Od rozpoczęcia projektu w styczniu aż do wielkiej prezentacji prowadziła długa droga. Pierwszym zadaniem było stworzenie solidnych podstaw do przebudowy, czyli przygotowanie i ocena stanu egzemplarza, który miał służyć za bazę do przebudowy. Mizgar Doman Hassan, praktykant mechaniki nadwozia i budowy pojazdów, wspomina: "Gdy otrzymaliśmy samochód, jego nadwozie miało kilka ognisk rdzy. To były miejsca, od których rozpoczęliśmy naszą pracę."
- Chcieliśmy zbudować samochód, który nie tylko byłby szybki i fajnie wyglądał, ale także taki, który uhonorowałby 150. rocznicę powstania tej fabryki - mówi Dean Scheuffler, praktykant mechaniki samochodowej w Audi Neckarsulm. Idealna baza do projektu: NSU Prinz 4 zbudowany w 1971 roku, ale aż do teraz wyłączony z eksploatacji. Praktykanci wybudzili "Księcia" ze snu i wyposażyli go w nowe "serce" – napęd elektryczny.
240 zamiast 30 KM: różnica jest!
Podział był jasny: podczas gdy początkujący specjaliści od karoserii i lakieru zajmowali się podwoziem i zewnętrzną powłoką klasycznego samochodu, przyszli mechanicy samochodowi pracowali nad układem napędowym, akumulatorem i zawieszeniem.
W tylnej części nadwozia Prinza, gdzie kiedyś znajdował się dwucylindrowy silnik benzynowy o mocy 30 KM (22 kW), zamontowano teraz silnik elektryczny o mocy 240 KM (176 kW). Pochodzi on z Audi e-tron i korzysta z akumulatora wyjętego z hybrydy typu plug-in (Audi Q7 TFSI e quattro).
Akumulator znajduje się pod przednią maską, gdzie kiedyś NSU Prinz miał zbiornik paliwa. Zelektryfikowany samochód zasysa powietrze chłodzące baterie przez szeroki wlot w dolnej części zderzaka, a generowane ciepło może wydostawać się przez duży otwór w przedniej masce. Tylna klapa również poprawia chłodzenie i może być zamocowana w pozycji półotwartej. W ten sposób nie tylko można zobaczyć elektryczną jednostkę napędową, ale i przywołać w pamięci historyczne samochody wyścigowe bazujące na sportowym NSU Prinz 1000.
Wygląd zewnętrzny: nowoczesny, a zarazem klasyczny
Młodzi praktykanci nie mieli żadnych wątpliwości, że ich projekt powinien z wyglądu nawiązywać do klasycznego NSU Prinz. Historyczne odniesienia obejmują więc nie tylko przednie i tylne światła. Nadwozie z lat 70. również zachowało charakterystyczne linie. Praktykanci oczyścili blachę z rdzy i pomalowali na nowo. Na boku pojazdu umieszczono rocznicowy akcent: stylizowaną cyfrę "150".
Duży skok jeśli chodzi o wydajność pojazdu wymagał znacznych modyfikacji podwozia i nadwozia. Bazą jest tu zmodyfikowana płyta podłogowa z Audi A1 wraz z osiami i hamulcami tego modelu. Zamontowano na niej zmodyfikowane i znacznie poszerzone nadwozie. Praktykanci zaprojektowali je przy wsparciu Audi Design i wyprodukowali za pomocą druku 3D. Pod błotnikami kryją się szerokie koła.
- To ma być uczta dla oka! Chcieliśmy, by osiągi EP4 były widoczne również na zewnątrz - wyjaśnia Cynthia Huster, praktykantka lakiernictwa samochodowego. Niespodzianka: tylne skrzydło nie jest przymocowane do nadwozia, jak w innych pojazdach, ale do klatki bezpieczeństwa. Jego wsporniki przechodzą zatem przez tylną szybę.
Wielkie dzieło młodych inżynierów
Wnętrze projektu EP4 - typowe dla samochodów wyścigowych - zostało zredukowane do niezbędnego minimum; wszystkie inne lakierowane powierzchnie są czarne. Kierowca i pasażer siedzą w kubełkowych fotelach Recaro Podium. Centrum obsługi samochodu znajduje się na jednym ekranie. Na nim wyświetlają się wszystkie dane pokładowego komputera, prędkościomierz oraz polecenia diagnostyczne.
Członek zarządu Audi ds. zasobów ludzkich Xavier Ros też nie krył zadowolenia. - Dzięki godnemu podziwu zaangażowaniu i dużej kreatywności, nasi praktykanci zbudowali wspaniały samochód. Mogą być naprawdę dumni z rezultatu - powiedział Ros. Projekty takie jak ten pokazują, że naszą firmę, dzięki młodym talentom czeka dobra przyszłość.