Sąd zajmował się wypadkiem z grudnia 2017 roku. Doszło do niego w nocy, na nieoświetlonej drodze koło Brańska (Podlaskie). Kierowcę busa prokuratura oskarżyła o to, że nieumyślnie naruszył zasady obowiązujące w ruchu lądowym, nie zachował szczególnej ostrożności i przy panujących ciemnościach, a więc w warunkach ograniczonej widoczności, nie włączył w pojeździe świateł drogowych i doprowadził do potrącenia mężczyzny idącego z rowerem środkiem jezdni.
Pieszy był nietrzeźwy, nie miał żadnych odblasków; zginął wskutek odniesionych obrażeń. Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim, jako sąd I instancji, kierowcę uniewinnił.
Sąd okręgowy rozpatrywał apelacje prokuratury i oskarżyciela posiłkowego, którzy wnioskowali o uchylenie orzeczenia i zwrot sprawy sądowi w Bielsku Podlaskim.
Śledczy chcieli uznania współodpowiedzialności kierowcy za wypadek. Bo w ich ocenie - biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne i ciemności - jazda na światłach mijania (choć kierowca poruszał się z dozwoloną prędkością) była niewystarczająca dla dobrej widoczności.
Sąd odwoławczy wyrok jednak w środę utrzymał. Argumentował, że sytuację niebezpieczną na drodze, prowadzącą bezpośrednio do wypadku, spowodował nie kierowca furgonetki, a pieszy.
- Naruszył on, i to w sposób rażący, szereg przepisów z zakresu ruchu drogowego, m.in. znajdując się w stanie nietrzeźwości szedł środkiem szosy pomimo tego, że po obu stronach drogi znajdowały się pobocza o szerokości dwóch metrów, i pomimo znacznych ciemności nie posiadał żadnych elementów odblaskowych - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Kamiński. Przywoływał też zapis wideorejestratora z samochodu oskarżonego kierowcy, na którym widać, że gdy ten zauważył pieszego i odbił kierownicą w prawą stronę, pieszy wykonał nagły ruch w kierunku auta.
Sąd analizował też, czy można kierowcy zarzucić, iż naruszył zasadę należytej ostrożności na drodze, ale zgodził się z oceną I instancji, iż takiego naruszenia nie było. Przywoływał opinię biegłych ale i przepisy o ruchu drogowym, mówił że zasady tej nie można traktować "instrumentalnie" i w "oderwaniu od konkretnych okoliczności zdarzenia, a zwłaszcza zachowań innych uczestników ruchu".
Sąd przypomniał, że przepisy ruchu drogowego nie nakładały na kierowcę obowiązku włączenia świateł drogowych. Przypominając zasadę ograniczonego zaufania na drodze sędzia Kamiński zaznaczył, że jeśli jednak inny uczestnik ruchu drogowego - w danej sytuacji - nie wywiązał się ze swoich obowiązków wynikających z zasad bezpieczeństwa, nie może być mowy o odpowiedzialności kierowcy, który nie miał żadnej możliwości przewidzenia takiego rozwoju wypadków.