Tymczasem branża motoryzacyjna twierdzi, że ta statystyka jest mocno zakłamana – w systemie widnieją jako zarejestrowane samochody, które fizycznie już dawno nie istnieją – zostały niezgodnie z przepisami zezłomowane bądź rozebrane i sprzedane na części. Eksperci twierdzą, że takich motoryzacyjnych martwych dusz może być nawet trzy miliony.

Reklama

– Wystarczy prosty eksperyment: stanięcie przy skrzyżowaniu i oszacowanie średniego wieku aut, które zatrzymały się na światłach. Gdyby średnia 15,5 roku była prawdziwa, na każdy relatywnie nowy samochód musiałby przypadać jeden pojazd 30-letni – mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych.

Z badań przeprowadzonych na dużych próbach wynika, że rzeczywisty średni wiek aut jeżdżących po polskich drogach waha się między 11 (wg MotoFocus) a 12 lat (EurotaxGlass’s). Średnia wieku aut wystawionych do sprzedaży na portalu Otomoto.pl w kwietniu 2011 roku wyniosła 8,7 roku.

Eksperci zwracają również uwagę, że z ulic szybko znikają leciwe, wysłużone samochody, które Polacy sprowadzali zza Odry zaraz po naszym wstąpieniu do Unii Europejskiej. Niestety nie oznacza to, że znikają one ze statystyk CEPiK. – Problem polega na tym, że kierowcy nie oddawali tych samochodów do stacji demontażu i ich nie wyrejestrowywali. Zamiast tego rozbierali je na części, a pozostałości porzucali np. w lasach czy oddawali do punktów skupu złomu. Konsekwencje prawne, jakie im za to grożą, są na tyle małe i trudno egzekwowalne, że po prostu się nimi nie przejmują – uważa Franke.

Z wyliczeń instytutu Samar wynika, że w ten sposób z polskich ulic zniknąć mogło do tej pory nawet trzy miliony aut.