- Volkswagen Arteon zajechał drogę na S7, kierowca Seata: Gońcie go, błagam! (wideo)
- Po wypadku świadkowie mówili, że Arteonem kierowała kobieta
- Tak policja znalazła kierowcę Arteona, sprawcę wypadku na S7
- Ruszył proces kierowcy Arteona, to nie on zepchnął rodzinę z S7?
- Wypadek na S7, co mówili świadkowie i poszkodowany z Seata?
Dramatyczny opis wypadku na S7 zamieszczony przez kierowcę Seata w mediach społecznościowych wywołał poruszenie wśród internautów.
– Volkswagen Arteon, koloru niebieskiego zajechał mi złośliwie drogę i wcisnął hamulec w wyniku czego musiałem hamować przy prędkości ponad 100 km/h i wpadając w poślizg miałem bardzo groźny wypadek – poinformował kierowca Seata na profilu facebookowym Spotted Polska.
Volkswagen Arteon zajechał drogę na S7, kierowca Seata: Gońcie go, błagam! (wideo)
– Policjanci i strażacy, którzy przyjechali na miejsce twierdzą, że to cud że przeżyliśmy. Co zostało z mojego samochodu widać na zdjęciach – wskazał. Seat zjechał na pobocze i uderzył w barierki ochronne po prawej stronie drogi. Razem z kierowcą jechała jego żona i 4-letni synek.
Do zdarzenia doszło w sierpniu na drodze S7 (w kierunku Warszawy) między Ostródą a Olsztynkiem w woj. warmińsko-mazurskim. Policja uznała je za kolizję
Po wypadku świadkowie mówili, że Arteonem kierowała kobieta
– Sprawczyni (tak mówią świadkowie) zatrzymała się 300 m dalej na zjeździe do stacji Orlen, ale po 10 sekundach zbiegła z miejsca zdarzenia nie udzielając nam żadnej pomocy. Jechała z kobietą na miejscu pasażera – relacjonował kierowca Seata. –Ludzie, którzy zatrzymywali się, żeby nam pomóc mówią, że ten kto kierował tym autem wcześniej wyprzedzał innych na trzeciego, zajeżdżał innym drogę i jechał na tzw. zderzaku – dodał.
Jak zaznaczył, nie miał wideorejestratora. Dlatego zwrócił się do internautów o pomoc w namierzeniu kierowcy Volkswagena lub o przekazanie informacji bezpośrednio policji. W efekcie zgłosił się świadek, który nagrał całe zdarzenie na samochodową kamerką.
Tak policja znalazła kierowcę Arteona, sprawcę wypadku na S7
Policja zajęła się wyjaśnieniem okoliczności i przyczyn zdarzenia na drodze S7. Funkcjonariusze z komisariatu w Olsztynku ustalili, że właścicielem Arteona jest firma leasingowa. Otrzymali od niej dane osób, które mogły być użytkownikami tego pojazdu. Przesłuchali świadków i zabezpieczyli nagrania z wideorejestratorów. Na podstawie zebranych dowodów skierowali do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie 33-letniego mężczyznę. Został on obwiniony o spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym i niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami.
Ruszył proces kierowcy Arteona, to nie on zepchnął rodzinę z S7?
Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się proces w tej sprawie. Obwiniony Jarosław W. nie przyznał się do winy i odmówił odpowiedzi na pytania. Zeznań odmówiła również jego żona wezwana na rozprawę jako świadek.
- Mój klient nie przyznał się do winy, bo po prostu nie kierował tym samochodem. Nie jest on jedyną osobą użytkującą ten pojazd. Rzeczą organów ścigania jest ustalić, kto kierował - powiedział obrońca mec. Paweł Łobacz.
Wypadek na S7, co mówili świadkowie i poszkodowany z Seata?
Podczas rozprawy sąd przesłuchał kilku świadków, którzy widzieli jak doszło do kolizji na S7. Większość zeznała jednak, że nie zauważyli, ile osób jechało w volkswagenie, ani kto siedział za kierownicą. Tylko jeden ze świadków stwierdził, że volkswagenem kierował mężczyzna, a w aucie nie było chyba pasażerów.
Z kolei poszkodowany właściciel Seata zeznał, że bezpośrednio po zdarzeniu jeden z kierowców, którzy zatrzymali się na widok kolizji, powiedział mu, że volkswagenem kierowała kobieta. Jednak - jak mówił poszkodowany - jego zdaniem w volkswagenie były dwie osoby - prowadził mężczyzna, a kobieta siedziała na miejscu pasażera. Przyznał on jednocześnie, że nie ma co do tego całkowitej pewności.
Sąd wyznaczył na 2 lutego termin kolejnej rozprawy, podczas której zostanie przesłuchany ostatni świadek i przewidziano końcowe mowy stron. Za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.