Tomasz Sewastianowicz: Jak zaczęła się pana przygoda w tym biznesie? Dlaczego właśnie taka branża?
Sławomir Szymański, właściciel złomowiska Holdmar: Miałem kilku znajomych, którzy zajmowali się złomem, dlatego postanowiłem również poszukać szczęścia w tej branży. Na początku myślałem, że znajomi mi pomogą, ale szybko się okazało, że konkurencja nie śpi nawet wśród kolegów. Wszystkiego o złomie dowiadywałem się sam. W latach 90. ze znalezieniem go nie było problemu, większym wyzwaniem było namierzenie firmy, która za złom zapłaci od ręki. Wtedy nie mogłem czekać tydzień, aż przyjdzie przelew.
Co trafia na to złomowisko? Jakie rzeczy ludzie wyrzucają?
Na początku mojej przygody w tej branży ludzie na złomowisko wyrzucali wszystko, począwszy od starych żeliwnych garnków, przez kuchenki na węgiel, dzbanki blaszane, sprzęt rolniczy itp., aż po banknoty w zamrażarce w jednej z lodówek - jeszcze sprzed denominacji. Nie mam pojęcia, po co ktoś je tam włożył.
Dziś rzeczy wyrzucane na złom są zupełnie inne niż jeszcze 15 lat temu. Osoby prywatne stanowczo rzadziej robią porządki na swoich podwórkach. Zdarzają się rowery, które wymagają małej naprawy, części z warsztatów samochodowych, zużyte elementy budowlane, siatka, czy np. stara brama. Obecnie przeważają druty z wyburzeń i rozbiórek, gdyż w każdym betonie znajduje się drut zbrojeniowy.
Ale widać tu poustawiane jak klocki samochody. Ile czasu trwa rozebranie auta?
Czas demontażu zależy od rodzaju samochodu, od tego, czy wymontowujemy części do sprzedaży, czy pojazd trafia tylko na złom. Demontaż samochodu w całości na części - a zdarza się to bardzo rzadko - zajmuje jednej osobie jeden dzień. Jeśli zaś samochód przeznaczony jest do całkowitego odzysku surowca, to demontaż 4-5 samochodów zabiera ok. 8 godzin, w zależności od modelu czy wielkości pojazdu.
Czy zdarzają się niebezpieczne sytuacje na złomowisku? Przecież w autach pozostają np. butle z instalacją gazową…
Osoba rozbierająca samochody zna procedury demontażu pojazdów i wie, że w pierwszej kolejności demontuje się akumulator, następnie butlę gazową jeśli jest. Wszystko dzieje się w określonej kolejności.
Narzędzia używane do rozbiórki są zasilane sprężonym powietrzem, co eliminuje wystąpienia iskry czy zapłonu. Na terenie stacji obowiązuje całkowity zakaz palenia czy używania ognia. Niebezpieczne również jest wyjmowanie czy wycinanie szyb, gdyż drobinki szkła mogą uszkodzić gałkę oczną. Podczas całego demontażu w ogóle należy zachować szczególną ostrożność.
Co ciekawego można znaleźć w aucie w trakcie demontażu?
Z informacji, jakie do mnie docierają, a podejrzewam, że nie o wszystkim wiem, często są to drobne pieniądze znajdowane za czy pod fotelami. Słyszałem kiedyś o obrączce. Zdarzały się kastety, kije baseballowe, alkohol, buty, ubrania, czasem nawet nowe foteliki dziecięce. Często w samochodach po wypadkach jest po prostu krew. Poza tym są to zwały śmieci m.in. butelki, papiery, nawet prezerwatywy itp.
Jakie auta trafiają na złom? Najciekawsze egzemplarze? Syrenki? Duże fiaty? Czy luksusowe fury z Niemiec?
Kilka lat temu jeden z naszych klientów oddał angielską taksówkę. Czarna, w niezłym stanie, zarejestrowana w Polsce. Fiatów 126p tzw. maluchów czy polonezów nie liczę, trafiła się też spalona roczna toyota land cruiser, a także taka ciekawostka jak warszawa pickup.
Sporadycznie trafiają się całkiem dobre samochody, w przyzwoitym stanie technicznym. Czasami proponujemy wykup aut zgodnie z umową kupna-sprzedaży dla naszych pracowników, którzy dojeżdżają do pracy. Często jednak klienci nie są zainteresowani, nawet gdy oferujemy kwotę wyższą niż ta kasacyjna.
Dlaczego?
To wynik złych doświadczeń i krążących wśród ludzi historii. Słyszeliśmy o przypadkach, gdy samochód został sprzedany, następnie brał udział w przestępstwie, kolizji drogowej, a sprzedający był pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Dlatego przestrzegam i radzę korzystać tylko ze znanych stacji demontażu i dokładnie sprawdzać, czy osoba odbierająca pojazd jest przedstawicielem danej firmy. Pod naszą firmę również podszywały się osoby nieuprawnione. Podmioty te odbierały pojazdy i od tego momentu zaczynały się problemy. W przypadku, gdy umowa jest sfałszowana, firma ubezpieczeniowa nie zdejmuje obowiązku dalszego opłacania składek ubezpieczeniowych.
