Zbigniew Wodecki za kierownicą audi A5 jechał na swój koncert. Nagle inne auto uderzyło w bok samochodu artysty. W efekcie pojazd muzyka został mocno zgnieciony. Cała kolizja wygląda naprawdę poważnie - relacjonuje Fakt.
– Na szczęście nikomu nic się nie stało – uspokaja Wodecki. - Facet wjechał mi w bok i dosłownie zaparkował w środku mojego auta. To był jego błąd, ale nie mam do niego wielkich pretensji. Zdarza się! Moje auto odjechało na lawecie, a ja teraz poruszam się samochodem zastępczym - mówi muzyk.