To nie jest już pierwszy raz, gdy Krzysztof Rutkowski włącza się do poszukiwań w bardzo głośnej i medialnej sprawie. Pamiętacie na pewno zaginięcie Iwony Wieczorek? Właśnie. Ale co by o Rutkowskim i jego firmie nie mówić (że np. lubią grzać swój wizerunek przy takich okazjach), to jednak właśnie Rutkowski jako pierwszy dotarł do dowodów, które policja wówczas zignorowała. Czy jego zaangażowanie w sprawę poszukiwanego listem gończym Sebastiana Majtczaka może pomóc? Raczej nie powinno zaszkodzić.
Krzysztof Rutkowski zapowiedział swój udział w sprawie na łamach "Faktu". Podkreślił też, że ani on, ani jego biuro nie wezmą w związku z tym żadnych pieniędzy. Niezależnie od tego, czy akcja będzie prowadzona w kraju, czy poza jego granicami.
Krzysztof Rutkowski: dostałem dużo telefonów
Rutkowski w swojej wypowiedzi dla "Faktu" twierdzi, że w sprawie Majtczaka odebrał już wiele telefonów z prośbą zaangażowanie w sprawę kierowcy podejrzewanego o spowodowanie wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.
–Jako biuro mamy się włączyć do poszukiwań Sebastiana Majtczaka, kierowcy BMW, który w wypadku na A1 spowodował śmierć trzyosobowej rodziny. Mieliśmy mnóstwo telefonów i maili od osób niezwiązanych ze sprawą, które chciały zebrać pieniądze na opłacenie naszych usług– mówi Rutkowski.
– Podjąłem decyzję, że dołączymy do poszukiwań, nie pobierając jakiegokolwiek wynagrodzenia. Niezależnie, czy pojawi się międzynarodowy list gończy, czy też nie, my podejmiemy działania, które spowodują sprowadzenie do kraju tego mężczyzny. Nasza ekipa będzie prowadzić poszukiwania w Dominikanie i wszelkich innych potencjalnych miejscach, gdzie mógł się ukryć – wyjaśnia Rutkowski. – Osoby mające jakiekolwiek informacje co do miejsca przebywania poszukiwanego Sebastiana Majtczaka prosimy o kontakt pod numerem 600 007 007.