Eksperci twierdzą, że nowa ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych pozwoli naszemu krajowi wkroczyć w całkowicie nowy etap rozwoju przyjaznego środowisku transportu. W ciągu najbliższych lat obraz polskich dróg może ulec diametralnej zmianie, a wraz z nim związane z transportem usługi.

Elektryczne już, ale w przyszłości

Obserwacja trendów z ostatnich lat jasno wskazuje, że to właśnie z pojazdami elektrycznymi związana jest przyszłość motoryzacji. W wielu bogatszych krajach można wręcz mówić o elektrycznej rewolucji. Tymczasem w Polsce sprzedaż samochodów elektrycznych i hybryd typu plug-in wciąż znajduje się na niskim poziomie – szacunkowo jest to około 0,1% wszystkich pojazdów poruszających się po naszych drogach. Zauważalne są wprawdzie wzrosty, aczkolwiek w liczbach bezwzględnych nie robią one większego wrażenia. Nadszedł najwyższy czas na zmianę tej sytuacji, ale czy sama ustawa o elektromobilności wystarczy?

Do tej pory rozwój elektromobilności hamowany był przez wiele ograniczeń. Część jest nie do rozwiązania przez ustawę. Główną przyczyną, dla której Polacy nie pokochali jeszcze aut elektrycznych, jest bowiem ich cena. To zresztą żadna nowość, bo na takie powody wskazują przykłady innych krajów, w których właśnie wysokie koszty zakupu skutecznie zniechęcały kierowców do aut elektrycznych. Ale to nie wszystko: – Sprzedaż pojazdów z alternatywnymi napędami była u nas do tej pory symboliczna, choć trzeba przyznać, że statystyki z roku na rok pokazywały w tym zakresie tendencję wzrostową. Wskazywane przez nas największe bariery rozwoju elektrycznej mobilności obejmowały wysokie ceny zakupu samochodów w połączeniu z brakiem zachęt prawnych i podatkowych oraz niewystarczającą sieć publicznie dostępnych punktów ładowania – mówi Michał Chudzik, dyrektor Departamentu Sprzedaży i Marketingu w Alphabet Polska Fleet Management. – Wchodząca w życie ustawa sprawi natomiast, że częściowo bariery te zaczną znikać, co niewątpliwie przyczyni się do wzrostu popularności samochodów z alternatywnymi napędami.

Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych nakłada obowiązki na podmioty publiczne, które są finansowane ze Skarbu Państwa albo zarządzają środkami publicznymi. Tego typu instytucje (naczelne i centralne organy administracji państwowej), w tym podmioty zewnętrzne, zapewniające obsługę organu w zakresie transportu, spółki lub przedsiębiorstwa państwowe będą musiały kupować do swoich flot pojazdy elektryczne lub hybrydowe ładowane z gniazdka elektrycznego. Udział tego typu pojazdów we flocie będzie musiał wynosić minimum 10% od 1 stycznia 2020 roku, 20% od 1 stycznia 2023 roku i 50% od 1 stycznia 2025 roku. Powyższe zalecenia dotyczą transportu osób. Z tego obowiązku zwolnione są niektóre służby, przede wszystkim mundurowe, m.in.: MSZ, SW, KGP, ITD., ABW, KG PSP, AW, KAS, KGSG, CBA, SWW, SKW, GDKiA, Służba Ochrony Państwa. W przypadku jednostek samorządu terytorialnego, gdzie zamieszkuje powyżej 50 tys. mieszkańców, udział pojazdów bateryjnych (ładowanych z gniazdka elektrycznego) we flocie musi wynosić minimum 10%, począwszy od 1 stycznia 2020 roku i 30% po 1 stycznia 2025 roku. W przypadku podmiotów, które wykonują lub zlecają wykonanie zadań publicznych, z wyłączeniem publicznego transportu zbiorowego, dopuszcza się udział we flocie pojazdów napędzanych gazem CNG i LNG. Podmioty, które zlecają lub świadczą usługi komunikacji miejskiej, wykorzystując do tego celu autobusy zeroemisyjne, muszą sprawić, by ich udział we flocie wynosił odpowiednio: 5% od 1 stycznia 2021 roku, 10% dwa lata później, 20% począwszy od 2025 roku i 30% po 1 stycznia 2028 r.

