Jak wynika z opublikowanego w ubiegłym tygodniu raportu Najwyższej Izby Kontroli, w wypadkach drogowych ginie w Polsce dwa razy więcej osób niż w Unii Europejskiej. W opinii NIK dzieje się tak głównie z powodu złego stanu technicznego dróg, a radykalna poprawa bezpieczeństwa może nastąpić po wybudowaniu sieci autostrad i dróg ekspresowych.

Reklama

>>>Co mówi raport NIK o polskich drogach?

Zdaniem przewodniczącej Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego posłanki Beaty Bublewicz (PO), raport NIK zbyt płytko traktuje problematykę bezpieczeństwa na drogach. "Zapomniano tutaj o tym, co najważniejsze, czyli triadzie człowiek - pojazd - droga. 90 proc. wszystkich wypadków w Polsce ma miejsce na drogach jednopasmowych. Przez najbliższe lata nic nie zmieni tego stanu. Mimo że obecnie buduje się najwięcej dróg od lat (...), to wciąż przed nami setki tysięcy kilometrów do modernizacji i przebudowy. Nasuwa się pytanie, co robić, by podnieść poziom bezpieczeństwa na drogach, mając taką sytuację" - mówiła posłanka.

Shutterstock



Reklama

Poseł Janusz Piechociński (PSL) twierdzi, że nie należy zdejmować odpowiedzialności za wypadki z uczestników ruchu. "To człowiek decyduje, czy przepisy ruchu drogowego będą stosowane - on podejmuje decyzję o sposobie załadunku i przewozie ładunków" - mówił Piechociński. Dodał, że największą inwestycją w bezpieczeństwo ruchu drogowego powinno być podnoszenie świadomości korzystających z dróg.

Ekspert rynku transportowego Adrian Furgalski, który został zaproszony na konferencję, przywołał przykłady Francji i Niemiec, gdyż w tych państwach są rozwinięte sieci dobrych dróg, a jednak decydują się one ograniczać dozwoloną prędkość. "Nawet na najlepszych drogach prędkość zabija" - podkreślał ekspert.

Jego zdaniem raport NIK jest populistyczny i "daje kierowcom alibi", bo zdejmuje z nich odpowiedzialność za zachowania na drogach. Ponadto Furgalski pytał, jak do stanu dróg ma się problem z pijanymi kierowcami i czy wypadki przez nich spowodowane też są tego efektem.

Inne
Reklama



Prezes Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego Bartłomiej Mokrzycki zwracał uwagę, że choć z wieloma tezami raportu NIK nie można dyskutować, to jednak ma nadzieję, że "kolejne raporty, które NIK sporządzi, będą bardziej rzetelne, bardziej kompletne i będą powstawały także przy udziale organizacji pozarządowych".

Rzecznik NIK Paweł Biedziak powiedział, że Izba nigdy nie negowała wpływu kierowców na wypadki drogowe. "Lektura raportu pozwala każdemu uważnemu czytelnikowi zauważyć, że jako jedną z ważnych przyczyn wypadków Izba wskazuje dramatyczne braki w wyszkoleniu kierowców" - powiedział.

Dodał, że zdaniem NIK szansa na radykalny spadek liczby ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych jest ściśle związana z powstawaniem nowych dróg ekspresowych i autostrad, ponieważ na takich drogach dochodzi zdecydowanie rzadziej do najgroźniejszych wypadków.

Inne

"Najwięcej ofiar pochłaniają, bowiem zderzenia czołowe i boczne, do których dochodzi najczęściej na drogach, gdzie pojazdy mijają się na jednej jezdni, nadjeżdżając z przeciwnych kierunków oraz włączając się do ruchu z bocznych dróg, w sposób niegwarantujący bezkolizyjności. W tym właśnie podstawowym sensie NIK wskazała, że poprawa stanu infrastruktury drogowej jest kluczowa dla spadku liczby ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych. Obok tego ważny dla bezpieczeństwa kierowców jest stan dróg już zbudowanych. Te z dziurami, koleinami i pęknięciami w oczywisty sposób przyczyniają się do wielu wypadków i kolizji" - stwierdził rzecznik.