział Benedetto Vigna, dyrektor generalny Ferrari na imprezie Reuters Newsmaker w miniony poniedziałek. Nie chcemy mówić klientom, który samochód mają używać. Chcemy udostępnić im trzy rodzaje napędu: hybrydowy, elektryczny i spalinowy – a oni będą wybierać – dodał. Firma co prawda planuje, aby do 2030 roku modele w pełni elektryczne i hybrydowe wypełniały 80 proc. jej oferty, ale pozostałe 20 proc. nadal stanowić mają auta napędzane silnikami spalinowymi. Vigna liczy też na to, że cena e-paliw będzie spadać w miarę rozwoju ich produkcji w najbliższych latach.
Zadowolenie wyraził również Volkswagen, który uważa, że e-paliwa pomogą modelom niszowym oraz specjalnym. Należące do Grupy VW Porsche zainwestowało już w budowę fabryki e-paliw w Chile i planuje wykorzystywać je m.in. w kolejnych generacjach kultowego modelu 911. Oczywiście nie zmienia to faktu, że Niemcy chcą nadal rozwijać swoją flotę elektryczną, a e-paliwa traktują jako użyteczny dodatek i wkład w zrównoważoną mobilność. Warto tu zwrócić uwagę, że w portfolio Grupy VW są też takie luksusowe marki jak Lamborghini czy Bugatti, których klienci cenią sobie silniki spalinowe.
Czy e-paliwa to naprawdę dobra alternatywa?
Pragmatyzm rządzi i lepiej jest przeforsować przepisy, choć z kilkoma niesmacznymi ustępstwami, niż żeby utknęły one w martwym punkcie i wprowadziły branżę w zakłopotanie, a nawet paraliż – pisze Al Bedwell, dyrektor Global Powertrain w raporcie na platformie badawczej Global Data. Zaznacza jednak, że e-paliwa wcale nie muszą mieć znaczących udziałów w układach napędowych w 2035 roku, bo pomimo ich pozornej atrakcyjności, na drodze do ich powszechnego zastosowania stoi wiele przeszkód.
Bedwell w raporcie pisze, że prognozy produkcji e-paliw nadających się do pojazdów wskazują, że tylko niewielka część użytkowanych samochodów mogłaby być nimi napędzana, nawet do 2035 roku. Niektóre szacunki określają to na nie więcej niż 2 proc. całej floty. Do tego firmy będą skłonne produkować zwiększone ilości e-paliw, o ile będzie to miało uzasadnienie biznesowe.
Same e-paliwa w porównaniu ze zwykłą benzyną czy olejem napędowym będą raczej drogie, co wykluczy ich zastosowanie na rynku masowym i ograniczy do wysokiej klasy samochodów sportowych lub hobbystycznych.
Kolejnym problemem może być ich ograniczona dostępność. Obecnie auta spalinowe zużywają rocznie około 600 mld galonów (2,728 bln litów) benzyny, a branża lotnicza kolejne 90 mld (409 mld litrów). Tymczasem całkowita produkcja e-paliw (e-diesel + e-kerozyna + e-metanol) prawdopodobnie osiągnie w połowie dekady poziom 5 mld galonów (22,7 mld litrów). Nawet gdyby cała produkcja e-paliw w 2026 r. została przeznaczona na e-metanol dla pojazdów drogowych (tak się nie stanie), może to wystarczyć jedynie na mniej niż 1 proc. z wymaganych 600 mld galonów rocznie.
Przyszłość jednak elektryczna
Pod uwagę trzeba też wziąć fakt stałego rozwoju technologii, która sprawia, że auta elektryczne są coraz bardziej atrakcyjne, oferuję lepsze osiągi, większy zasięg, a wzrastająca liczba stacji ładowania czyni ich użytkowanie łatwiejszym. Także ich ceny stają się coraz bardziej konkurencyjne.
Może się zatem okazać, że potrzeba stosowania silników spalinowych zostanie wyeliminowana w sposób naturalny. Wykorzystanie e-paliw zostanie ograniczone wtedy do innych branż transportowych. W tej chwili e-paliwa są gorącym tematem, który dla branży przechodzącej ogromne zmiany jest sposobem na uzyskanie od organów regulacyjnych pewnych politycznie użytecznych ustępstw. Jednak obecne dane wskazują na to, że e-paliwa w europejskim sektorze pojazdów lekkich zostaną zapędzone do małego kąta lub w ogóle nie ruszą z miejsca – podsumowuje Bedwell.