Donald Tusk musiał być zdziwiony przeglądając Fakt. - Ledwie miesiąc temu Donald Tusk stracił prawo jazdy za przekroczenie prędkości, a znów mknie niczym wicher, choć tym razem jako pasażer - donosi tabloid.
Donald Tusk i Jan Grabiec rozsiedli się na tylnej kanapie i ruszyli warszawskimi ulicami. - Korków nie było i to najpewniej skłoniło kierowcę do mocniejszego wciśnięcia pedału gazu. W efekcie, jadąc ul. Jana III Sobieskiego, wóz z Tuskiem w środku rozpędził się w terenie zabudowanym do 106 km/h - relacjonuje bulwarówka.
Donald Tusk na kapie limuzyny kontra paparazzi
Grabiec zapytany o sytuację miał być zaskoczony: Nic nie wiem, żeby nasz kierowca łamał przepisy. Ja nie miałem tego świadomości - stwierdził poseł PO i obiecał wyjaśnić sprawę. Przyznał również, że nie należy przekraczać dozwolonej prędkości.
Co ciekawe, jako dowód przekroczenia prędkości paparazzi opublikował zdjęcie licznika własnego auta. Pytanie: kto w przypadku konfrontacji z drogówką wyszedłby obronną ręką? Kierowca auta Tuska, czy fotoreporter gazety?
Donald Tusk stracił prawo jazdy
Donald Tusk pod koniec listopada został zatrzymany przez policję za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym - za kierownicą służbowej Skody jechał 107 km/h. Szef PO stracił prawo jazdy na trzy miesiące i dostał 500 zł mandatu.