Według nowych zasad, polscy przewoźnicy są zobowiązani płacić co najmniej 8,5 euro za godzinę kierowcom, którzy jeżdżą do Francji czy Niemiec.
Prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek podkreślał podczas pikiety, że nowe przepisy są krzywdzące dla polskich przedsiębiorców. Odczytał też petycję skierowaną do władz Niemiec. Właściciele firm napisali między innymi, że nowe przepisy uderzają w podstawowe wartości europejskie, zrywają też więzi gospodarcze z Niemcami i Francją, zwiększając koszty wymiany handlowej. Zdaniem protestujących, nowe zasady narzucają na polskich przewoźników obowiązek prowadzenia dokumentacji w języku obcym czy poddawania się kontrolom urzędników obcych państw.
Przewodniczący Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska" Maciej Wroński mówił z kolei, że nowe przepisy nie zostały wprowadzone w trosce o zarobki kierowców. Wyjaśniał, że ustawa powoduje nie tylko zwiększenie kosztów pracy, ale przede wszystkim to, że polscy przewoźnicy przestaną być konkurencyjni. Jego zdaniem, jeżeli Polacy będą musieli płacić niemiecką czy francuska płacę minimalną plus zobowiązania wynikające z polskiego prawa, to koszty pracy naszych kierowców w stosunku do niemieckich będą wyższe o ponad 50 procent.
Protestujący mówili, że zwiększenie stawek spowoduje bankructwo wielu polskich przewoźników.
Przedsiębiorcy wręczyli też przedstawicielom obu ambasad petycję z apelem o zawieszenie ustawy. Zapowiedzieli, że jeżeli ich postulaty nie zostaną uwzględnione, to podejmą bardziej radykalne działania, jak na przykład blokadę granicy z Niemcami.