W tym roku sieć fotoradarów ma przynieść państwu 1,5 mld zł wpływów z mandatów. Ale po I kw. 2013 r. Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) wystawił mandaty niewiele ponad 22 mln zł. Drugi rok z rzędu władza przestrzeliła szacunki.

Uciekaj za granicę

Wpływy z fotoradarów mogłyby być dużo wyższe, gdyby nie to, że co trzecie wykonane przez nie zdjęcie ląduje w koszu. – Przy weryfikacji materiału zdjęciowego pochodzącego z urządzeń rejestrujących odrzucana jest ok. jedna trzecia zdjęć – mówi DGP rzecznik inspekcji Alvin Gajadhur.

Wskazuje, że najczęstszą przyczyną odrzuceń są zagraniczne tablice rejestracyjne. Mówiąc inaczej – zagraniczni kierowcy są u nas bezkarni. Chyba że na gorącym uczynku złapie ich patrol drogówki.

Reklama

Mniejsze wpływy z fotoradarów to również efekt rosnącej inwencji kierowców. Na forach internetowych publikowane są porady, jak podważać wiarygodność zdjęć. Jednym ze sposobów jest np. metoda „na zimę”.

Zasada działania jest prosta. Fotoradary działają tylko w określonym zakresie temperatur. Jak poinformowano nas w GITD, niemal wszystkie wytrzymują temperaturę sięgającą 50–60°C na plusie. Ale w zimie część urządzeń może działać już tylko w zakresie od -10°C w górę (większość fotoradarów jest wyposażonych w klimatyzację, więc wytrzymuje nawet -30°C).

Zdaniem Jarosława Teterycza, eksperta i biegłego sądowego w zakresie pomiaru prędkości, w pewnych sytuacjach może to być podstawa do podważenia wiarygodności zdjęcia. Problemem może jednak być udowodnienie, że warunki atmosferyczne w danym punkcie rzeczywiście odbiegały od tych, w których fotoradar działa poprawnie. Mimo to w nieformalnych rozmowach pracownicy GITD przyznają, że są kierowcy, którzy próbują w taki sposób podważyć mandat.

Reklama

Kolejną metodą są inwestycje w gadżety zabezpieczające auto. Są nimi np. specjalne rolety na tablice rejestracyjne, które na wciśnięcie pilota zasłaniają numery auta. Wtedy jedyną możliwością namierzenia go jest naklejka na przedniej szybie. Ale w GITD przyznają, że nie zawsze ją widać na zdjęciu. I nie chodzi tylko o ustawienie fotoradaru względem drogi. Niektórzy kierowcy po prostu delikatnie naginają wycieraczki, by jedna z nich zakrywała naklejkę.
Legalnie nielegalne

Sprzedawcy gadżetów oszukujących fotoradary nie narzekają na brak klientów. I to mimo że sami przestrzegają, że ich użycie może być nielegalne. „Zasłanianie tablic przed fotoradarami jest niedozwolone i grozi za ten czyn mandat w wysokości 100 zł” – przestrzega na swojej stronie jedna z firm oferujących rolety. I dodaje, że produkt może być wykorzystany do ochrony prywatności – ukrycia tablic rejestracyjnych w trakcie postoju na parkingach, przy hotelach itp.

Z kolei w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego nieoficjalnie usłyszeliśmy, że z Ukrainy przyszła do nas moda na nakładki polaryzacyjne, czyli półprzezroczyste folie, które uniemożliwiają odczytanie numeru rejestracyjnego pod pewnymi kątami.

Polaka złapią, przyjezdnego nie

Jak przyznaje GITD, nie jest w stanie karać kierowców poruszających się samochodami na zagranicznych numerach rejestracyjnych. Takiego problemu nie mają państwa zachodnie, które chcą ukarać polskiego kierowcę.

Powód: brak koordynacji pomiędzy państwami. Ale też kwestie systemowe. – Polski system prawny przewiduje w takich sprawach tryb wykroczeniowy. Wymaga on przesłuchiwania uczestników postępowania, jest długotrwały i kosztowny. Tymczasem większość państw zachodnich stosuje tryb administracyjny, znacznie szybszy i bardziej efektywny – mówi DGP osoba związana z GITD.

O mandatach nadesłanych z zagranicy informują nasi czytelnicy i na dowód przedstawiają ich kserokopie. Przyszły m.in. z Austrii i Włoch. Przykładowo Włosi zaoferowali czytelnikowi rabat w wysokości 80 euro, jeśli opłaci karę w ciągu 60 dni od otrzymania zawiadomienia.