Kropla drąży skałę

Ustawa nie obniży wprawdzie cen samochodów elektrycznych do poziomu tradycyjnych aut, ale wprowadzi szereg zachęt. Do tej pory próbowały tego dokonać niektóre samorządy, na przykład pozwalając kierowcom jeżdżącym tego typu pojazdami parkować za darmo czy korzystać z buspasów. Nowe przepisy dadzą samorządowcom dodatkowe narzędzia: – Na mocy nowych przepisów przewidziana została możliwość wprowadzania preferencji w ruchu drogowym. Oznacza to m.in. możliwość poruszania się po buspasach oraz bezpłatnego parkowania w płatnych strefach w centrach miast. Dodatkowo samorządy będą mogły ustanawiać tzw. strefy czystego transportu, do których wjazd będzie dozwolony wyłącznie samochodom zeroemisyjnym – tłumaczy Michał Chudzik z Alphabet Polska.

Teraz dzięki ustawie o elektromobilności auta elektryczne będą miały specjalnie wyznaczone miejsca z ładowarkami, a ich zajęcie przez zwykłe pojazdy będzie groziło nawet 500-złotowym mandatem. Na niektóre samorządy zostaną jednak nałożone pewne obowiązki. Na mocy ustawy 32 największe miasta Polski zostaną zobowiązane do wybudowania i utrzymania stacji ładowania energii. To samo dotyczyć będzie głównych korytarzy transportowych wytypowanych przez Unię Europejską w ramach Transeuropejskiej Sieci Transportowej TEN-T. Usytuowanie części punktów wzdłuż dróg ekspresowych i autostrad pozwoli autom elektrycznym nawet na pokonywanie długich dystansów. Do 2020 roku rząd zamierza doprowadzić do budowy 6 tysięcy punktów publicznego ładowania, obejmujących także 400 urządzeń szybko ładujących.

– Dla porównania, obecnie na terenie całego kraju dostępnych jest nieco ponad 300 punktów ładowania, z których tylko kilkanaście procent stanowią stacje szybkiego ładowania – wyjaśnia Michał Chudzik.

Co więcej, do 2020 roku ulga ta będzie też obejmowała samochody hybrydowe oraz elektryczno-spalinowe. – Zwiększona została także stawka amortyzacji takich aut do maksymalnego poziomu 30 tys. euro, co stanowi dodatkową korzyść w przypadku przedsiębiorców decydujących się na wykorzystanie przyjaznych środowisku pojazdów w swoich flotach – wylicza Michał Chudzik z Alphabet Polska.

Omówione wyżej przywileje i udogodnienia mogą zachęcić więcej kierowców do korzystania z aut elektrycznych. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że trafią one także do firm. Zwłaszcza że już teraz jest to zauważalny trend: – Coraz więcej firm decyduje się na włączenie do swoich flot pojazdów elektrycznych oraz hybrydowych, a kluczową do tej pory korzyścią z takiej decyzji była możliwość obniżenia poziomu emisji CO2 całej floty oraz kwestie wizerunkowe. Rozszerzenie zachęt o aspekty bezpośrednio wpływające na koszty z pewnością stanie się silnym bodźcem do rozwoju elektrycznej mobilności we flotach samochodów służbowych – mówi Michał Chudzik z Alphabet Polska. – Jako firma jesteśmy doskonale przygotowani do tego, aby zapewnić naszym klientom łatwe i szybkie wdrożenie samochodów elektrycznych do flot, dzięki usłudze AlphaElectric, pierwszemu na polskim rynku programowi, stworzonemu właśnie w tym celu.

Na razie nie warto jednak przesadzać z hurraoptymizmem, bo na zmiany zakładane przez rząd trzeba będzie jeszcze poczekać – i to co najmniej kilka lat.

