Posłanka Elżbieta Stępień z Nowoczesnej w kwietniu złożyła do ministra infrastruktury interpelację w sprawie zrezygnowania ze stosowania "podwójnej ciągłej" na polskich drogach (CZYTAJ WIĘCEJ>>). Chciała w ten sposób uprościć poziome oznakowanie oddzielające ruch pojazdów i zmniejszyć koszty o 50 proc. Mówiąc wprost, zamiast malować dwie linie drogowcy zużyliby farbę tylko na jedną "kreskę".
Co na to resorty infrastruktury? Do interpelacji odniósł się wiceszef Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa Jerzy Szmit.
- Zgodnie z obowiązującymi przepisami, oznakowanie poziome dróg ma zwiększyć bezpieczeństwo, usprawnić ruch pojazdów i ułatwić korzystanie z drogi - podkreślił w odpowiedzi.
Wskazał posłance, że wśród znaków poziomych wyróżnia się m.in. linie segregacyjne (np. znak P-4 "linia podwójna ciągła"), które służą do oddzielania od siebie pasów prowadzących ruch w tych samych albo przeciwnych kierunkach, jak również do wskazywania kierującym, w którym miejscu zmiana pasa ruchu jest zabroniona lub dozwolona. Znak P-4 rozdziela pasy ruchu o kierunkach przeciwnych i oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię i najeżdżania na nią.
- Stosowanie linii podwójnej ciągłej jest zgodne z przepisami Konwencji o znakach i sygnałach drogowych sporządzonej w Wiedniu w dniu 8 listopada 1968 r., której Polska jest stroną - zwrócił uwagę Szmit.
Specjalna analiza problemu
Ministerstwo by odpowiedzieć posłance Nowoczesnej zleciło nawet ekspertom od ruchu drogowego analizę jej pomysłu na likwidację podwójnej ciągłej. Specjaliści doszli do czterech wniosków:
- linia podwójna ciągła jest lepiej widoczna, dlatego też w przypadku złej pogody oraz po zmroku będzie lepiej rozpoznawana dla kierowców, niż linia pojedyncza;
- w miejscach o niesymetrycznym podziale jezdni (różna ilość pasów dla każdego z kierunków) linia pojedyncza może wprowadzać kierowców w błąd i przyczyniać się do kolizji czołowych (może być mylona z linią pojedynczą ciągłą służącą do rozdzielenia pasów ruchu przeznaczonych do jazdy w tym samym kierunku);
- szerokość dwóch linii i odstępu między nimi daje widoczne 36-centymetrowe rozdzielanie przeciwnych pasów ruchu, co skłania kierowców do zachowania większych odległości między tymi strumieniami, a więc bezpieczniejszego poruszania się po drogach jednojezdniowych.
- linia podwójna P-4 w osi drogi łączy się w wielu miejscach z liniami o podwójnej szerokości (znak P-1e "linia pojedyncza przerywana - prowadząca szeroka"), z powierzchniami wyłączonymi z ruchu (znak P-21 "powierzchnia wyłączona") obramowanymi z obu stron liniami ciągłymi płynnie przechodzącymi w linię podwójną, czy w linię podwójną jednostronnie przekraczalną (przerywana po jednej ze stron), a więc jest zachowana płynność krawędzi oznakowania poziomego.
Więcej kolizji czołowych
Wiceminister podkreślił, że linia pojedyncza ciągła informuje kierowców jedynie o zakazie przejeżdżania przez tę linię.
- Stosowanie linii podwójnej ciągłej jest - w mojej ocenie - lepszym rozwiązaniem ze względu na fakt, iż przekazuje kierującym dodatkowo informację, że jej przekroczenie skutkuje wjazdem na pas do ruchu prowadzący w kierunku przeciwnym - stwierdził Szmit.
Zaznaczył jednocześnie, że z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego ta druga informacja jest nawet ważniejsza (ze względu na potencjalne skutki zderzenia czołowego) i powinna być przekazywana w wyraźny sposób przez oznakowanie poziome rozdzielające pasy ruchu o kierunkach przeciwnych.
50 proc. mniejsze wydatki na farbę?
W ocenie ministerstwa trudno oszacować potencjalne oszczędności z tytułu mniejszego zużycia farby przy malowaniu linii pojedynczej. A to dlatego, że nie jest znana długość wszystkich dróg publicznych w Polsce, na których zastosowano takie rozwiązanie.
Dodatkowo resort wskazuje, że wiedeńska konwencja o znakach i sygnałach mówi m.in.: "Jeżeli stosuje się jedną linię ciągłą, powinna ona być szersza niż linie oddzielające pasy ruchu stosowane na tym samym odcinku drogi."
- Oznacza to, że zastosowanie szerszej linii w praktyce doprowadzi do podobnego zużycia farby i nie będzie skutkowało zmniejszeniem wydatków z budżetów zarówno jednostek samorządu terytorialnego, jak i budżetu państwa - stwierdza wiceminister Szmit.
W ocenie przedstawiciela MIB, nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że linie segregacyjne (zwłaszcza linia P-4, na którą najeżdżanie jest zabronione) są znacznie mniej narażone na ścieranie, niż linie zatrzymania, znaki poziome wyznaczające przejścia dla pieszych, czy przejazdy dla rowerzystów.
Nokaut. Podwójna linia ciągła zostaje
- Mając na uwadze powyżej wskazane argumenty - w szczególności względy bezpieczeństwa ruchu drogowego - uprzejmie informuję, że nie znajduję uzasadnienia dla wprowadzania zmian w obowiązujących przepisach dotyczących zasad oznakowania poziomego przy oddzielaniu ruchu pojazdów poruszających się w przeciwnych kierunkach, polegającej na zastąpieniu linii ciągłej podwójnej linią ciągłą pojedynczą - skwitował Jerzy Szmit.