Jakie maszyny są wykorzystywane do unicestwiania samochodów? Jaka jest ich wydajność?
Do przeróbki samochodów wykorzystujemy praso-nożyce henschel 600. Wydajność zależy od tego, czy auta złomujemy na tzw. paczki, czy na złom pocięty. W przypadku paczek pojazd zgniatany jest najpierw w kostkę o wymiarach 60 cm wysokości i 80 cm szerokości. Następnie taka paczka jest wysuwana i cięta na odcinki ok. 50 cm. W godzinę można zrobić ok. 15-20 ton paczek, zaś złomu pociętego 10-15 ton.
Samochody ciężarowe i maszyny cięte są nożycami genesis GXP 400, doczepianymi do maszyny marki fusch MHL 350. Wydajność tej maszyny w dużej mierze zależy od umiejętności operatora i wynosi ok. 2-3 samochodów ciężarowych w ciągu 8 godzin. Cała maszyna waży niemal 40 ton!
Ile waży i ile jest warta kostka złomu, która zostaje po samochodzie?
Kostka sprasowanego złomu waży tyle, ile samochód bez zanieczyszczeń (czyli różnego rodzaju płynów, resztek paliwa) - w zależności od tego, czy jest wyjęty silnik i podzespoły, czy też nie. Mały samochód ważyć będzie ok. 300-400 kg (wartych 150-200 zł), duży - nawet 1500 kg (wartych 750 zł). Wartość paczki zależy od tego, jaką cenę proponuje huta. W tej chwili można założyć ok. 500 zł za tonę.
To właśnie huty odbierają złom od pańskiej firmy?
Tak, są to polskie huty. Przy czym większość hut odeszło od kupowania złomu w paczkach, gdyż dostawcy często paczkowali w złomie inne zanieczyszczenia czy materiały niebezpieczne, co narażało huty na straty finansowe. Obecnie znacznie więcej zezłomowanych samochodów tnie się na małe kawałki tak, aby nie było w nich materiałów niebezpiecznych czy wybuchowych.
Co dzieje się z wyposażeniem samochodów - fotelami, silnikami?
Odpady powstałe w wyniku demontażu, jak np. dywaniki, gumy, uszczelki, podsufitki, dzianiny czy pianka poliuretanowa z foteli, są wykorzystywane głównie jako paliwo alternatywne w cementowniach. Z kolei plastiki, takie jak nadkola, zderzaki, są mielone na granulat i powtórnie wykorzystywane w przemyśle. Szkło trafia do huty szkła.
Z silników demontowane jest aluminium. Głowice i tłoki trafiają do huty aluminium. Opony są przeznaczane do mielenia na gumę (granulat) lub poddawane pirolizie (sucha destylacja - przyp. red.). Oleje wysyłamy do rafinerii. Od 2015 roku na stacje demontażu pojazdów narzucono normę poziomu recyklingu i odzysku w wysokości 90-95 proc. masy pojazdu, musimy ją wypełnić.
Pamięta pan jakiś szczególny złom, który trafił na plac?
Nie tak dawno trafił do nas transporter opancerzony SKOT. Stoi na naszym złomowisku do dziś. To najbardziej spektakularny przykład. Poza tym trafiła się nam rama od starego wojskowego motoru, szkielet samochodu citroen 2CV - takim podróżowała zakonnica w filmie "Żandarm z Saint-Tropez" - czy wysłużony wojskowy ZIS.
A jak się zarabia na złomie?
Złomowisko było dobrym interesem w latach 90., kiedy złom można było znaleźć wszędzie - od lasów po tereny upadających firm. Nikt się nie targował i dało się nieźle zarobić. Koszty utrzymania złomowiska były zdecydowanie niższe niż teraz. Dziś, pomijając różnego rodzaju kredyty i leasingi, przy obecnej marży, aby wyjść tylko na tzw. zero, muszę przerobić ok. 2,5 tys. ton miesięcznie. Skąd wziąć tyle złomu przy tak niskiej cenie? To twardy orzech do zgryzienia.
Małe skupy nie dają rady zarobić na siebie. Ale w branży nawet duże firmy mają spore problemy, niektóre balansują na granicy upadku, bo jak długo można dokładać i skąd wziąć te pieniądze?
Prowadzę działalność od 1993 roku i zawsze płaciłem podatek dochodowy czy VAT. W ubiegłym roku pierwszy raz zanotowałem stratę. Ale postawiłem na dobry sprzęt, mam świetnych pracowników. Dlatego jeszcze dajemy radę, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Jestem optymistą i wierzę w to, że jednak będzie lepiej.