Zmiany i plany dotyczące elektromobilności

PKN Orlen poinformował, że rozszerza program budowy punktów ładowania samochodów elektrycznych. Wytypował w tym celu łącznie 150 stacji paliw, położonych zarówno w miastach, jak i przy trasach tranzytowych. W pierwszym etapie pilotażu, do końca 2019 roku, zostanie uruchomionych około 50 szybkich punktów ładowania o mocach 50 i 100 kW. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami PKN ORLEN nie przerzuci kosztów opłaty emisyjnej na kierowców. Koncern poinformował, że traktuje ją jako inwestycję wspierającą budowę rynku paliw alternatywnych. Planowane punkty ładowania będą obsługiwać wszystkie typy pojazdów elektrycznych oferowane na rynku europejskim. Zostaną wyposażone w dwa złącza do ładowania pojazdu prądem stałym, z wtyczką CHAdeMO oraz CCS, a także w złącze Typ 2 do ładowania prądem przemiennym. Stacja DC o mocy 50 kW pozwala na naładowanie akumulatorów EV z poziomu 20% do 80% pojemności w około 20‒30 minut. Konkretne lokalizacje zostaną podane w dalszej części programu inwestycyjnego.

W ramach programu pilotażowego ORLEN zainstalował pierwszą ładowarkę w Płocku, w pobliżu siedziby koncernu. Urządzenie o mocy 50 kW daje możliwość jednoczesnego ładowania 4 pojazdów. Moc dla każdego ze stanowisk jest dynamicznie przydzielana przez sterownik stacji w trakcie ładowania, dzięki czemu możliwe będzie znaczne skrócenie jego czasu. Konstrukcja modułowa ładowarki pozwala na ewentualną rozbudowę do 150 kW w ramach tej samej obudowy. Obecnie inwestycja jest w fazie testów. W najbliższym czasie sprawdzane będą między innymi rozwiązania z obszaru IT, funkcjonalność stacji, jej serwisowanie oraz bieżąca eksploatacja. W trzecim kwartale br. nowy punkt zostanie udostępniony kierowcom, którzy na pierwszym etapie pilotażu prowadzonego przez koncern będą mogli ładować samochody bezpłatnie. Wykonawcą stacji ładowania jest spółka ORLEN Serwis.

Wśród innych projektów związanych z paliwami alternatywnymi, na stacjach Grupy ORLEN działają już superładowarki Tesli: w Kostomłotach, Katowicach i Ciechocinku.
Trzynaście miliardów złotych, prawie trzy miliardy euro, ma w najbliższych latach pobudzić, napędzić i zapewnić rozwój transportu niskoemisyjnego w Polsce. Kwota ta posłuży głównie do wsparcia rozwoju elektromobilności, ale rząd nie zapomina także o innych rozwiązaniach, takich jak gazomobilność.

Michał Kurtyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Energii, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach podkreślił, że elektromobilność jest ważnym elementem przyjętej w lutym 2017 roku przez polski rząd Strategii na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju. Z dokumentu wynika, że w 2025 roku po naszych drogach ma jeździć milion pojazdów elektrycznych.

Według ministra Kurtyki do rozwoju transportu niskoemisyjnego niezbędne są odpowiednie instrumenty jego finansowego wsparcia. Jednym z nich jest Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, który ma zachęcać przedsiębiorców, jak i samorządy do rozwijania inicjatyw związanych z pojazdami napędzanymi energią elektryczną oraz transportem opartym na paliwach alternatywnych, np. CNG (gaz ziemny), LNG (autogaz).

W ramach programu „Bezemisyjny transport publiczny”, którego realizację nadzoruje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, na rozwój elektromobilności przeznaczono kolejne 2,2 miliarda złotych. Całość środków wynosi więc kilkanaście miliardów złotych.
Ważnym elementem całego programu jest też wspieranie inicjatyw związanych z innymi pojazdami niskoemisyjnymi, w szczególności uwzględniające pojazdy gazowe, które są bardziej przyjazne dla środowiska niż tradycyjne diesle.

