Mariusz Kamiński. "W ZEA zatrzymano Sebastiana Majtczaka"
"Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich wspierała lokalną Policję, która dokonała dziś zatrzymania poszukiwanego Sebastiana Majtczaka" - napisał w środę na platformie X (dawniej Twitter) Mariusz Kamski, minister spraw wewnętrznych i administracji.
"Zadania realizowane były w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową" - dodał minister.
"Dobra Robota! STOP bandytom i mordercom na drogach!" - skomentował wpis Mariusza Kamińskiego premier Mateusz Morawiecki.
Ziobro: Wiedzieliśmy, że przejeżdża przez Turcję
Sebastian M. mógł zostać zatrzymany na terenie Turcji. Wiedzieliśmy, że przejeżdża przez Turcję, ale okazało się, że dysponował jeszcze kolejnym paszportem, którym nas zaskoczył, ale my okazaliśmy się skuteczniejsi w tym względzie - powiedział w środę cytowany przez PAP minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Ziobro podczas konferencji we Włocławku zapytany o tę sprawę zaznaczył, że kilka dni temu obiecał, że Sebastian M. zostanie zatrzymany. Tak jak obiecałem, tak też się stało (...) Mówimy oczywiście o sprawcy strasznego, tragicznego wypadku na autostradzie A1 - powiedział Ziobro, informuje PAP.
Podkreślił, że polskie służby zrobiły wszystko, by tak się stało. Mogę dodać, że gdyby nie weekend prawdopodobnie zostałby zatrzymany wcześniej, bo prowadziliśmy intensywne działania i to jeszcze na terenie innego państwa - wyjaśnił Ziobro, cytowany przez PAP.
Jak informuje PAP, minister dodał, że od kiedy Sebastian M. wylądował na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich jego zatrzymanie było kwestią czasu, a polskie służby były w bezpośrednim kontakcie z tamtejszymi władzami organów wymiaru sprawiedliwości. Tak się składa, o czym pewnie nie wiedzieli doradcy tego podejrzanego sprawcy, że dopiero co zawarliśmy umowę ekstradycyjną. Przez długi czas Zjednoczone Emiraty Arabskie były krajem, który uchodził za bezpieczny dla osób, które uciekały przed polskim wymiarem sprawiedliwości - poinformował minister.
Jak podaje PAP, minister wskazał, że w tej sprawie wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta oraz wiceminister sprawiedliwości Michał Woś odegrali ważną rolę, bo prowadzili procesy negocjacyjne i doprowadzili na jego polecenie do zawarcia umowy ekstradycyjnej "po to, by osoby takie jak ten pan nie mogły w przyszłości uciekać skutecznie i ukrywać się przed polskim wymiarem sprawiedliwości, ale nie zdążyliśmy tego nagłośnić".
Widać, że się dobrze stało, że ta sprawa nie została nagłośniona, bo ten bezpieczny kraj dla przestępców, dla osób podejrzewanych o popełniane przestępstw przestał taki być na skutek naszych działań" - powiedział Ziobro.
Zdaniem Ziobry Sebastian M. bardzo skutecznie uciekał i dysponował kilkoma paszportami. Mógł też zostać zatrzymany wcześniej na terenie Turcji. Podjęliśmy takie działania. Wiedzieliśmy, że przejeżdża przez Turcję, ale okazało się, że dysponował jeszcze kolejnym paszportem, którym nas zaskoczył (...), ale my okazaliśmy się skuteczniejsi w tym względzie - stwierdził Ziobro cytowany przez PAP.
Jak informuje PAP, według ministra oprócz zaangażowania strony polskiej w zatrzymanie Sebastiana M. było też zaangażowanie ze strony innych państw. Wiedzieliśmy, gdzie przebywa. Wszystkie szczegóły na temat jego pobytu były nam znane. Dostaliśmy zapewnienie, że zostanie zatrzymany, tak też się stało - mówił Ziobro.
Kim jest Sebastian Majtczak
Sebastian Majtczak jest poszukiwany listem gończym za spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1. Poszukiwany miał wyjechać z Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych i nie był objęty zakazem opuszczania kraju.
Śmiertelny wypadek na A1. Rodzina spłonęła w samochodzie
18 września piotrkowska policja wydała komunikat. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się. W wyniku tego wypadku śmierć poniosły trzy osoby podróżujące tym pojazdem" - napisano w notatce policyjnej przesłanej wówczas mediom.
24 września, w stanowisku piotrkowskiej policji w związku z wypadkiem napisano, że w wypadku "brały udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - napisano w stanowisku policji z 24 września.
Na twitterowym (obecnie X) profilu "bandyci drogowi" umieszczono zapis z kamery auta jadącego A1 w przeciwnym kierunku, gdzie widać moment wypadku i rozbłysk pożaru. Do filmu dołączony jest opis: "Rodzina Patryka, Martyny oraz 5-letniego Oliwiera poszukuje prawdy. Może ktoś jechał 16 września autostradą A1, około godziny 19 i zwrócił uwagę na zachowanie kierowcy bmw" - napisano na profilu.
Ogromna prędkość BMW przed wypadkiem na A1
I dalej: "Jedyny świadek zdarzenia potwierdza, że chwilę przed wypadkiem zwróciła jego uwagę ogromna prędkość kierowcy bmw, mimo że takich rzeczy normalnie się nie dostrzega, gdy ktoś jedzie po przeciwnej stronie. Widział błyskanie długimi światłami oraz włączony kierunkowskaz w Kii" - można przeczytać na profilu "bandyci drogowi".
We wtorek 26 września Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim opublikowała informację w sprawie tragicznego wypadku na A1. " W związku z dużym zainteresowaniem opinii publicznej przebiegiem wypadku na autostradzie A1, w którym zginęły trzy osoby, w tym małe dziecko, Prokuratura Okręgowa informuje, że w tej sprawie trwają intensywne czynności dowodowe i przesłuchania świadków" - podano.
"Tuż po zdarzeniu z udziałem prokuratora i biegłego dokonano oględzin miejsca wypadku, zwłok oraz obu uczestniczących w wypadku samochodów marki BMW i KIA. Przesłuchano w charakterze świadków osoby, które podjęły próbę udzielenia pomocy ofiarom, a także osoby, które utrwaliły moment tragedii na kamerach we własnych pojazdach. Przeprowadzono również badanie trzeźwości i test na obecność substancji odurzających u kierującego bmw z wynikiem negatywnym" - napisano w informacji.
"Pojazdy uczestniczące w zdarzeniu zostały zabezpieczone do dalszych badań - kluczowe w sprawie będzie uzyskanie danych elektronicznych z ich komputerów pokładowych. Cały zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy zostanie w najbliższych dniach przekazany biegłym w celu wydania opinii co do przebiegu zdarzenia" - podała prokuratura.
"Ponadto odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą bmw, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe" - napisano w treści prokuratorskiej informacji.
W sobotę 30 września na stronie łódzkiej policji umieszczono komunikat KGP:
"Z uwagi na liczne komentarze jeszcze raz podkreślamy, że w sprawie wypadku na A1 prowadzone jest obecnie śledztwo przez Prokuraturę Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim. Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie kierowcą bmw nie był funkcjonariusz Policji ani syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny. Dla Policji oraz organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód uczestników opisywanego zdarzenia drogowego. Apelujemy o nierozprzestrzenianie plotek i niesprawdzonych informacji" - napisano w oświadczeniu policji.