W Warszawie w czwartek autobus miejski przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8. Zginęła 70-letnia kobieta, a 18 osób zostało poszkodowanych, w tym dwoje niepełnoletnich. 17-letnią dziewczynę do szpitala zabrał śmigłowiec LPR.
Wiceminister zdrowia, pytany o stan poszkodowanych, których odwiedził w szpitalach, zaznaczył, że w szpitalu bielańskim przebywają trzy osoby, w tym dwie w stanie ciężkim, ale przytomne, w stanie niezagrażającym życiu.
To urazy głowy, klatki piersiowej – urazy ortopedyczne, złamania czy rąk i nóg, czyli urazy spowodowane upadkiem z wysokości – powiedział.
Z kolei do szpitala praskiego przetransportowano dwie młode kobiety, które są w stanie dobrym. - Na początku wydawało się, po zasłabnięciu poszkodowanej, że to przypadek ciężki i w czasie triażu oznaczony został na czerwono, ale po diagnostyce i obserwacji w szpitalu okazało się, że te dwie osoby są w dobrym stanie – wyjaśnił tuż po wizycie w placówce wiceminister.
Dodał, że siedemnastolatka, która uczestniczyła w wypadku i była przetransportowana helikopterem do szpitala, również jest "w stanie dobrym, z ogólnymi potłuczeniami".
Kierowca autobusu to dwudziestokilkuletni mężczyzna, który ze złamaniem trafił do Szpitala Bielańskiego.
RMF FM nieoficjalnie podaje, że badania wykazały u kierowcy 39 stopni gorączki.
Jak powiedział policjantom podczas pierwszego przesłuchania, nie pamięta momentu wypadku i nie wie, jak do niego doszło - czytamy na stronie RMF FM.
Podsumowując akcję ratunkową, zaznaczył, że pierwsze kartka przyjechała na miejsce dwie minuty po wypadku. Uczestniczyło w niej 17 zespołów ratownictwa medycznego plus jeden śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Poszkodowani zostali rozlokowani zgodnie z procedurą dotyczącą wypadku masowego.
Trafiali, w zależności od stanu, do najbliższych szpitali. Nie było takiego przypadku, że cztery, czy pięć karetek przyjeżdża na SOR. Ofiary trafiły do kilku szpitali: Lindleya, bródnowskiego, bielańskiego, praskiego, Solec i w Grodzisku Mazowieckim – zaznaczył.
Wiceminister zaapelował też do osób, które nie zgłaszały po wypadku problemów zdrowotnych i udały się do domów, żeby w razie pogorszenia się stanu ich zdrowia, niezwłocznie udały się do szpitala.
W tym autobusie jechały inne osoby, które po wypadku nie zgłaszały żadnych dolegliwości, więc nie zostały przetransportowane do szpitali, ale apeluję do nich, gdyby cokolwiek się działo, aby zgłaszały się do szpitali, na SOR – powiedział.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski koordynuje działania służb miejskich biorących udział w akcji ratunkowej związanej z wypadkiem miejskiego autobusu; zlecił uruchomienie specjalnej infolinii dla rodzin poszkodowanych w wypadku - poinformowała rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka.
To numer: 22 277 5560
Zapewniła ponadto w swoim wpisie na Twitterze, że ratusz organizuje też pomoc psychologiczną.
Trzaskowski mówił dziennikarzom na miejscu wypadku, że trwa ustalanie przyczyn. - Na mocy obowiązującego prawa będzie powołana komisja przez policję, gdzie również będą przedstawiciele miasta, która będzie wyjaśniać, co się wydarzyło - powiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Dodał, że 17 osób poszkodowanych jest w szpitalach. - Duża część z tych osób jest w szpitalach miejskich. Myśmy natychmiast, w momencie, kiedy ja otrzymałem informację o tym wypadku, postawili szpitale w stan gotowości - mówił.
Część ofiar jest w Szpitalu Bielańskim, dokąd ja się zaraz udam. Oczywiście zapewniamy pomoc psychologiczną dla wszystkich, którzy tego wsparcia będą potrzebowali - zapewnił prezydent Warszawy.
Poinformował także, że decyzje zostały podjęte od razu, kiedy dowiedział się o zdarzeniu, a przedstawiciele miasta natychmiast pojawili się na miejscu wypadku.
Prezydent Warszawy powiedział, że w tej chwili skupia się na pomocy poszkodowanym. Dodał, że rozmawiał z jedną z osób rannych w wypadku.
Trzaskowski dodał, że autobus był prawie nowy, kierowca to młoda osoba i prawdopodobnie zasłabł, ale - jak podkreślił - jest to jeszcze niepotwierdzona informacja.
Prezydent Andrzej Duda przebywający w USA odniósł się do zdarzenia na twitterze.
Rzecznik producenta autobusu: W środku jest "czarna skrzynka" i kamery
Polska firma Solaris Bus & Coach jest producentem autobusu Solaris Urbino 18 CNG, który spadł w czwartek z wiaduktu na trasie S8 nad Wisłostradą w Warszawie. Rzecznik spółki Mateusz Figaszewski poinformował, że pojazd był nowy, wyprodukowany w 2019 r.
Podkreślił, że autobus przeszedł specjalne testy dotyczące wytrzymałości konstrukcji R66, które wykraczają ponad standardowe wymagania wobec tego rodzaju pojazdów. Pojazd jest wyposażony z systemy wspomagania hamowania ABS i kontroli trakcji ASR. Zapewnił, że solarisy napędzane na gaz ziemny mają specjalne zabezpieczenia. "Ze wstępnych oględzin zdjęć z miejsca katastrofy można wnioskować, że system odcinający dopływ gazu do silnika zadziałał prawidłowo" – ocenił.
W Solarisach Urbino 18 CNG sprężony gaz ziemny znajduje się w pięciu butlach kompozytowych umieszczonych na dachu pojazdu.
Figaszewski zwrócił uwagę, że w wyjaśnieniu przyczyn wypadku może pomóc system, który rejestruje wszystkie działania podczas jazdy, np. to czy i kiedy kierowca hamował. - Jest to coś w rodzaju samolotowej czarnej skrzynki – powiedział. Wskazał, że w autobusie znajdują się kamery. Obraz z nich jest rejestrowany na twardym dysku. Jedna z kamer jest umieszczona w kabinie kierowcy. Dzięki niej będzie można zobaczyć, co się stało z szoferem w momencie poprzedzającym wypadek, czy np. zasłabł.
Rzecznik zapewnił, że firma zapewnia pomoc techniczną zarówno przewoźnikowi, jak i służbom, które będą prowadziły dochodzenie.
Opinię na temat bezpieczeństwa solarisa podziela rzecznik ZTM Tomasz Kunert. - Autobus na gaz ziemny jest tak zaprojektowany, że praktycznie nie może dojść do wybuchu gazu podczas wypadku – mówi rzecznik ZTM Tomasz Kunert. Podkreśla, że pojazdy dopuszczony do przewozu pasażerów w ruchu miejskim muszą spełniać bardzo ostre kryteria dotyczące bezpieczeństwa.