Przyjęta w styczniu 2018 roku ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych zobowiązuje samorządy do rozwijania ekologicznego transportu publicznego. Oprócz pojazdów elektrycznych mogą to być na przykład autobusy napędzane gazem ziemnym, które są nie tylko bardzo ekologiczne, ale również ekonomiczne. W Polsce jeździ około 12 tysięcy autobusów, w związku z tym w ciągu 7 lat musi zostać zakupionych około 4 tysięcy nowych pojazdów niskoemisyjnych. Wśród nich mogą również być tankowane gazem ziemnym. Dziś jest on o 10‒12% tańszy niż olej napędowy, ale w ostatnim kwartale tego roku ma wejść w życie ustawa o zerowej stawce akcyzy na paliwo gazowe, wtedy te różnice na korzyść autobusów gazowych będą jeszcze większe.

Rozwijanie transportu niskoemisyjnego w oparciu o gaz ziemny wymaga jednak istnienia stacji, gdzie paliwo to można będzie zatankować. Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych nakłada obowiązek budowy do 2020 roku 70 nowych stacji. Mają one powstać w każdym większym polskim mieście. Odpowiednio duża liczba punktów tankowania gazu ziemnego może zachęcić do skorzystania z tego paliwa nie tylko przedsiębiorstwa komunalne i transportu publicznego, lecz również osoby prywatne, które będą chciały zastąpić swoje trujące środowisko konwencjonalne samochody bardziej ekologicznymi.

16 maja odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji do Spraw Energii i Skarbu Państwa. Posłowie kontynuowali rozpatrywanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw. W posiedzeniu wziął udział m.in. Krzysztof Tchórzewski, minister energii.

Projekt ustawy przewiduje m.in. powołanie do życia Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, jak również zmiany w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Część posłów domagała się wykreślenia z projektu w całości art. 7, zakładającego ustanowienie opłaty emisyjnej, która miałaby stanowić przychód Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Przeciwnicy planowanego zapisu argumentują, że jego wprowadzenie spowoduje jeszcze większe podwyżki cen na stacjach paliw. Podczas dyskusji padło m.in. pytanie, czy rząd przewiduje obniżenie akcyzy na paliwo w przypadku dalszego wzrostu cen. Krzysztof Tchórzewski nie wykluczył takiej możliwości. Ostatecznie komisja większością głosów zadecydowała o niewykreślaniu spornego przepisu z projektu ustawy.

Inną drażliwą kwestią okazała się możliwość wprowadzenia do projektu zwolnienia z akcyzy samochodów hybrydowych pozbawionych możliwości doładowania akumulatorów z zewnętrznego źródła energii elektrycznej. Byłoby to celowe z uwagi na ich ekologiczność. Krzysztof Tchórzewski odpowiedział, że rząd nie widzi takiej możliwości. Stwierdził, że klasyczne hybrydy to w praktyce pojazdy spalinowe.

Mnóstwo kontrowersji dotyczy też stref czystego transportu oraz opłat związanych z wjazdem do nich. Przypomnijmy, mają o tym decydować gminy na mocy ustawy o elektromobilności. Część posłów uważa, że opłaty powinny być pobierane czasowo, szczególnie wtedy, gdy w centrach miast panuje największy ruch oraz ryzyko wystąpienia smogu, np. w godzinach 9‒17. Komisja zgodziła się na wprowadzenie sugerowanej poprawki. Według projektu, opłata za wjazd do ww. stref dla samochodów innych niż całkowicie elektryczne, wodorowe, napędzanych gazem ziemnym (oraz pozostałych pojazdów wskazanych w ustawie) nie będzie mogła być wyższa niż 2,50 zł za godzinę.

Komisja zaaprobowała również art. 10 zakładający utworzenie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Zadaniem Funduszu będzie finansowanie projektów związanych z rozwojem elektromobilności oraz transportu opartego na paliwach alternatywnych.

Michał Torz, Michal Hutyra