Malec z fińskiego miasta Turku wybrał to pierwsze i zapewne dzięki temu był w stanie ujechać kilkaset metrów. A może pomagał mu dwuletni pasażer, siedzący na fotelu obok?
Pewnie się tego nie dowiemy - ani tego, w jaki sposób sprytne dzieci wykradły kluczyki rodzicom, dlaczego ręczny hamulec nie był zaciągnięty oraz gdzie byli dorośli, gdy samochód toczył się po trawniku, a następnie po ulicy z dwójką zachwyconych dzieci w środku, by wreszcie zatrzymać się na znaku drogowym.
Jedno, co wiemy, to to, że rodzice będą musieli wyłożyć pieniądze na pokrycie wszelkich szkód. Chłopcom na szczęście nic się nie stało...